∆ 1 9 ∆

236 14 0
                                    

- Dobra to teraz trzeba się wdrapać na górę. - Puściłam brunetkę kiedy byłam pewna że złapała równowagę.

Rozejrzałam się za czymś w miarę bezpiecznym, aby móc spowrotem wejść na górę. Do głowy przyszedł mi pomysł, aby wspiąć się po tych samych pętach, przez które znaleźliśmy się na dole. Czym prędzej chwyciłam metalową końcówkę.

- Mam nadzieję, że umiecie się wspinać? - Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Podciągłam się i weszłam na górę. Co było dośćć stresujące ponieważ, jakbym się puściła, pożegnałabym się z życiem. Kiedy stałam w miarę bezpiecznym korytarzu, Brenda zaczęła powtarzać moje ruchy. Dziewczyna miała utrudnione zadanie ponieważ z nogi sączyła się jej krew. Thomas pomógł brunetce we wspinaczce. Gdy wszyscy byliśmy bezpieczni, z dala od przepaści. Zaczęliśmy zmierzać w kierunku wyjścia.

Dwa pietra niżej, zaczęły się pierwsze problemy Płyta, którą zrzuciłam na Poparzeńców, zatarasowała nam większość przejście. Spod gruzów wystawały, prawie zmiażdżone kończyny potworów.

- Trzymajcie się jak najdalej. - Wręcz rozkazała Brenda.

Przeszliśmy szybko obok chorych. Oczywiście jeden chłopak. Przystojny chłopak. Dobra stop. Musiał dokładnie się wszystkiemu przyjrzeć. Nie rozumiałam co go tak ciekawi w tych obrzydliwych trupach. Obróciłam się w stronę Thomasa, spojrzeliśmy sobie w oczy, jednakże tą piękną chwilę przerwał szelest, z pod gruzów. Prawie martwy poparzeniec poruszył nogą

- To coś purwa żyje. - Wystraszyłam się, szybko złapałam bruneta za rękę, aby go odciągnąć od zagrożenia.

- Jesteśmy na obrzeżach miasta. - Poinformowała Brenda i opuściła budynek. - Starajcie się nie wyróżniać. - Weszła na piaskową ulicę.

Zaczęliśmy iść do Marcusa. Niektórzy ludzie, którzy widzieli że wychodzimy z ruin, dziwnie się na nas patrzyli i się odsuwali, co w pewnym momencie zaczynało być podejrzane. Postanowiliśmy więc iść bocznymi, bardziej zniszczonymi uliczkami. Nie rzucaliśmy się w nich aż tak bardzo w oczy.

- Czekajcie chwilę. - Jękła Brenda i usiadła na starej beczce przy budynku. Odsunęła nogawkę spodni, a nam ukazało się ugryzienie.

Spojrzeliśmy po sobie, a później nasz wzrok spoczął na dziewczynie.

- Nie patrzcie tak na mnie. - Burkneła i zaczęła robić opatrunek. 

- Kiedy cię ugryzł? - Zapytał Thomas

- W tamtym momencie, gdy Kayla rozbiła szkło. - Poczułam ukłucie w klatce piersiowej, na jej słowa. Cholera, mogłam sie pospieszyć z rozbijaniem tej szyby, może wtedy byłoby inaczej.

- Przepraszam. - Mruknęłam

- Za co? - Spojrzała mi w oczy z rozbawieniem. - Gdyby nie ty prawdopodobnie odgryzł by mi głowę. - Wstała z miejsca.

- Czyli mnie nie obwiniasz? - Uniosłam delikatnie brew.

- No coś ty idiotko. - Objęła mnie ramieniem.

- Wyleczymy cię. - Powiedział Thomas, podchodząc bliżej i także nas przytulając, chwilę staliśmy w  uścisku.

- Dobra chodźmy już do tego Marcusa. - Odsunęła się Brenda i ruszyła przodem.

∆ Pov Inez ∆

Wyszliśmy z kanałów prowadzących do miasta. Znajdowaliśmy się na bocznych uliczkach, więc nie było aż takiego tłumu, jednakże ludzie którzy tam byli patrzyli się na nas jak na wariatów. No tak, kto normalny w środku dnia wychodzi sobie z kanałów? My.

𝐍𝐞𝐰 𝐏𝐞𝐫𝐬𝐨𝐧𝐬 - 𝐌𝐚𝐳𝐞 𝐑𝐮𝐧𝐧𝐞𝐫Where stories live. Discover now