∆ 1 8 ∆

232 13 3
                                    

- Oszalałaś. - Stwierdziłam i oparłam się o rurkę.

-To jedyna droga! Szybko piosenka się kończy. - Trochę obróciła głowę w naszą stronę.

Spojrzałam niepewna na Thomasa. Przytaknął głową, na znak, że mam wchodzić. Przeskoczyłam poręcze, znajdowałam się tuż za nim. Powoli zaczęliśmy iść w stronę dziewczyny, ktora była już na jednej z większych i także bezpieczniejszych platform.

- Szybciej! - Zaczęła na nas krzyczeć.

- Cholera nie poganiaj. - Powoli stawiałam krok za krokiem, modląc się w duchu, aby żadne z nas nie spadło.

Gdy zostało nam około pięć metrów do platformy, żołnierze zaczęli nas doganiać, było słychać ich głosy.

Usłyszałam donośny wybuch. Połowa budowli stała w ogniu. Muzyka się skończyła. Bomba uszkodziła część konstrukcji, przez co cały budynek się zatrząsł. Przez zachwianie, straciłam równowagę i noga zaczęła mi się zsuwać zsuwać z belki, na której się znajdowałam. Nie trzeźwo myśląc, zrobiłam coś bardzo głupiego. Złapałam Thomasa za kurtkę i delikatnie go pociągłam. Gdyby chłopak nie trzymał się barierki i nie utrzymywał równowagi, oboje byśmy spadli.

Sprawnie przeskoczyliśmy na drugą stronę. Brenda szybko podeszła do linu przed nami, zetknęła w dół, poczym wzięła wdech i skoczyła. Spojrzeliśmy nieprzekonani na siebie, na dole było bardzo ciemno, nie dało się dostrzec, co tam na nas czeka.

Po chwili nastąpiły kolejne, coraz mocniejsze wstrząsy. Bez wąchania złapałam Thomasa za rękę i wskoczyłam z nim do tunelu. W tamtym czasie nasza część budynku wybuchła, kątem oka ujrzałam jak wszytko staje w płomieniach się zawala prosto na nas. Puściliśmy liny i w ostatnim momencie weybiegliśmy z kanału, do którego zaczęło spadać coraz więcej kamieni.

Odskoczyliśmy od lecących gruzów, ich siła uderzenia i połączeniu z trzęsieniem była tak duża, że wszyscy wylądowaliśmy na ziemi. Thomas osłonił mnie swoim ciałem. Czułam, jak pod jego ciężarem, małe kamienie wbijają mi się w plecy, co nie było najprzyjemniejszym uczuciem. Jedyne, co w tamtej chwili mi się podobało, to ciepły oddech bruneta, na mojej szyi.

Gdy wydawało się że już jest w miarę bezpiecznie, Thomas się trochę odsunął, jednakże nadal był na tyle blisko, że w mroku mogłam ujrzeć jego twarz. Poczułam dziwne ciepło rozchodzące się po całym moim ciele. Spojrzałam w jego cudowne, nieco niewyraźne, ciemne tęczówki i delikatnie się uśmiechnęłam.

- Było blisko. - Mruknęłam.

- Purwa co ci strzeliło do głowy, aby iść za nami? - Jego nastrój powoli się zmieniał

- Nie mogłam was zostawić. - Nie odrywałam od niego wzroku.

- Właśnie że mogłaś, byłabyś bezpieczna. - Oznajmił poważnie.

- W takim razie nie mogłam. Nie mogłam was zostawić. Zostawić ciebie. - Powiedziałam ciszej, głos trochę mi się załamał. Spojrzałam na obok. Naprawdę dziwnie się czułam, gdy patrzyłam mu w oczy, po tym wyznaniu.

Po moich słowach, Thomas zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Nachylił się spowrotem i musnął delikatnie moje usta. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, jednakże po chwili oddałam pocałunek. Thomas złapał mnie delikatnie za kark, owinęłan ręce na jego szyi. Całkowicie odpłynęłam, tak bardzo tego chciałam. Z czasem nasz pocałunek stał się jeszcze bardziej namiętny, żadne z nas nie chciało go kończyć.

𝐍𝐞𝐰 𝐏𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐬 - 𝐌𝐚𝐳𝐞 𝐑𝐮𝐧𝐧𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz