Rozdział 55. Impreza promocyjna

158 13 4
                                    

Byłam właśnie na lotnisku i żegnałam się z chłopakami. Lecę do Los Angeles, a później do Buenos Aires na imprezę.

- Czyli co, spotkamy się w Argentynie?- bardziej stwierdził, niż zapytał Maxi.

- Dosłownie za kilka godzin, ale najpierw muszę udać się tam- wskazałam na tablicę na której pisało miasto do którego w tej chwili zmierzam.

- To do zobaczenia- Agustin podszedł i mnie przytulił.

- Zobaczymy się na miejscu- ucałowałam chłopaków i pobiegłam w stronę wejścia na pokład samolotu.

Znajdowałam się już w środku i czekałam tylko na start. Te kilka dni, które spędziłam z chłopakami były na prawdę świetnym czasem. Szkoda tylko, że tak krótkim. Najchętniej, to zostałabym jeszcze w Miami, ale nie mogłam, bo musiałam już wracać ze względu na moje zobowiązania.

Po moim powrocie do Los Angeles miałam udać się na spotkanie w sprawie nowego projektu, którym jest serial. Ale zostało ono przełożone, bo pojawiły się jakieś drobne komplikacje po drodze. Byłam wdzięczna tym małym komplikacją, bo nie miałam ochoty iść na to spotkanie. Tym bardziej, że teraz będę miała dosyć dużo pracy, nie tylko ze względu na film, ale też ze względu na serial, który ma być kręcony.

Byłam już w Los Angeles, a dokładniej w swoim mieszkaniu, właśnie zbierałam rzeczy do walizki. Nie mogłam zabrać tych, które miałam w Miami, bo one by mi się tam kompletnie nie przydały. Zresztą jadę tam na jakieś 2 dni, a nie na tydzień. A w mojej walizce po wakacjach właśnie tyle jest rzeczy.

W międzyczasie, kiedy pakowałam rzeczy, to pisałam do Agustina wiadomość. Zapomniałam dać mu znać, że jestem na miejscu. Oczywiście, zakręcona Karol Sevilla, to nic nowego.

Czekałam już na dole na podjazd auta, które miało zawieść mnie do studia, gdzie miało odbyć się krótkie spotkanie przed wylotem. Zapewne dostaniemy jakieś instrukcje odnośnie promocji.

Z moich krótkich rozmyślań wyrwał mnie podjeżdżający samochód, a konkretnie drzwi, które się przede mną otworzyły. Moim oczom ukazali się moi przyjaciele.

- Kogo moje oczy widzą?- zapytałam z uśmiechem na ustach.

- Cześć piękna- jako pierwszy przywitał się Elijah, który wysiadł z pojazdu.

- Stęskniłam się za wami- przytuliłam chłopaka, ale chwilę później poczułam jak ktoś go ode mnie odrywa.

- Wystarczy, cześć Karol- Peyton objął mnie mocno, a następnie wypuścił, by kolejne osoby mogły się ze mną przywitać.

- Wreszcie wróciła- powiedziała Sydney.

- Nigdy nie zostawiaj nas z nimi, a w szczególności z nim- Kristine w tym momencie wskazała na chłopaka, który witał się ze mną pierwszy.

- Co znowu zrobiłeś?- zapytałam.

- Dlaczego zaraz, że co znowu zrobiłeś?- Elijah próbował mnie przedrzeźniać i wyszło mu, to całkiem zabawnie.

- Hmm pomyślmy, może dlatego, że lubisz dokuczać- chłopka udał, że jest obrażony i wsiadł do auta- Gdzie Centineo?- zapytałam po chwili.

- Pewnie już w studiu, pojechał trochę wcześniej- odpowiedział mi Peyton.

- Po co?- zapytałam wsiadając do auta.

NOWY POCZĄTEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz