24.

55 5 0
                                    

Obudziłem się bardzo wcześnie, jednak i tak się wyspałem. To dzięki Louisowi. Wspaniała z niego poduszka.

- Hmm... - mruknął, bo moje loki łaskotały go w klatkę piersiową. - Już wstaję. Choć i tak siódma rano to nie jest normalna pora do wstawania. - mruknął.

Słyszałem, że Gemma coś tam robi w kuchni, więc podszedłem do niej.

- Dzień dobry! - zawołałem.

Zazwyczaj to ona tryskała energią.

- Cześć.
- Coś się stało? - zapytałem.

- Nic takiego. Po prostu jest mi smutno, bo za parę godzin tutaj będzie tak pusto...i nie mogę uwierzyć, że wszystko robię dla was ostatni raz.

Przytuliłem ją. Rozumiałem przez co przechodziła. Miałem to samo, gdy ona wyjeżdżała.

- Przyjedziemy. Na pewno. Obiecuję. - powiedziałem.

Parę łez spłynęło jej po policzku i szybko je otarłem.
Louis stanął w drzwiach i podszedł do Gemmy.

- Tak. Albo ty przyjedziesz. - przytulił ją.

Ucieszyłem się bardzo, bo tak dobrze się dogadują. Z początku myślałem, że będzie gorzej.

- To o której jedziemy? - zapytałem.

- Może od razu po śniadaniu, co wy na to? - zaproponowała Gemma.
Pokiwaliśmy głowami.

- Ooo, owsianka! - zawołał Lou. - Koniecznie musisz mi podać gdzie ją znaleźć. Zazwyczaj ich nie lubiłem, ale ta jest wyjątkowo dobra.

- Weź sobie całe opakowanie. - podała mu.

- Dziękuję. - uśmiechnął się.

Zjedliśmy i poszliśmy do pokoju.

- Cały czas mam wrażenie, że podrywasz Gemmę... - prychnąłem.

- Harry... - puknął się w głowę. - Serio?

Spuściłem głowę.
Pocałował mnie głęboko.

- Nie chcę nikogo innego, bo mam ciebie.
Uśmiechnąłem się.

- Cholera, nie jestem spakowany. - złapał się za głowę. - Jak myślisz...zdążę w piętnaście minut?

- Oczywiście. Ja też muszę się dopakować.

Lou szybko zbierał swoje rzeczy i pakował do walizki. Nie miał dużo ubrań na wierzchu, bo większość miał w środku.
Ja za to miałem powywieszane koszule i inne ubrania w szafie, a walizkę totalnie pustą. Dlatego trochę się spakowałem dwa dni temu.

- Gotowe. - przetarł ręką czoło.

- A ja nie wiem czy zapnę walizkę. - powiedziałem.

- Skoro ją zapiąłeś przedtem to teraz też się uda. Siadaj na niej, a ja spróbuję zasunąć zamek.

Usiadłem.
Louis przez parę chwil mocował się z zamkiem, ale udało się.

- Dzięki za pomoc. - pocałowałem go w policzek.

- Gotowi na zwiedzanie? - zapukała i weszła do pokoju. - Widzę, że już spakowani.

- Właśnie teraz skończyliśmy. - odezwałem się.

- I od razu zniesiemy to do auta. - powiedział Louis i wziął swoją walizkę.

Podążyłem za nim ze swoimi rzeczami.
Spakował wszystko do bagażnika.
Gemma zeszła na dół.

- To możemy jechać, tak?

Przytaknąłem głową i wsiedliśmy do auta.

- Jeszcze później przyjedziemy i sprawdzimy czy wszystko wzięliśmy. - powiedziałem.
- Okej.

Always in my heart ~ larry stylinsonWhere stories live. Discover now