03 - Odezwała się.

2.2K 135 154
                                    

          Minęło dokładnie dwa tygodnie, odkąd rodzice zamykali mnie w pokoju z Blaisem. Czy nasze stosunki się poprawiły? Ani trochę. Mogłam wręcz powiedzieć, że zaczął mnie jeszcze bardziej irytować, szczególnie, jak przeszkadzał mi w nauce. Chwilami nie dało się go znieść, ale czasami siedział wyjątkowo cicho.

Tego dnia, tuż po lekcjach miałam się udać do niego, jednak zanim to nastąpi, muszę przetrwać kilka zajęć, a w tym wychowanie fizyczne.

          Można powiedzieć, że tym razem to ja się wypięłam na Melisę i dogadałam się z Cole'em, że będziemy siedzieć razem na wszystkich lekcjach. Złapałam z nim naprawdę dobry kontakt i śmiało mogłam powiedzieć, że zaczęliśmy się przyjaźnić.

          Stanęłam przed szatnią, wzdychając pod nosem. Czułam się dzisiaj okropnie i wiedziałam, że zbliża mi się okres, ale musiałam ćwiczyć. Nasza trenerka nie uznaje wymówki miesiączka, więc nie miałam innego wyjścia. Powoli chwyciłam klamkę od drzwi i weszłam do środka, jednak stanęłam w pół kroku, słysząc ciekawą rozmowę.

— Kiedy się od niej odetniesz? — byłam pewna, że powiedziała to Gloria. Nachyliłam się bardziej, słuchając głosów.

— Jest jak moja marionetka, więc mogę to zrobić nawet teraz. — Słysząc głos mojej przyjaciółki, zamarłam. — Jest taka głupia, że aż mi się jej szkoda robi. Jedyne, co ją ratuje w tej szkole to bracia. Do tego mam wrażenie, że się puszcza.

          Obydwie wybuchnęły śmiechem, a ja poczułam jak ktoś rozrywa mi serce. Osoba, którą miałam za przyjaciółkę, mówi takie rzeczy za moimi plecami. W moich oczach pojawiły się łzy, które starałam się hamować.

Ciernie oplecione wokół serca,
Sprawiły, że nie chcesz pamiętać,
Odcinając dostęp powietrza.

          Natychmiast wycofałam się z pomieszczenia i wyszłam na korytarz. Nie miałam ochoty, żeby patrzeć na jej twarz, więc pozostanie na lekcjach odpadało. Wiedziałam, że mama będzie zła, ale gdy wytłumaczę jej sytuację, przymknie na to oko. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Gdy uświadomiłam sobie, że Chase miał rację, wszystko uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Znałyśmy się od podstawówki, trzymałyśmy razem, była jak moja siostra, której nie miałam. A mimo to,
wbiła mi nóż w plecy. Mogłam nawet powiedzieć, że poczułam, jak przebija mi także serce i zostawia głęboką ranę. Byłam w stanie zrobić dla niej wszystko, ba, była moim wzorem, a potraktowała mnie jak ostatnią szmatę, mimo, że nic jej nie zrobiłam. Starałam się być dla niej najlepszą przyjaciółką, a i tak się na mnie wypięła.

Zrządzenie losu.

          Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Chase'a. Musiałam z kimś porozmawiać, a oprócz braci nie miałam nikogo. Oliver pewnie by nie odebrał, dlatego padło na niego. Moje dłonie zaczęły drżeć od nadmiaru złych emocji.

Na szczęście, odebrał od razu i sekundę później, wyszedł ze swojej szatni. Był jeszcze w trakcie zakładania koszulki, przez co chciałam się zaśmiać, ale nie miałam siły.

— Co jest, młoda? — zapytał, stając przede mną. Gdy zobaczył mój grymas smutku, w jego oczach dostrzegłam troskę, ale także złość?

— Miałeś rację co do Melisy. — Burknęłam patrząc w swoje buty. Z ust brata wymsknęło się ciche westchnie, a następnie podszedł do mnie i objął mnie ramieniem, zmuszając także do poruszenia się.

— Chodź.

Wyszliśmy ze szkoły, idąc przez boisko. Tego dnia było nieco chłodno, przez co otuliłam się rękoma, czując zimny wiatr. Chase kierował się wprost na trybuny, gdzie aktualnie nie było żywej duszy. Usiadł okrakiem na ławce i poklepał miejsce obok siebie.

Entwined Roads Where stories live. Discover now