10

248 13 0
                                    




Był przerażony. Stał naprzeciw swojego taty, a raczej Czarnego Kota, który na niego patrzył zaintrygowany. Uśmiechnął się niezręcznie, przecież wiedział, że Adrien był strażnikiem.

— Uprzedzając twoje pytanie, Miraculum mam od Bunnix — powiedział szybko, kiedy zobaczył jak usta blondyna w czarnym lateksie się otworzyły. — Jak to mawiają. Komu w drogę, temu w czas — wykrzyknął, machając chaotycznie rękami i jednocześnie przy tym swoją parasolką. Chcąc jak najszybciej zakończyć tą farsę, wskoczył do swojej Norki.

Wymęczony rzucił się na swoje łóżku, ścigając krótką formułką przemianę. Pierwszy raz na poważnie walczył ze złoczyńcą. Wiedział, że nie mógł ingerować w wydarzenia, ale jedyne co chciał to pójść i zabić nową Władczynię Ciem. Westchnął głośno w poduszkę. Usłyszał ciche pukanie do drzwi.

— Proszę — krzyknął, kiedy upewnił się, że Fluff się ukrył. Do pomieszczenia wszedł jego tata, westchnął głośno, ponownie zasłaniając swoją twarz poduszką.

— Musimy porozmawiać, Louis — stwierdził po chwili ciszy. Blondyn nawet na niego spojrzał, ale wiedział, że ten nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu, coś musiało się stać ważnego.

Chłopaka trudno w ostatnim czasie było zaskoczyć, ponieważ rzadko kiedy wydarzenia się zmieniały w przyszłości, raczej wszystko od góry było zapisane. Spojrzał na niego, przekręcając się na łóżku. Klepnął łóżko ręką, by tata siadł, ci zrobił.

— Chcę ci coś opowiedzieć ważnego — westchnął. — Hugo już miał tą rozmowę za sobą, ponieważ nie unikał mnie jak ty — spojrzał srogo na niego, co ten skwitował uśmiechem niewinnym. Czarny Kot z przeszłości wydawał się o wiele milszy i optymistyczny, a może i również szalony.

— Co się stało, tato? — spytał zmartwiony.

— Miraculum Motyla zginęło. Wrócił Władca Ciem — cicho powiedział. — Ja jestem Czarnym Kotem, więc będę stawał do walki z przestępcami — mówił to drżącym głosem, a Louis już powoli się domyślał, dokąd to wszystko zmierzało.

— Tato, jesteś najlepszy — uśmiechnął się, wstając z pozycji leżącej, przytulając się do swojego rodziciela.

— Mogę być, synku, ale obawiam się, że kiedyś mi może podwinąć noga, a kiedy to się stanie, muszę mieć pewność, że nic złego się nie stanie, więc kiedy to się stanie, musicie zabrać Miraculum Czarnego Kota mi jak najszybciej — mówił, będąc przejętym. Bał się walczyć bez Biedronki, już kiedyś to robił, ale teraz jej wcale obok nie było.

— Tato, nie myśl tak. Nie pozwolę ci umrzeć — przytulił go mocniej. Na prawdę nie chciał stracić jego, był jego najukochańszym tatusiem, którego kochał pod słońcem.

— Nie możesz zmienić czasu — pogłaskał go po plecach. — Musiałbyś mieć Miraculum Ewolucji, by mieć władzę nad nim — zaśmiał się, myśląc, że ów przedmiot był w całkiem innej osoby posiadaniu, ponieważ niby skąd miał wiedzieć, że to właśnie w jego było posiadaniu. Louis tez się zaśmiał, ale bardziej nerwowo, a zegarek w jego bluzie zaczął mu ciążyć.

— Do czegoś zmierzasz, prawda tato? — zmarszczył brwi, patrząc na niego.

— Chcę mieć pewność, że wyrazie czego będziesz miał z Hugo możliwość odebrania mi Miraculum, kiedy nadajecie pora albo kiedy po prostu przegram, macie nie dopuścić do sytuacji, kiedy Władca Ciem zyskuje moje Miraculum — powiedział cicho. Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, Louis odrazu je rozpoznał, albowiem właśnie w takim był Fluff z zegarkiem. — Louisie Agreste. Przed tobą Miraculum Iluzji — zaczął mówić, jednak blondyn przerażony przerwał.

Koniec || marichatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz