XXXVIII

2.3K 194 19
                                    

9 lutego 1999

ROZPOCZYNAJĄ SIĘ PROCESY ŚMIERCIOŻERCÓW

W ramach licznych rozpraw mających miejsce w dniu dzisiejszym

Hermiona dostrzega nagłówek na brzegu Proroka Codziennego w dłoniach jakiejś czarownicy, gdy wchodzą do Ministerstwa, a słowa przyprawiają ją o nagłe mdłości. Odwaga i brawura, które potrafi chłonąć z szeroko zakrojonych badań, nie sięgają zbyt daleko, a wyobrażanie sobie każdego argumentu, który ma zamiar wysunąć, to coś kompletnie innego.

Właściwie robienie tego to zupełnie co innego.

Wcześniej jej życie zależało od wiedzy – w szczególności życie Harry'ego, tyle razy podczas wojny – ale nigdy w ten sposób.

Nigdy nie musiała stanąć przed kimś, kto wie, że jej słowa są jedyną rzeczą między sądzonym a Pocałunkiem Dementora.

Dramatyzujesz.

Nie, nie dramatyzuje, ale nie może sobie pozwolić na rozwianie tych myśli, zanim w ogóle dotrze na salę sądową.

Przygotowuje się. Poprawia postawę – prostuje plecy. Jej palce z roztargnieniem bawią się brzegiem prążkowanej marynarki. Koścista dłoń McGonagall ściska jej ramię.

Drzwi się otwierają.

***

Jak dokładnie opisała to McGonagall? Cyrk medialny, tak?

Tak, właśnie o to chodzi. Grube liny, jak w ringu, ogień i tak dalej. Zrobiono jej zdjęcie już co najmniej sto razy, a nie powiedziała jeszcze ani słowa. Po prostu siedzi w skądinąd napastliwie pustej ławie świadków.

Wizengamot zbiera się powoli. Leniwie. Jakby chcieli pokazać, że doskonale zdają sobie sprawę, że dzisiejsze życia wiszące na włosku nie należą do nich.

Hermiona oblewa się zimnym potem. Jej umysł nagle staje się pusty, z wyjątkiem jednej rzeczy, o której nie powinna teraz myśleć. W jej głowie rozbrzmiewają słowa reportera rzucone dziś rano na ulicy przed Ministerstwem.

„Nie martw się, panno Granger! Dziś możesz po prostu poćwiczyć!"

Ostry uścisk McGonagall próbował uniemożliwić jej odwrócenie się twarzą do mężczyzny, ale Hermiona nigdy nie wiedziała, jak pozostawić pytanie bez odpowiedzi.

"Słucham?" – zapytała. A raczej zażądała.

Ukryty za aparatem mężczyzna zrobił jej zdjęcie i oznajmił całkiem prosto, bez żadnych zastrzeżeń:

„Kiedy będziesz bronić Dracona Malfoya. To oczywiście jedyny powód, dla którego tu jesteś, prawda?"

McGonagall odciągnęła Hermionę od niego, zanim ta zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. Ale teraz jego słowa odbijają się we wnętrzu jej czaszki.

Ćwiczyć...

Po prostu poćwicz.

Ludzkie życie nie jest ćwiczeniem.

Ale musi się zastanowić, czy mała, ukryta część niej patrzyła na dzisiejszy dzień w ten sposób. Trudno jej o tym myśleć.

Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że reporterowi udało się tak szybko poskładać rzeczy w całość. Nigdzie publicznie nie oświadczyła, że będzie dzisiaj zeznawać jako świadek.

Prawie co drugi reporter pytał, dlaczego przyszła „obserwować".

Ale nie brakowało szeptów i stłumionych westchnień, kiedy zajmowała swoje miejsce w ławie dla świadków.

[T] Breath Mints / Battle Scars | Dramione [PL]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin