12.

54 5 1
                                    

Po wczorajszym miłym wieczorze, naprawdę dobrze mi się spało.
Miałem sen, że przeprowadziłem się z Louisem do Londynu.
Znaleźliśmy własne mieszkanie i mieliśmy miliony zdjęć.
I jak się obudziłem to nie wiedziałem czy to był sen czy to się stało naprawdę.
Przynajmniej obudziłem się z wielkiem bananem na twarzy.
I ze wspaniałym humorem na dzień dobry.

- Mmm... - mruknąłem do ucha Louisa.

- Tak?

- Oh, nic...Po prostu podziwiam cię od samego rana. - westchnąłem. - W sensie od jakiś parunastu minut. - zachichotałem. - Twoja skóra dosłownie lśni od słońca.

- Mmm...Harry. - pocałował mnie z samego rana. - Głodny?
Pokiwałem głową.

Zjedliśmy powoli śniadanie bo nie chciałem jeszcze zbytnio wracać do domu.

- Wracamy? - zapytał się mnie.

- Chyba musimy. - rozłożyłem ręce. - Ale z chęcią bym tu jeszcze został... - przysunąłem się do niego. - Zamieszkajmy tutaj...

Uśmiechnął się.
- Z miłą chęcią, naprawdę. I...chcę to zrobić jak najszybciej. - musnął moje wargi. - Nie mogę się już doczekać i prawie cały czas o tym myślę, wiesz Harry?

- Naprawdę? - zgarnąłem swoje włosy, które cały czas opadały mi na twarz. - Oh...to miło.

Totalnie mnie zatkało.

- I...nie wiem co powiedzieć. - dokończyłem, w zamian za to po prostu go pocałowałem.

Jęknął głośno.
- Musimy chyba to wszystko przerwać i jedźmy. - westchnął.

- Oh, zostawiasz mnie w takim stanie? - prychnąłem. - Chociaż dokończ to co masz dokończyć.

- No dobrze.
Jeszcze przez parę dobrych minut mocno mnie całował.

- Spotkamy się jutro, dobrze? - powiedział po chwili. - Po prostu nie chcę, żeby twoja mama się martwiła.

- Oczywiście. - uśmiechnąłem się.

Powoli zaczęliśmy się zbierać do wyjścia.
Louis odwiózł mnie do domu.

- Do zobaczenia. - powiedziałem, gdy wychodziłem z auta.

- Do zobaczenia. - i posłał mi buziaka.

Czuję się o wiele lepiej w porównaniu z wczorajszym dniem.

- Cześć mamo! - przywitałem się z nią i poszedłem do kuchni.

- Witaj kochanie. - odpowiedziała. - I jak? Chłopcy coś pomogli? Czy jednak nadal masz ponury nastrój?

- Oj tak, bardzo pomogli. Czuję się o wiele lepiej. - powiedziałem i uśmiechnąłem się wspominając wieczór z Louisem.

- Wiedziałam, że ci pomogą. Są naprawdę fantastyczni. I zawsze możesz na nich liczyć. Najlepsi przyjaciele jakich mogłeś sobie wymarzyć! To jest prawdziwy skarb!

- Em, dziękuję... Mamo, możesz mi powiedzieć jak radzisz sobie z wyjazdami Gemmy? Jak je znosisz? - zapytałem po chwili.

Przysiadła się do mnie.

- Hmm, na początku było trudno. Bardzo. I bardzo mi jej brakowało. - powiedziała. - Jednak z biegiem czasu powoli akceptowałam fakt, że Gemma jest już dorosła i może robić co chce. I jest szczęśliwa i to jest najważniejsze. Cały czas za nią tęsknię...Ale przyjeżdża i mam z nią jakiś kontakt. I teraz nie martwię się o nią aż tak bardzo jak na początku. Ma tam znajomych, dobrą pracę, własne mieszkanie...Zna teren po prostu. Tak samo będzie z tobą, Harry. Kiedyś wyjedziesz albo zamieszkasz z kimś i będę musiała to zaakceptować. Powoli i w końcu się do tej pustki przyzwyczaję. - otuliła mnie ramieniem. - Pamiętaj, że będę cię wspierała przy każdej twojej decyzji. W końcu jesteś moim synem.

Always in my heart ~ larry stylinsonWhere stories live. Discover now