12 - Dobre sobie.

1.6K 108 74
                                    

Siódmy listopada przyszedł szybciej, niż się spodziewałam. Naprawdę zastanawiałam się, czy czas płynie tak błyskawicznie, czy tylko mi się wydaje. Jeszcze niedawno zaczynałam liceum, a aktualnie jestem w drugiej klasie. Niedługo moi bracia wyjadą na studia, razem ze swoimi znajomymi, tym samym sprawiając, że zostanę sama. Sama dorosłość przerażała mnie na tyle, że nawet nie chciałam myśleć o tym, co mnie czeka.

          Pogodzenie się z tym, że dorastam nie było łatwe. Niestety, takie było życie i w końcu musiałam dojrzeć do pewnych kwestii. Wydawało mi się to trudne, ale miałam nadzieję, że wszystko przyjdzie mi z czasem.

          Jednak w tym momencie, żyłam tym, że musiałam spakować prezent dla Blaise'a, a Oliver wcale mi przy tym nie pomagał. Zdecydowaliśmy, że kupimy mu zegarek, o którym mówił od dłuższego czasu, a ja dorzuciłam od siebie płytę The Neighbourhood z autografem (nie było łatwo, aby ją dostać), a także bilety na koncert owego zespołu. Sama nie wiedziałam, dlaczego wydałam na niego aż tyle pieniędzy. Ponadto, kupiłam aż dwie wejściówki, mając w duchu nadzieje, że mnie ze sobą weźmie. 

          Nie wiem, co mi nagle odwaliło.

— Oliver! Czy możesz to trzymać tak, jak ci kazałam? — krzyknęłam, uderzając go w czubek głowy. Od piętnastu minut proszę go o jedno, a nawet tego nie potrafi zrobić porządnie.

— Nie krzycz na mnie! — odpowiada pretensjonalnym tonem, po czym prycha pod nosem.

— A ty na mnie nie prychaj i, do kurwy, trzymaj to porządnie! — warknęłam niemiło i tylko sekundy dzieliły mnie od tego, aby go udusić.

— Co się tak drzecie? — do pomieszczenia wszedł Chase, a w dłoni trzymał kubek z parująca herbatą. — Na dole was słychać.

— Może dlatego, że twój bliźniak nie potrafi nawet przytrzymać papieru, abym mogła go porządnie przykleić? — sarknęłam, ucinając kawałek taśmy. — Może byś pomógł, jaśnie panie?

— Nie — zaśmiał się, powodując wzrost mojej irytacji.

— Wiecie co? Ja to pierdole. Pakujcie to sobie sami. — Rzuciłam nożyczki na ziemię, po czym wstałam i opuściłam ich pokój.

Zeszłam na dół i skierowałam się wprost do kuchni, gdzie urzędowali moi rodzice, wraz z młodszym bratem. Usiadłam przy stole i z głośnym westchnieniem, oparłam głowę o swoje splecione dłonie.

— A ty co taka załamana? — zapytał tata, siadając na przeciwko mnie. Wywróciłam oczami, słysząc jego pytanie.

— Jak mi przychodzi przebywać między dwoma przygłupami, to jestem załamana — wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się w stronę mojego
młodszego brata.

— Chyba nie jest aż tak źle — rzuciła mama, wyciągając pokrywkę z szuflady, a następnie posłała mi delikatny uśmiech.

— Jest. — Odparłam z powagą, a następnie wyjęłam telefon z kieszeni, słysząc przychodzące powiadomienie.

Od: Blair:
O której się spotykamy?

Od: Sava:
nie wiem, około 17? mamy być na 18

Od: Blair:
Okej, przyjedziemy po was :* <3

Od: Sava:
<3!

          Westchnęłam i powoli podniosłam się z krzesła. Stwierdziłam, że sprawdzę, jak się ma nasz prezent, bo w końcu był on od naszej trójki. Moja dusza perfekcjonistki, nie dopuszcza do siebie myśli, że taki przygłup, jak Oliver – do tego sam – zapakuje to ładnie i w miarę schludnie. Obawiałam się tego, co tam zastanę, ale przecież gorzej niż było, nie może być, prawda?

Entwined Roads Where stories live. Discover now