Before The Fall

842 45 107
                                    

Kilkanaście lat wcześniej

– No dobrze – zaczął spokojnie starszy Blackwell. – Opowiesz mi, co dokładnie się stało?

Ale Lys nie chciał mówić. Był dziś zmuszony mówić już zbyt wiele, co wcale nie sprawiło mu przyjemności.

– Lys.

Chłopiec wbił się bardziej w kawiarniany fotel. Gorąca czekolada, którą trzymał w dłoniach parzyła go w skórę, ale on mimo to nie zamierzał jej odłożyć. Chciał wrócić do domu i dalej czytać Sherlocka Holmes. Albo pójść do teatru i przytulić się do Gabriela, a potem zaszyć się w biurze z jego starymi, drewnianymi figurkami.

Killian Blackwell westchnął cicho troskliwie przyglądając się wnukowi.

– Chcę żebyś wiedział, że nie uważam, że to co zrobiłeś było złe – powiedział po chwili ciszy, a Lys spojrzał lękliwie na dziadka.

Wszystko zaczęło się, gdy tego ranka uderzył Steve'a Harringtona. To nie tak, że chciał (chociaż możliwe, że w głębi duszy chciał tego od dawna), ale wydawało mu się to w tamtej chwili racjonalne (dalej mu się tak wydaje i nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia). Nie sądził, że zrobił coś złego, ale wiedział, że nie wolno mu było tego robić. Kłopoty nadeszły wtedy, gdy nauczyciel postanowił go zgłosić, a dyrektor zadzwonić do jego rodziców. Steve'owi nic takiego się nie stało - lekko opuchnięty nos to przecież nie koniec świata (a Lys musiał przyznać, że czuł się odrobinę dumny). Na szczęście – chłopiec po raz pierwszy się z tego szczerze ucieszył – żadne z nich nie odebrało. Oboje byli w podróżach służbowych i chłopiec wiedział, że najprędzej oddzwonią dopiero wieczorem. W tym czasie Lys przebywał pod opieką dziadków i właśnie dlatego szkoła postanowiła w dalszej kolejności zadzwonić do Killiana Blackwella.

A teraz siedzi razem z dziadkiem w jego ulubionej kawiarni w pogniecionym granatowym mundurku i brązowym plecakiem w tyranozaury stojącym obok fotela.

– Przecież dyrektor ci wszystko powiedział – zauważył Lys zaciskając mocniej dłonie na kubku.

– Nie obchodzi mnie jakiś dyrektor – stwierdził Killian. – Wolę usłyszeć historię od mojego Lysa.

Chłopiec wbił spojrzenie w koronkowy obrus, zanim odpowiedział:

– Uderzyłem kolegę.

– Dlaczego to zrobiłeś?

Lys zacisnął usta tak, że zrobiły się blade.

– Bo go nie lubię.

– Dlaczego go nie lubisz?

– Jest niemiły.

– Dla ciebie?

Lysander odstawił z cichym hukiem kubek na stół i spojrzał Killianowi w oczy.

– Dla wszystkich! – odparł, czerwieniąc się ze złości. – Jest wstrętny! Zawsze wszystkich popycha na schodach, niszczy dziewczynkom fryzury, a chłopcom mundurki tak, że potem rodzice się na nich złoszczą, a to wszystko jego wina! I zabiera wszystkim słodycze z drugiego śniadania, mimo że sam ma ich tonę! Specjalnie zniszczył Violet okulary – mówił dalej, a jego blada twarz rumieniła się coraz bardziej. – A ostatnio rzucił w Timmy'ego piłką tak mocno, że złamał mu rękę, a dzisiaj się jeszcze z niego śmiał.

Starszy Blackwell przyglądał się wnukowi, uważnie wsłuchując się w jego wyznanie.

– Zrobił ci coś kiedyś? – zapytał w końcu. Lys zawahał się.

High Hopes [ boyxboy ]Where stories live. Discover now