*Yashiro*
Przez kilka następnych tygodni po spotkaniu w kinie wszystko było w normie. Miałem z Sanaetsu niezłe relacje i naprawdę przyjemnie spędzało mi się z nim czas, ale tylko w szkole i na treningach. Nie spotkaliśmy się „tak po prostu” ani razu. Nie powiem, trochę mi to przeszkadzało, więc chciałem z nim o tym pogadać, ale Sanaetsu nie widział problemu, ba w pewnym sensie mnie ignorował. Nie próbował robić różnych “rzeczy”. Zachowywał się względem mnie trochę jak Keiji czy Zakuro a nawet gorzej. Trochę zaczynało mnie to irytować i stwierdziłem, że powinienem z tym coś zrobić. Tylko nie wiedziałem co i w sumie po co? Niby mu powiedziałem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale tak na prawdę po prostu nie czułem się jeszcze na siłach żeby pakować się w poważniejsze sprawy.
Dodatkowo dosyć dużo się ostatnio działo na treningach. Zbliżają się nasze zawody, więc trener wyciska z nas siódme poty. W szkole też nas nie szczędzą, więc nawet nie mieliśmy czasu z Sanaetsu sprawdzić jak jest na zajęciach dodatkowych naszego wychowawcy(zresztą nawet nie wiem czy by chciał, zważając na to jak się ostatnio zachowywał). Jedyny plus, jaki widziałem w ostatnim czasie to nasza wycieczka klasowa, która wypada w ferie zimowe. Miałem nadzieję, że Sanaetsu pojedzie razem z nami. Na treningu nawet się go o to zapytałem.
-Ej, ale wiesz, że mamy jeszcze obóz treningowy w ferie? - zapytał jakby zdziwiony moim pytaniem.
-Żartujesz! Przecież my nigdy nie mieliśmy obozów zimowych, tylko letnie.
-Podobno dostaliśmy dofinansowanie od jakiegoś sponsora. Jeszcze słyszałem, że dzięki temu dostaniemy nowe stroje i dresy. Całkiem fajnie, nie?
-O boże, to ja koniecznie na niego muszę jechać. Tylko czemu trener jeszcze o tym nie mówił?
-Pewnie dziś powie i poda termin. Jeśli to wypada w tych samych dniach co wycieczka szkolna i tak pewnie na niego pojadę. Będziecie musieli sobie poradzić beze mnie.
-I tak nikt Cię nie lubi. - wyszczerzyłem się do niego.
-Taaak? - Podniósł jedną brew wyrażając tym samym swoje zwątpienie. - A to czemu jakaś Hinata chciała mój autograf, albo ten gościu z naszej równoległej klasy? Albo skąd się wzięła w mojej szafce karteczka z napisem “kocham cię i kocham to jak pięknie wyglądasz grając w koszykówkę. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała odwagę powiedzieć Ci to w twarz.” i odciśnięte usta obok? - Trochę mi szczęka opadła. Zawsze myślałem, że takie głupie karteczki i podchody mają miejsce tylko w filmach i na początku gimnazjum.
-Żartujesz. To się nigdy nie zdarza.
-Może tobie. - prychnął. Rzuciłem w niego piłką na co on podniósł na mnie swój zdziwiony wzrok.
-Hej! To było chamskie! Prawdziwe, ale chamskie. - rzuciłem oburzony. On tylko wzruszył ramionami. To już mnie na serio zaczyna irytować.
-Prawda boli. - rzucił po chwili ciszy i odszedł kontynuować jakieś ćwiczenie. No i weź tu zanim dyskutuj, albo przeprowadź poważną rozmowę. Dzisiaj na treningu świetnie się nam grało, a moja drużyna nawet wygrała. Zaraz po tym jak zagwizdał nasz trener na koniec meczu, wpadliśmy do szatni ciągle skacząc i ciesząc się wygraną tak jakby to były zawody. Paru chłopaków się na mnie rzuciło i stwierdzili, że muszą zrobić ‘kanapkę’ na najlepszym graczu.
-Ał, ał, ał, chłopaki, nie żeby coś ale ja nie jestem jakimś wielkoludem, żeby nic nie czuć.
-O weź przestań marudzić. – odezwał się Hiro wstając z czubka, a zaraz za nim reszta raczyła ruszyć swoje dupska ze mnie.
-Ale na serio… żebra mnie przez was bolą. – wyjęczałem.
-Może wymasować? – spojrzał na mnie znacząco Masao i zaczął do mnie wyciągać swoje ręce.
![](https://img.wattpad.com/cover/23523954-288-k48912.jpg)
CZYTASZ
Black&White
RomanceAutor: B.K. Miejsce akcji: Japonia Czas akcji: XXI wiek Główni bohaterowie: Yashiro i Sanaestsu Główne wątki: miłość, koszykówka