09

222 11 1
                                    




Adrien Agreste był szanowanym projektantem mody jak i naukowcem. Był zapracowanym człowiekiem, jednak nie można było powiedzieć, że zaniedbywał jakąkolwiek część swojego życia. Miał dwójkę synów, którym w miarę możliwości poświęcał czas, a również i nie zapominał o niedzielnych wizytach u swoich teściach, ale i również każdego dnia znajdywał czas na pójście na miejski cmentarz, na którym leżała jego małżonka, która zmarła ponad szesnaście lat temu. To był szmat czasu, a on nadal nie pogodził się z tym, że jej nie było, starał się żyć dalej, jednak wiedział, że już nigdy nie spotka w swoim życiu takiej osoby jak ona. Najgorsze było jednak święto ku uczczeniu paryskiej bohaterki, Biedronki. Wszędzie wtedy były jej zdjęcia, a Adriena serce okropnie bolało.

Ludzie już zapomnieli o Władcy Ciem, który terroryzował Paryż, jak i czasami jego ataki wychodziły za obręb miasta. Pamięć jednak przy bohaterach, którzy chronili przed posiadaczem Miraculi Pawia i Motyla, została. Z największymi honorami była traktowana Biedronka, która poległa. Reszta bohaterów też była traktowana z wielką wdzięcznością, ale byli o wiele mniej lubiani.

Louis i Hugo Agreste byli spokojnymi dzieciakami. Mieli już po ponad siedemnaście lat, ale jednak czegoś im brakowało w ich krótkich istnieniach. Miłości, pewnie myślicie, ale mylicie się, Adrien porządnie dbał o to, by nie popełnić błędów ojca, miał bardzo dobry kontakt ze swoimi dziećmi. Matki, pewnie myśliciel, ale i tutaj też się mylicie, nie pamiętali jej, słyszeli ogrom o niej historii, od tych co mieli okazje ją poznać, ale to nie było takie same jak jej obecność, ale przyzwyczaili się do jej braku, że mają tylko zapracowanego tatę, który się strasznie ciągle o nich zamartwiał. Brakowało im wolności, mianowicie mogli robić wszystko, ich rodzic pozwalał im na większość ich zachcianek, ale to nie była dla nich wolność, nagminnie za nimi ciągnęło się piętno synów bohaterki Paryża, a również ich wnuków Władcy Ciem, każdy ich znał, a oni przez to musieli uważać z każdym swoim gestem, każdy ich oceniał, a oni nie chcieli tego. Chcieli być w końcu wolni, by mogli wyjść na dwór, nie słysząc głosów z boku ich obgadujących.

Jednak najgorsze miało nadejść. Cała rodzina Agrestów miała znosić w najbliższym czasie, najgorszego z nich, czyli we własnej osobie Gabriela Agreste. Adrien miał za dobre serce, wybaczył ojcu, morderstwo swojej żony, a do tego pozwolił mu mieszkać w ich domu, co było dla Louisa i Hugo karygodne. Przecież ten człowiek był niebezpieczny!

Adrien nie żywił w rzeczywistości do niego ani trochę dobrych uczuć. Jednak jak to mawiają, przyjaciół trzymaj blisko, a wroga jeszcze bliżej. Wiedział, że niebezpiecznie byłoby trzymać byłego Władcę Ciem w tym domu.

— Tato, na prawdę musimy? — jęknął Hugo, kiedy jechali autem pod więzienie. Nie poznał, a raczej nie pamiętał Gabriela, ale potężnie go nie trawił. Nie chciał go blisko swojej osoby, a może i też trochę się go obawiał.

— Mimo wszystko to nasza rodzina — odpowiedział mu ojciec, spokojnie kierując pojazdem, zerknął w lusterko boczne, patrząc na jednego z jego bliźniąt.

— Która jedynie zabiła nam naszą matkę — wyburczał pod nosem drugi z braci, który był jeszcze bardziej negatywnie nastawiony do całej tej sytuacji.

W końcu do samochodu wsiadł Gabriel Agreste. Więzienie go zmieniło, był chudszy jak i całkowicie osiwiał, nie był już tym postrachem co szesnaście lat temu. Był cieniem tamtego siebie, co było ulgą dla Adriena, który nigdy za bardzo nie potrafił się sprzeciwić woli ojca, nawet jak był dorosły cenił jego, choć na przestrzeni ostatnich lat i tak to się zmniejszyło.

— Dzień dobry, ojcze — przywitał się, kiedy wsiadł wysoki mężczyzna do środka. Jego głos był chłodny i poważny, jego dzieci były zdziwione, rzadko słyszały oraz widziały takiego tatę, raczej był wesoły i uśmiechał, nawet jak im opowiadał o mamie, to na jego twarzy błąkał się zakochany uśmiech, który powiększał się z każdym zagłębieniem w wspomnienia.

Koniec || marichatWhere stories live. Discover now