27.

52 4 0
                                    

W ciągu paru godzin uporałem się ze wszystkimi rzeczami, które miałem. Mój pokój dosłownie tonął w kartonach.

- Teraz tylko czekać do jutra. - mruknąłem.

- "Jak ci idzie pakowanie?" - napisałem do Louisa.

- "W miarę ok. Chyba na jutro będę gotowy" - taką dostałem odpowiedź.

Zaśmiałem się i opadłem na łóżko.
Dochodziła już 17.
Mama zapukała do drzwi.

- Nie mogę uwierzyć, że to twój ostatni dzień tutaj. I z kim ja będę mieszkać...

Przytuliłem ją.

- Będziemy cię baaardzo często odwiedzać, obiecuję. Poza tym, możesz sobie kupić psa.

- Wiesz, że pracuję a pies potrzebuje dużo opieki.
- No to kota.
- To już lepsze rozwiązanie.

- Poszukam ci jakiś ofert albo możemy przejechać się do schroniska. - uśmiechnąłem się.

- Dzięki Harry. - uśmiechnęła się. - Będę wam co parę dni przynosić jedzenie, byście tam nie umarli z głodu.

- Mamo. - zaśmiałem się. - Potrafimy o siebie zadbać. Naprawdę.

- No dobrze. Ogólnie dręczy mnie takie pytanie od kiedy mi powiedziałeś, że jesteś z Louisem: Co właściwie do niego czujesz?

- Czuję... - zastanowiłem się. - Czuję, że go naprawdę kocham. Każdy jego szczegół. Jesteśmy ze sobą na dobre i na złe. I wiem, że mogę na nim polegać.

- Myślisz, że to ten jedyny?

- Tak sądzę. To znaczy...nie przyjmuję innych scenariuszy do wiadomości. - uśmiechnąłem się. - Wszyscy nam mówią, że jesteśmy dla siebie stworzeni i idealnie się dopełniamy, więc no...

- Też tak myślę. Widzę ten błysk w twoich oczach gdy o nim mówisz. - pogładziła mnie po plecach. - Życzę wam szczęścia i dłuugich lat ze sobą.

- Dziękuję mamo. - przytuliłem ją.

Gdy wychodziła z pokoju to jeszcze zapytała:
- Co chcesz do jedzenia?

- Cokolwiek zrobisz, to wiem, że będzie przepyszne. Ale nie teraz tylko za jakieś dwie godziny.
- Okej. - zamknęła drzwi.

Postanowiłem się zdrzemnąć na chwilę, bo to pakowanie zabrało mi wszelkie siły do egzystencji.
I w parę minut zasnąłem.

Obudził mnie zapach pysznego jedzenia, który prawdopodobnie dochodził z kuchni oraz jakieś ciche gadanie.

- Mmm, ale pachnie. - zawołałem i poszedłem do kuchni.

To kogo tam zobaczyłem, przerosło moje wszelkie oczekiwania.

- Gemma! - krzyknąłem.
Przytuliłem ją mocno.

- Harry!

- Dlaczego nic nie mówiłaś? - zapytałem.

- Chciałam zrobić ci niespodziankę. Stwierdziłam, że po tych wszystkich wydarzeniach muszę tutaj być. Poza tym pomogę ci w przeprowadce. - uśmiechnęła się.

- Spokojnie, mi też nic nie mówiła. - odezwała się mama i nałożyła nam porcję sałatki.

- I ile tutaj będziesz?

- Szczerze to nie wiem. Na pewno zostanę na parę dni. A co będzie później to się okaże.

- Wiesz, że możesz zostać tutaj tyle ile ci się podoba. - uśmiechnęła się mama.

Always in my heart ~ larry stylinsonTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang