28 październik.
- Harry, skarbie! Wszystkiego najlepszego! To już rok razem. - pocałował mnie.
- 365 dni cudowności. - odpowiedziałem. - Trzeba wszystko ogarnąć, bo goście będą o 16.
Zrobiliśmy imprezę z okazji uczczenia naszego związku. Zaprosiliśmy chłopaków, Gemmę i oczywiście nasze mamy.
- Zjedzmy coś szybkiego. - postanowił Louis. - I Hazz prezenty zostawmy na później. - uśmiechnął się.
Szybko się ogarnąłem i poszedłem do kuchni.
- Czyli robimy wszystko na tarasie? - zapytałem.
- Tak, tak. I w naszym małym ogródku. Poradzisz sobie ze stołem i krzesłami? Bo ja muszę ogarnąć jedzenie.
- Spokojnie, dam radę. - uśmiechnąłem się. - Masz świadomośc tego, że nasze mamy NA PEWNO coś przyniosą? Wiesz ile ciasta będzie?
Prychnął.
- Coś wymyślę. - powiedział a ja dałem mu buziaka w policzek.- No to gotuj, mój mistrzu. - wyszedłem z kuchni.
Jeszcze nie zrobiliśmy garażu, więc na tarasie mieliśmy taki mały schowek na pierdoły.
Poszedłem tam po stół.- Cholera, jak go teraz wyciągnąć... - mruknąłem.
No cóż, trzeba sobie jakoś poradzić.
Delikatnie podniosłem stół.
Okej, nie jest zbyt ciężki, więc na spokojnie go wyniosłem ze schowka i położyłem obok.Otarłem czoło dłonią. Była 12, więc słońce dosyć mocno świeciło, jak na październik.
Zapowiadał się świetny wieczór.Wróciłem się po krzesła i zacząłem to wszystko ustawiać.
Osiem osób się tutaj na spokojnie zmieści.Mój telefon zawibrował.
Oh, to szef.
Odebrałem.- Cześć Marcel! - zawołałem.
- Dzień dobry Harry! Chciałem tylko powiedzieć, że życzę wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy! Baw się dobrze.
Dobra tego się nie spodziewałem. Ciekawe skąd to wie?
- Eee, dziękuję bardzo. - odpowiedziałem.
I się rozłączyłem.Całe wakacje spędziłem z Louisem. Ale od września zacząłem szukać jakiejś pracy.
Za coś trzeba w końcu żyć, prawda?
I znalazłem w pobliskim sklepie obuwniczym. Tutaj w Doncaster.
A jak się zaczął kolejny rok studiów (w sumie to ostatni) to nadal starałem się godzić studia z pracą.
Marcel to cudowny kierownik i mój podział godzin naprawdę pasuje z moim planem wykładów.
Louis dostał pracę od października w bibliotece na naszym uniwerku. Oczywiście nie na pełny etat, ale przynajmniej nie musimy polegać cały czas na naszych mamach.
Jak będą się zbliżać egzaminy końcowe to pewnie z tego zrezygnujemy. Ale na razie dobrze jest jak jest.
Powróciłem do swoich prac.
Po paru minutach wszystko zostało ustawione.
Jeszcze parę drobiazgów i będzie idealnie.
Wróciłem do Louisa i przytuliłem go od tyłu.- Jak ci idzie? - mruknąłem i pocałowałem go w szyję.
Odchylił głowę do tyłu.
- Powoli, ale coś się tworzy. Ogródek przygotowany?
- Mhm.
YOU ARE READING
Always in my heart ~ larry stylinson
FanfictionHarry i Louis są świetną parą. Mieszkają w Doncaster, gdzie mają cudownych przyjaciół. Harry jednak się boi się przyznać do tego, że jego przyjaciel Louis jest tak naprawdę jego chłopakiem. Twierdzi, że w tym świecie rodzina oraz przyjaciele go nie...