sześć miesięcy później
Dzień zaczynał się jak każdy poprzedni. O Felicii nie było nic słychać. To co działo się w Raan, pozostawało na razie w Raan. Warsowie rozbudowali się w Sodeb i przejęli całą granicę łączącą się z Karavo. Rechille nie wrócił do stada. Nie wrócił do rodziny. Został w Siwych Pyskach i złożył śluby Księżyca, otrzymując swój własny naszyjnik. Cała reszta, oprócz Annyi i Balca zrobili tak samo. Dwójka wybrała się miesiąc temu do Nowel. Rodzinnego kraju ojca Erisa. Strome Stoki ich przyjęły i chętnie wysłuchali o sytuacji w innych krajach. An szukała w nich sojuszników, zanim Felicia by się do nich odezwała pierwsza. Na szczęście tego nie zrobiła i Beta mogła liczyć na ich wsparcie. Balc wrócił do watahy, w której się urodził i nie zamierzali, póki co, się stamtąd ruszać.
Przed wyruszeniem poprosiła, by ich poinformować, gdy Eris w końcu urodzi. Także, gdy dotarli na miejsce i mogli liczyć na nocleg, wysłała zwiadowcę z listem, który był zaadresowany do Collena. Będąc w Stromych Stokach, miała dostęp do pióra i papieru, który mógłby jej posłużyć jako wpis do księgi. Zależało jej na tym, by spisać dzieje lądu północnego. Chciała opisać zmiany, ponieważ działa się teraz rewolucja, której nikt się nie spodziewał. Pragnęła uwiecznić historię Warsów, ich wojnę, wpisać Plemię Siwych Pysków, zaznaczyć nową osadę na terenach Sodeb, oraz zapisać na pamiątkę wszystkie trzy stada, które były kiedyś w Raan. Ciemne Piaski, których ród przepadł, Wilcze Góry, gdzie Samon spadł z tronu, a na nim linia się kończy, oraz Morskie Oko, których ród został także wybity i nie tylko ród, ale też cała wataha.
Annya z szacunku dla rodziny królewskiej Falraes, napisała do Collena, ponieważ był kiedyś z Helifem. Na pewno wiedział coś na temat jego i jego rodziny, co warto zapamiętać. Chciała napisać jak najwięcej, by pamięć o nich nie zaginęła.
Postanowiła zrobić specjalny wpis o Bestiach. Napisała o nich całą prawdę, to czego się dowiedziała i to co zaobserwowała, by inne i kolejne pokolenia wiedziały, że niczym nie różnią się od wilkołaków za murami. Nawet... są bardziej ludzcy, niż Ci, których pochłonęła żądza władzy i wygody.
___
Ten dzień miał być zwyczajny. Taki jak inne w plemieniu. Wspólne polowania, wieczorny posiłek, oglądanie jak Estar i Rex dokuczają swojej kolejnej ofierze, a Eo stara się, jak może, by się nie przyznawać, że ich zna.
Jednak nie był to taki dzień. Wręcz przeciwnie. Był w nim krzyk i niespodziewane bóle brzucha. Erisowi odeszły wody, gdy przesiadywał przy Collenie i Leonie. Od miesiąca był w wilczej formie, bo tak jest bezpieczniej. Nie mógł niestety z nikim rozmawiać, oprócz Vamoia, znachorów i Rechille'a, którzy specjalnie dla niego się czasami przemieniali.
Chociaż ostatnimi czasy Rechille coraz rzadziej z nim rozmawiał. Był zamknięty w swoim świecie. Nie unikał ich, ale nawet jak z nimi przebywał, to nie udzielał się dużo. Myślał, zapatrywał się, co bardzo nie podobało się Erisowi. Nie chciał, by Omega utknął w swojej głowie. Wszyscy znali tego konsekwencje. Głupoty przychodzą do głowy, gdy tylko myśli się o przeszłości i gdy jedyne co się wspomina, to cierpienie. Dla chłopaka to była i nadal jest trauma. Jego wilk się nie pozbierał, ale przynajmniej było tak, jak mówił Eris. W plemieniu nie wpadał często na Patricka i Noore. Alfy ułożyły sobie swoje własne życie i jego wilk nie sprawiał mu już tak dużych problemów. Może czasem, gdy przychodzą jego gorączki. Wtedy nie potrafi wyrwać sobie zielonookiego z głowy i głupiej myśli, że chciałby szczenię. Nienawidził tego, bo na drugi dzień czuł tylko większe przytłoczenie, że nie ma go... na zawsze zniknęło.
A w tym momencie, miało się pojawić nowe, nowe życie w Siwych Pyskach. Eris został zaniesiony przez Collena do chaty medycznej. Położono go na ciepłym i obłożonym legowisku, które było bezpieczne dla przyszłego szczenięcia.
CZYTASZ
✔️ The Land of Our Dreams | The Land #1 (korekta - 11/72)
Werewolf[ Kraina Naszych Snów ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O MIŁOŚĆ... Eris od zawsze marzył o miłości - prawdziwej, wolnej, wybranej z serca. Pragnął spotkać swoje przeznaczenie, choć wiedział, że w świecie, w którym żyje, to niemal niemożliwe marzeni...