07

286 17 3
                                    




Niewyobrażalne szczęście to właśnie czuła Dupain-Cheng. Czuła się totalnie ukontentowana. Stała tam z łzami w oczach, które powoli zaczynały spływać po jej czerwonej w kropki masce. Zabrakło jej słów, nie umiała wydusić z siebie niczego, stresując tym z każdą kolejną sekundą coraz bardziej Adriena. Jej uczucia były w tym momencie tak różnorodne. Były takie sprzeczne, jednakże wszystkie miały pozytywny wydźwięk. Była ciekawą mieszanką w środku.

— Powiedz coś, proszę — zatrząsł się mu głos, najbardziej stresująca chwila. Długo mu nie odpowiadała. On nadal klęczał, z każdą mijającą sekundą czuł się coraz gorzej, coraz bardziej czuł, że to było za wcześnie, a ona się raczej nie zgodzi.

— Adrien — z jej gardła się wyrwało, całą swoją uwagę skupiła na smutną twarz, która czekała już na oficjalne odrzucenie. — Tak! — pisnęła, wpadając w jego ramiona. — Kocham cię najmocniej, Kotku — wyszeptała w jego usta, całując go mocno w wargi.

— Czuję, że jestem największym szczęściarzem — uśmiechnął się szeroko, wkładając na jej palec serdeczny pierścionek. — Nigdy mnie nie trzymaj w takiej niepewności, Kropeczko — poprosił ją.

— No właśnie! Ja już zaczynałem się bać, że się nie zgodzisz. Kto by z nim wytrzymał wtedy? — zaczął lamentować Plagg, podlatując bliżej i psując cały nastrój. Agreste spojrzał na niego groźnie. — Daj ser, a będę cicho — uśmiechnął się cwanie do swojego właściciela.

Ten dzień nie mógł się lepiej skończyć. Marinette została przyszłą panią Agreste, oboje byli najszczęśliwszą parą pod słońcem. Cieszyli się sobą, napawało się swoją obecnością.

~*~

Narzeczeństwo ich dwójce wyjątkowo służyło. Zamieszkali razem, uniezależniając się jako tako od swoich rodziców. Marinette zaczęła pracować u swojego przyszłego teścia, nadal do końca nie wiedziała, jak to się stało. Adrien natomiast nadal był modelem, pracując dla Gabriela, w między czasie pisał pracę naukową, która była niezwykle ciężka do napisania, albowiem obserwacje, których dokonywał były dość nietypowe.

Ich życie teraz wydawało się takie piękne. Żyli w dość sporym mieszkaniu, bez problemu ich zarobki pozwalały im na to. Po pełnych pracy dniach uwielbiali razem zasiąść na narożniku w salonie. Siedzieli wtedy w rogu, przykryci puchatym kocykiem, a w ich rękach były różne ciastka czy inne przekąski. W tle leciał jakiś film, który wcześniej wybrali we dwoje. Po drugiej stronie na poduszkach rozłożone leżały sobie Kwami, które uwielbiały to miejsce w domu. Uwielbiali takie wieczory. Drobne pocałunki, Marinette wtulona w swojego narzeczonego, który w tym momencie w skupieniu oglądał, a jego dłonie jeździły delikatnie po jej drobnym brzuchu.

— Czemu ty ciągle mnie macasz? — jęknęła cicho, kiedy usłyszała dźwięk reklam dobiegający z telewizora. Blondyn cicho się zaśmiał.

— Uwielbiam twoje ciało, w ogóle całą ciebie — wyszeptał do jej ucha, zabierając swoje ręce z jej brzucha, zmieniając swój obiekt do adoracji na jej piękne oraz bujne granatowe włosy. Zsunął gumki, rozwalając dwie ścisłe kitki. — Zrobię ci warkocza — mruknął, przeczesując swoimi palcami jej pasemka, ona cicho westchnęła, zielonooki dosłownie kochał mieć kontakt z nim, uwielbiał czuć ją blisko dosłownie zawsze.

Przeplatał jej włosy, co chwila dobierając po jednym pasemku. Ona siedziała między jego nogami, napawając się jego bliskością. Wielkimi krokami zbliżali się do ślubu. Przygotowania do nich były bardzo harde. Musieli o tylu rzeczach myśleć. Smak tortu. Obrączki. Sala weselna. Kolor przewodni na sali. Kościół. Suknia ślubna. Garnitur. To nie był koniec przygotowań, z każdą chwilą coraz więcej rzeczy musieli załatwiać. Kiedy do przygotowań przyłączyły się ich rodziny wszystko się pokląpligowało. Kwestie wielu spraw pomogli im rozwiązać, na przykład Sabine i Tom zajmą się idealnym tortem oraz resztą ciast na weselu, a Gabriel zaproponował, że zaprojektuje jak i zrobi suknie ślubną dla panny młodej oraz garnitur pana młodego, jednak odmówili mu, ponieważ Marinette postanowiła, że to ona osobiście zajmie się tą kwestią. Jej myśli szybko zostały odciągnięte od jej i jego wielkiego dnia, kiedy na swojej szyi poczuła drobne mokre pocałunki, które zostawiały usta jej narzeczonego.

Koniec || marichatWhere stories live. Discover now