Pierwsza bójka

3.2K 67 19
                                    

Budzę się i próbuję się podnieść, lecz coś mi nie pozwala, a jest to ręka. Ręka Maxa, która oplata mnie w talii, w końcu i on otwiera oczy i na jego twarzy pojawia się uśmiech.

-Dzień dobry-mówię

-Dzień dobry, takie poranki mógłbym mieć codziennie-mówi na co moje policzki się zaczerwieniają

-Pójdę zrobić nam śniadanie-mówię, po czym wstaję i ubieram jego koszulkę która sięga mi do uda podchodzę do garderoby i przebieram się w niej w białą koszulkę i czarne spodnie dresowe.

 Wychodzę i zmierzam w stronę kuchni i robię nam tosty. Mam wykładać na talerze tosty, ale czuję jak męskie dłonie oplatają moją talię, wiem, że to Max, ale jak on się tu znalazł nie słyszałam go jak schodził i czuję jak jego usta dają pocałunki na mojej szyi. Od razu na mojej twarzy wpływa uśmiech.

-Przestań, bo w innym razie tosty nam ostygną-mówię

-Jakbym miał poświęcić tosty na to co wydarzyło się wczoraj i powtórzyć to tu i teraz - zamyślił się na chwilę- Jakby chwilę się zastanowić, zimne tosty nie były by takie złe-mówi z tym chytrym uśmiechem i wpija się w moje usta

Odsuwam się od niego na co jest nie zadowolony, ale bierze talerz z tostami i idzie w stronę jadalni, ja zahaczam jeszcze o lodówkę z której wyciągam ketchup i idę w jego stronę. Siadam na przeciwko i zajadamy się tostami. Rozmawiamy i śmiejemy się z byle czego jest naprawdę miło, ale jak zwykłe musiał to zjebać. 

-Możemy to zostawić między nami?-pyta 

-Jasne-odpowiadam prawie, że od razu

-Spoko, ja będę już lecieć do zobaczenia później i dzięki za tosty i za wczoraj-po czym mruga do mnie oczkiem i wychodzi. Czuję wibrację w telefonie sięgam po niego i widzę wiadomość od Ivana.

Ivan

Cześć, córcia może chcesz się, ze mną spotkać podobno zostałaś sama w domu, a ja i tak nie mam na dziś planów, więc pomyślałem, że się spotkamy w parku obok fontanny z syreną?

Do Ivan

Jasne, może o 12.00?

Ivan

Idealnie do zobaczenia

Posprzątałam po śniadaniu oraz swój pokój, poszłam do łazienki wzięłam prysznic i przebrałam się w szare jeansy, biały podkoszulek i szara bluza, którą zapięłam do połowy. Zeszłam na dół i zobaczyła, że zaraz dochodzi 12.00, więc wyszłam z domu oczywiście wcześniej go zamykając i poszłam w stronę parku. 

Zobaczyłam tatę i pobiegłam do niego mocno go przytulając. Chodziliśmy i rozmawialiśmy było cudownie po drodze zahaczyliśmy o lody, które zjedliśmy, Ivan nie był moim biologicznym ojcem, ale pokochałam go takiego jaki był nie udawał kogoś kim nie był , lecz  stawał się tą osoba, zawsze powtarzał, że marzenia trzeba spełniać, a nie o nich marzyć. Naszą rozmowę o moich treningach przerwała wiadomość z mojego telefonu.

Luke

Masz dziś czas?

Do Luke

Pewnie, a jest dzisiaj jakieś spotkanie?

Luke

Dokładnie tak, może w parku tam gdzie ostatnio?

Do Luke 

Pewnie, o której?

Luke 

15.00?

Do Luke

Mój sąsiad [ W trakcie poprawy ]Where stories live. Discover now