Rozdział II

1.6K 152 11
                                    

Każdy na mnie krzyczy. Dlaczego? Co ja zrobiłem? Ja... Nie chciałem. "Gdyby się w Tobie nie zakochał, nie byłby taki!!" - jego siostra z wyrzutem i łzami w oczach krzyczała na mnie. - "Byłby szczęśliwy! Po co mu dawałeś nadzieję, nienawidzę Cię, patrz w co się zamienił." Nie, błagam każdy, byle nie ona. "Wynoś się, nie chce Cię już nigdy widzieć! Nienawidzę Cię, jesteś potworem bez uczuć." Jej oczy, oczy każdej osoby w pokoju patrzyły na mnie. Każde oskarżające i z obrzydzeniem jak na śmiecia. Jestem sam, to boli. Nie chciałem, przepraszam... Otworzyłem oczy jeszcze zanim obudził mnie budzik. Byłem lekko spocony i miałem zadyszkę jak po bieganiu. Niedobrze, znowu miałem ten sen. Myślałem, że mam to już za sobą i mi przeszło, że się odciąłem. Ehh, widocznie zajmie to trochę więcej czasu, ale mówi się trudno.

Dzisiejszego dnia już udało mi się zjeść śniadanie i dotrzeć na pociąg. Świetnie, byłem jedną z pierwszych osób w klasie, więc mogłem zająć miejsce daleko w kącie. Ławki były pojedyncze, więc nie byłem narażony na towarzystwo co w moim obecnym stanie jest wskazane. Przez ten sen mam beznadziejny humor i nie chce mi się z nikim gadać. Arh, byłem zły na samego siebie że tak to na mnie wpłynęło, muszę się szybciej otrząsnąć. Prawie wszyscy już się zebrali i pozajmowali ławki, brakowało tylko jednej osoby. Przyszedł nasz wychowawca.

-Proszę wstać i się przywitać. - oznajmił. Wszyscy podnieśli się, ukłonili i powiedzieli chóralne "Dzień dobry".

-Dziękuję - odpowiedział z uśmiechem. - zajmijcie swoje miejsca i...

Nagle otworzyły się drzwi i wparował do klasy nie kto inny jak Sanaetsu.

-Przepraszam za spóźnienie, panie profesorze. - powiedział zadyszany.

-Nic się nie stało, zajmij wolne miejsce.

Chłopak omiótł klasę spojrzeniem i zauważywszy, że jest wolne miejsce za mną uśmiechnął się szeroko i patrząc się na mnie podszedł i zajął miejsce. Okej, to wywołało dość gwałtowną reakcję wśród damskiego grona. Wszystkie wlepiały w niego swoje maślane oczka i wyglądały jakby się miały zaraz rozpłynąć, albo zemdleć. Co za tępe istoty, tak łatwo było na nich wywrzeć wrażenie. No dobra, może wyglądanie jak Sanaetsu nie jest łatwe, no ale bez przesady, nie jest jakimś Bogiem, czy jak niektóre fanatyczki preferują demonem. Reakcja mężczyzn była jednak zupełnie odwrotna, od razu każdy wziął go za rywala patrząc na niego wyzywająco. Ha! Pewnie wszyscy byli tak zazdrośni, że nawet nie pomyśleli, że on nie musi mieć charakteru dupka i wyrywacza. Doprawdy, otaczają mnie same bezmózgi.

-Siemka Yashiro. - przywitał się ze mną cicho.

-Cześć – odpowiedziałem.

Nasz nauczyciel chyba był jednym z tych mądrzejszych, bo widząc naszą reakcje ciężko westchnął i powiedział:

-To będzie ciężki rocznik... Dobrze, skoro są wszyscy niech każdy wyjmie... - zaczął, ale ja już się wyłączyłem i leniwie oparłem się o ścianę. Lekcja była czysto organizacyjna i już nic nie wzbudzało większych emocji wśród klasy. Kiedy zadzwonił dzwonek wyszedłem jako pierwszy (zawsze tak robię). Sanaetsu prawdopodobnie miał zamiar iść ze mną, ale został powstrzymany przez chmarę dziewczyn. Były strasznie zainteresowane, pytały się o wszystko, niektóre chyba nawet chciały wiedzieć jaki ma kolor bokserek, a najlepiej jeszcze samemu sprawdzić. Można się nawet posunąć do stwierdzenia, że go molestowały – biust na wierzchu, ciągłe chichoty i teksty typu "wow, ale masz bicepsy, mogę dotknąć?". Przyglądałem się całemu zajściu ciekawy jak to się skończy, gdy zauważyłem grymas jaki przebiegł przez twarz biednego chłopaka. Wyrażał on jedynie złość, zirytowanie i brak cierpliwości. Uciszył dziewczyny i uśmiechnął się do nich pozornie miło.

Black&WhiteWhere stories live. Discover now