Walking on ice

891 78 32
                                    

Czasami nie ma niczego więcej – szare niebo, kałuże na chodnikach i cała masa ludzi otaczających cię ze wszystkich stron. Ethan zatrzymał się przed jedną ze sklepowych witryn, wpatrując się w swoje odbicie w szybie. Potargane włosy, przerzucony krzywo szalik i rozpięty płaszcz. Chłopiec powstrzymał się przed schowaniem twarzy w dłoniach, zaciskając palce na materiale rękawów. Tak bardzo nie miał ochoty tego wszystkiego robić, ale jeśli nie miało się bogatych rodziców, czynsz jakoś nie miał ochoty spłacać się sam. Szatyn westchnął, popychając drzwi do sklepu. Doskonale znał rozkład kamer w środku, bywał już tutaj kilka razy i nikt nigdy nawet nie mrugnął okiem na jego poczynania. Zwykle Erstworth dawał chłopcu wolną rękę, pozwalając mu samemu wybierać zdobycze, ale czasami – i tak było tym razem – cel poszukiwań był narzucony z góry.

Złota bransoletka dziewczyny, prezentującej klientom najnowsze stroje, brzęczała, gdy jej właścicielka gestykulowała, opowiadając z zapałem o najnowszych pomysłach znanego projektanta. Ethan zatrzymał się przed jednym z manekinów, przyglądając się jego pustej twarzy i doszedł do wniosku, że wcale nie różni się tak bardzo od tych, które widuje na ulicach stolicy. Poprawił szalik, przeczesał włosy, po czym odwrócił się w stronę ludzi, z którymi rozmawiała sprzedawczyni.

Para w średnim wieku właśnie miała zamiar kupić jakieś dwa przesadnie drogie kapelusze, co nieco poprawiło Ethanowi humor. Ktoś kto wydaje majątek na takie bzdety, nie powinien żałować utraty jakiegoś drobiazgu. Mogliby przecież za cenę tych zakupów wspomóc jakąś organizacje – szatyn działał jedynie w imieniu karmy, nieprawdaż?

Chłopak wybrał sobie dwa warte dziesięć pałaców krawaty i powstrzymując się od wywrócenia oczami, stanął w kolejce, opierając jeden z łokci na marmurowej ladzie tuż przy wazonie z kwiatami. Cierpliwie poczekał aż mężczyzna wyjmie swoją portmonetkę, żeby zapłacić za prezent dla żony, a kiedy kobieta podniosła nową zdobycz, chcąc odwrócić się do lustra, przesunął od niechcenia wazon, który potrącony łokciem klientki rozbił się na podłodze. Zakłopotana schyliła się szybko, żeby podnieść kwiaty, na co Ethan natychmiast uklęknął obok, ofiarując swoją pomoc. Zbyt zaaferowana całą sytuacją, nawet nie zauważyła, kiedy mokry pierścionek przeszedł w posiadanie kogoś innego. Jej mąż był tymczasem zajęty płaceniem za zakupy i przepraszaniem za to, co się stało.

- Dziękuję – kobieta uśmiechnęła się do Ethana, odchodząc w końcu od kontuaru. – I naprawdę przepraszam. To był wypadek.

- Nic się nie stało – zapewniła ekspedientka. Ledwo jednak małżeństwo opuściło sklep, posłała chłopakowi zmęczone spojrzenie. – To już któryś raz w tym miesiącu, dałbyś wiarę? – spytała. – Zaczynam wierzyć w duchy.

Szatyn uśmiechnął się do niej, wdzięczny za to, że byli w podobnym wieku.

- Szkoda, że wazon nie przeżył, ale to co najważniejsze wciąż jest całe – podniósł jedną z róży wręczając ją dziewczynie. – Chciałem spytać gdzie jest przymierzalnia – wskazał na krawaty. – I poprosić, żeby wybrała pani jakąś koszulę. Nie znam się na tym, a ojciec bierze w ten weekend kolejny ślub – wywrócił oczami z miną bogatego dzieciaka, zmęczonego zachciankami rodziców. – Sama rozumiesz. Mam się jakoś prezentować przy jego nowej żonie, która pewnie jest dziesięć lat młodsza ode mnie.

Dziewczyna roześmiała się, kiwając z udawanym zrozumieniem głową.

- A w czym przyjdzie twoja osoba towarzysząca? – spytała. – Postaram się wybrać coś, co będzie pasowało do jej stroju.

- Och tak... - westchnął szatyn. – Niestety na tym polu również rozczarowuję swojego ojca. Idę sam.

Poprawna odpowiedź. Ethan już czuł ciężar złotej bransoletki w kieszeni jego płaszcza. Kilka kolejnych minut spędził na czarowaniu dziewczyny i kapryszeniu przy kolejnych manekinach. Kiedy wybrał już jedną, właściwą, skierował się w stronę przymierzalni, po czym zaczął przymierzać krawat przy otwartej zasłonce. Oczywiście kiedy kilka minut później dziewczyna pojawiła się z wybraną koszulą, w ogóle mu to nie wychodziło.

High Hopes [ boyxboy ]Where stories live. Discover now