XXIII

3.2K 206 47
                                    

7 grudnia 1998

Pamiętniku,

Zmienny to dobre słowo.

Ma tylko dwie sylaby, a w jakiś sposób idealnie oddaje to, jak absolutnie niestabilni są ludzie. Zawodni. Niegodni zaufania. Żałosne, małe słowo – nawet brzmi żałośnie, ale tak bardzo pasuje. Ludzie są zmienni. Wszystko jest zmienne. Każdy aspekt mojego życia jest zmienny.

Nawet ja. Jestem tego pewien.

Ale jeśli naprawdę, kurwa, pomyślisz o tym, oczekując, że wszyscy będą zmienni, nagle wcale nie są zmienni. Mogę polegać na tym, że nie da się na nich polegać. Środki zaradcze.

Tak, może się wydawać, że to niewiele, ale przynosi mi to pocieszenie.

Lubię wiedzieć, czego się spodziewać, ten jeden pieprzony raz w życiu. I w tym momencie mogę spokojnie oczekiwać że przy każdej nadarzającej się okazji ktoś wyciągnie dywanik spod moich nóg.

Wskazówka: Gdybyś mógł zmienić jeden wybór dokonany w ciągu ostatniego roku, co by to było?

Prawie za łatwe. Moja apelacja. Matka nalegała na nią, ale gdybym mógł cofnąć czas, przyznałbym się do winy i zaakceptował wszystkie początkowe zarzuty.

Azkaban brzmi jak samotny raj.

Draco

***

12 grudnia 1998

Ponad tydzień.

Ponad tydzień i nie zamienili ze sobą ani słowa. Nie wymienili się nawet jednym spojrzeniem ani nie dzielili tego samego powietrza. Malfoy nie tylko opuścił większość zajęć, na które razem uczęszczają, ale przy rzadkich okazjach, kiedy się pojawiał, Hermiona odniosła wrażenie, jakby wierzył, że mógłby się fizycznie zranić, jeśli choćby spojrzał w jej kierunku.

Owija się przekonaniem że to, co czuje, to coś więcej niż irytacja. Wkurzenie. Złość, że zachowuje się on w tej sytuacji jak sztampowy, infantylny chłopiec, podczas gdy ona szczyci się odpychaniem od siebie sztampowych, infantylnych chłopców.

Hermiona doskonale wie, jak się czuje.

Zlekceważona. Zraniona. Wykorzystana.

A także jakby udowodniła pewną rację, a ona brzydzi się udowadnianiem swojej racji w takich sytuacjach. Jednak przez cały czas w swojej głowie słyszała ten cichy głosik, który dzwonił tymi małymi alarmami i przedzierał się przez ciemne zakamarki jej umysłu, mówiąc, że Malfoy jest zobowiązany takim być.

Nie tylko zobowiązany.

Praktycznie odpowiedzialny.

Wszystko, co wiedziała o jego starej naturze, praktycznie wymagało, żeby tak się zachował, a jednak... nie, nie ma nic więcej.

Jego stara natura. Czuła się pewna, a w ciągu ostatnich tygodni wręcz coraz bardziej przekonana, że jego stara natura umiera, powodując uwolnienie się czegoś nowego.

Ale może jednak jedyną stałą cechą Malfoya jest jego nieprzewidywalność.

A dziewięćdziesiąt pięć procent jej osoby tego nie przewidziało.

Zmarnowała to. Zmarnowała to.

Wszystko, co wyznała Ginny w pijackiej mgle, wydaje się teraz dziecinne i zawstydzające.

Co za strata.

— Hermiono, twoja herbata — mówi spokojnie Luna, a Hermiona spogląda w dół i widzi, że napar wrze w jej filigranowej filiżance.

[T] Breath Mints / Battle Scars | Dramione [PL]Where stories live. Discover now