I Believe In Annoyed At First Sight

1K 91 151
                                    

Stary, zadbany fortepian odpoczywał spokojnie w swojej sypialni, nie spodziewając się żadnych niezapowiedzianych gości, dopóki w progu pomieszczenia nie ukazał się właściciel ciekawskich zielonych oczu. Chłopak podszedł ostrożnie, przekrzywiając głowę, a instrument nie odpowiedział uwagą na jego zainteresowanie. Chłopak przejechał palcami po czarnej pokrywie, a instrument wciąż śnił sny o zapomnianych melodiach. Chłopak otworzył instrument, witając się cicho, ale instrument wciąż nie otworzył się na niego. Chłopak nacisnął pierwsze klawisze, a wówczas instrument zmuszony do ziewania, zbudził się z długiego snu i od razu zaczął śnić na jawie o czasach, w których ulice żyły marzeniami Olivera Twista. Palce uciekiniera z innej epoki zaczęły tańczyć na klawiszach, wzbijając w powietrze dźwięki niczym tumany kurzu. Nuty zaczęły odkrywać się pomalutku od stron starego zeszytu i dryfować w stronę ulokowanej w pobliżu biblioteki.

Za wysokimi oknami słońce cieszyło się z zachwytu przyrody, błyszcząc w pełnej krasie na błękitnym niebie, a w kuchni już uwijała się pomoc domowa, chcąc jak najlepiej wywiązać się ze swoich codziennych obowiązków i przygotować śniadanie. Chłodny poranek spacerował po ogrodzie, czekając na spotkanie południa o jeszcze chłodniejszym charakterze i tonąc w nadmiarze czasu, zaglądał do posiadłości Blackwellów, dotykając palcami szyb niczym ciekawe świata dzieci i malując przy tym okna szronem.

Korytarze, mieniące się milionem fantastycznych barw, rzucanych przez witraże oświetlane uśmiechniętym słońcem, pozostawały puste, podczas gdy na ich ścianach odbywał się prawdziwy teatr. Cienie szklanych postaci tańczyły radośnie na królewskich dworach, księżniczki ubrane w piękne, dworskie suknie uwodziły dzielnych rycerzy, a baśniowy las wypełniały magiczne zwierzęta o zabawnych kształtach. Jednak dziewczynka, która weszła właśnie do tego zaczarowanego świata, miała oczy zbyt pełne łez by dostrzec jego piękno. Biegła przed siebie, a naszyjnik w jej dłoniach przypominał złote kajdany. Mijając zielonego smoka ziejącego ogniem, wbiegła do pokoju muzycznego z trudem łapiąc oddech.

Ethan, który właśnie uśmiechał się, słuchając śmiechu fortepianu, odwrócił się w stronę kolejnego gościa, który pojawił się w sypialni instrumentu, nie przejawiając oznak panującej w otoczeniu radości. Na widok łez dziewczynki, chłopak podniósł się ze swojego miejsca.

- Nancy... Kochanie, wszytko dobrze? - spytał, podchodząc niepewnie do dziecka z troską malującą niepokój na jego twarzy.

Dziewczynka, która nie przestawała płakać, pokręciła główką i wystawiła ręce przed siebie.

- J-ja... Ja naprawdę nie chciałam, naprawdę nie. To było niechcący, przepraszam - jej twarz wykrzywiła się w płaczu. Policzki miała zaczerwienione i lśniące od łez. Nancy pokazała mu rozerwany wisiorek z dużym pękniętym kamieniem. - Mama będzie zła... Znowu będzie krzyczeć. Ja nie chciałam... Proszę, uwierz mi, to był wypadek - powtarzała roztrzęsiona. Drżała z emocji i strachu przed karą jaka ją czekała.

Ethan zmrużył oczy, przyglądając się uszkodzonej biżuterii, po czym uklęknął przed dziewczynką, nie chcąc patrzeć na nią z góry.

- Oczywiście, że to był wypadek - potwierdził. - To twojej mamy czy kogoś innego? Coś wymyślimy, przecież nie muszą wiedzieć, że to ty, prawda? Tylko nie płacz, dobrze? Hej, słońce, będzie dobrze - starał się ją uspokoić, jednocześnie układając w głowie fikcyjną historie, która doprowadziła do nieszczęśliwego zakończenia ozdoby. - Gdzie to znalazłaś? - spytał.

Nancy pociągnęła nosem i otarła policzek wierzchem dłoni.

- W garderobie w pokoju rodziców - odpowiedziała cichutko. - Poszłam tam jak rodzice spali, bo Albus chciał przebrać się w nowe ubranko i chciałam mu znaleźć i to leżało w gablotce i się błyszczało i ja... ja tylko chciałam zobaczyć! - zapłakała głośniej, zarzucając rączki na szyję szatyna. Chłopak przytulił ją, głaszcząc ją delikatnie po włosach i zastanawiając się jak rozwiązać problem, jednak wszystkie pomysły jakie przychodziły mu do głowy, brzmiały jak świetny początek kolejnych kłopotów.

High Hopes [ boyxboy ]Where stories live. Discover now