01 - Będzie zabawnie.

4K 171 288
                                    

Odbijałam piłką o ziemię, tym samym wyładowując swoją frustrację. W myślach wyobrażałam sobie, że zamiast okrągłego przedmiotu, w dłoniach trzymam głowę Blaise'a. Cóż, o dziwo pomogło, a cała złość zaczęła ze mnie schodzić.

Kątem oka spojrzałam na połowę boiska, gdzie ćwiczyli moi bracia i ten cymbał. Prychnęłam pod nosem, widząc, jak Oliver się wydurnia. Cóż, robił to ciągle, ale czasami przechodził samego siebie. Nie bez powodu nazywałam go tym głupszym bliźniakiem. Oczywiście, z Chase'em na czele.

Nasze relacje zależały od humoru. Jednego dnia potrafiliśmy wycisnąć całą zawartość pasty do zębów do swoich butów, a następnego oglądaliśmy razem filmy, a także robiliśmy razem zakupy. Chociaż z biegiem czasu stwierdzam, że większość rodzeństw tak ma.

Żywym tego przykładem jest nasza mama i wujek Aiden – jednego dnia mają ochotę się zabić, a następnego się wielbią.

Koniec końców, i tak skoczylibyśmy za sobą w ogień.

— Perez, nie oglądaj się za chłopakami, tylko ćwicz — gdy usłyszałam głos mojej trenerki, samoistnie wywróciłam oczami. Ta kobieta była niesamowicie denerwująca, a do tego cięta. Szczególnie na mnie.

Zanim jednak zdążyłam odpowiedzieć, w sali rozbrzmiał się dzwonek, który oznajmił koniec zajęć. Posłałam jej zwycięski uśmiech, po czym wrzuciłam piłkę do stojącego nieopodal kosza. Otrzepałam jeszcze dłonie z niewidzialnego pyłu i ruszyłam przed siebie.

Dosłownie sekundę później poczułam, jak ktoś przewiesza rękę przez moje barki. Powoli uniosłam wzrok i widząc brązową czuprynę, wiedziałam, że mam do czynienia z moim bratem. Pokręciłam głową z politowaniem, dostrzegając jego zawadiacki uśmieszek. Chase – standardowo – przyjął minę zimnego skurwiela, ale ogólnie rzecz biorąc, miał ją zawsze.

Nawet jak spał.

Wcale tego nie sprawdzaliśmy z Oliverem.

— To co, Savuś? Jedziemy na jedzonko — odparł, posyłając mi znaczący uśmiech.

— Pojedziecie, jak was zawiozę. Nie bądź taki do przodu — mruknął Chase, poprawiając swoje nieco przydługie włosy.

— Oh, no nie bądź już taki. — Przez chwilę toczyli niemą rozmowę. Czasami się zastanawiałam, czy nie mają czasem jakiejś łączności umysłów.

Przerażające.

— Niech ci będzie.

Oliver niemal zapiszczał ze szczęścia, a tym samym przygniótł mnie swoim ciężarem, przez co prawie poleciałam na ziemię. Zmierzyłam go nienawistnym spojrzeniem, jednak ten nic sobie z tego nie zrobił, a jedynie zmierzwił moje czarne włosy. Obydwoje odprowadzili mnie tuż pod drzwi damskiej szatni.

— Dziesięć minut i widzę cię koło samochodu, młoda — rzucił Chase przez ramię, kierując się w stronę swojej szatni. Skinęłam głową i także weszłam do swojej.

Tak, jak było mówione, chwilę później znalazłam się w umówionym miejscu. Nie było to zaskoczeniem, że bliźniaków jeszcze tam nie było. Oprócz wyglądu, ich największym podobieństwem było właśnie spóźnialstwo.

Widać, że z jednej komórki.

Dostrzegłam moją przyjaciółkę, która właśnie wychodziła ze szkoły. Powolnym krokiem przybliżyła się do mnie i zauważyłam, jak przez jej twarz przebiega dziwny grymas. Zignorowałam ten fakt i posłałam jej szeroki uśmiech.

— Gdzie idziesz? — zapytała, spoglądając w ekran telefonu. Kąciki jej ust uniosły się ku górze, jednak chwilę później znów przybrała obojętny wyraz twarzy.

Entwined Roads Donde viven las historias. Descúbrelo ahora