Rozdział 8

245 15 3
                                    

-Ash pov-

Po pierwszej godzinie znienawidoznej filozofii Pan Brown pozwolił wyjść nam na przerwę. Szczerze?  Szczerze najchętniej zostałby w auli nigdzie nie wychodząc po to tylko aby nie natknąć się na moich prześladowców. Jednak los chciał jak chciał, że zachciało mi się pić a na złość zapomniałem wziąć wody z domu. Plecak zostawiłem pod fotelem wyjalem tylko drobne i pokierowalem się w stronę automatu z piciem. Ciągle obracałem się by sprawdzić czy nie idą za mną.  Na szczęście nie spotkałem ich na swojej drodze. Wróciłem do auli nikogo nie było usiadłem z powrotem na swoim miejscu.  Nagle wielkie drzwi uchyliły się.  Myślałem, że to nauczyciel lecz spełniał się właśnie mój najgorszy koszmar będę właśnie sam na sam przez 20 minut z moim kochanymi prześladowcami lepiej już być nie może.  Westchnąłem cicho zaczęli zbliżać się do mnie.  Calum jak zwykle miał na swojej twarzy ten podły uśmiech, którego nie znosiłem. W głowie miałem same czarne scenariusze. Luke i Michael szli za nim to rozmawiając to śmiejąc się.  Czekałem na wszystko...  Nawet na śmierć Hood był do tego zdolny on jest do wszystkiego zdolny nie oklamujmy się. Niszczy wszystkich bez opamiętania. Jest sadysta zwykły gnojek. Widziałem jak patrzy się na mnie tymi swoimi wielkimi kasztanowymi oczami. Lekko zacząłem odwracać wzrok tylko po to by je patrzeć na niego...  Na nich.  Calum podszedł do mnie usiadł obok mnie a Hemmings i Clifford gdzieś wyszli zniknęli. Zajebiscie.

-Chcesz się zabawić? - zapytał Hood przygruzujac dolna warge.

-Nie mam ochoty. - powiedziałem wstając.

-Ashton zostań proszę. - powiedział łapiąc mnie za rękę.  Ja odruchowo ja pociagnalem chowając ja za plecy. Usłyszałem jak drzwi od auli zostają zamknięte. A na stole stoi kamera. Hood wstał staliśmy przed sobą. Dzielilo nas jedynie kilka milimetrów.  Czułem się nie swojo. Chciałem.  Stąd uciec lecz na marne. Hood zaczął się do mnie dobierać. Włożył rękę w moje spodnie a potem w majtki. Przelknalem ślinę tak głośno ze nawet on to usłyszał.  Łzy zaczęły zbierać mi się do oczu czułem się tak jak jakaś dziewczyna gdy ktoś ją próbuje zgwałcic. Bylem bez szans...  Bylem bezsilny. Oni byli zwykłymi tyranami, potworami.  Jak oni mogli robić takie rzeczy?  Zdjął mi bluzkę a po chwili wpil się w moje usta. Kilka razy przygryzl moja warge. Płakałem jak najgłośniej lecz gdy to robiłem on wbijal mi cyrkiel w plecy.  Czułem jak z nich strozkiem leci mi krew. Próbowałem się opanować lecz wiedziałem ze gdy zacznę ryczec zacznie mnie krzywdzić.  Nie chciałem tego. Rozebral mnie...  Tak ja Ashton Fletcher Irwin poddalem się mojemu przesladowcowi.  Niech robi ze mną co chce ale niech da mi wreszcie święty spokój. Wyjął swój telefon i zaczął robić mi zdjęcia. Widziałem jego jebany uśmiech na twarzy.

-Irwin jesteś gwiazda internetu. - zaśmiał się Hood pokazując mi telefon.

-Spierdalaj Hood zostaw mnie. - krzyknalem. Zupełnie nie potrzebnie zaczął mnie kopać.  W brzuch.  Kaszlalem krwią. Polamal mi zebra nie mogłem się ruszyć.  Chciałem tylko przeżyć żeby móc się na nim odegrać...

I Love LukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz