XXXVII

2.5K 183 25
                                    

8 lutego 1999

— Cóż... — Seamus robi krótką pauzę, aby uzyskać zamierzony efekt. — Nareszcie cisza i spokój.

Słychać rozproszone śmiechy. Kilka spojrzeń pada na prawie pusty stół Slytherinu. Hermiona łapie się na tym, że zgrzyta zębami, zaciskając dłoń na piórze. Próbuje nie spuszczać wzroku – skupić się.

Nie ma na to czasu.

W zwodniczo długiej jeździe windą wracając z cel Ministerstwa, w zaciętym milczeniu McGonagall i jej własnej nieobecnej postawie stało się jasne, że może zrobić tylko jedno.

I zrobi to najlepiej.

Ostrzeżenie Malfoya nie pozostało niezauważone. Ale z pewnością nie zyskał odpowiedzi, na którą liczył.

Ponieważ nie jest onieśmielona. Nie boi się.

Jest wściekła.

Na Ministerstwo. Na uśmiechniętą twarz Seamusa. I na niego.

Bo jak śmiał prosić ją o tak wiele? Jak śmiał prosić ją, by działała wbrew swojej naturze? Wbrew wszystkiemu, za czym się opowiada i w co wierzy...

Poproszenie, żeby to porzuciła, nie różni się niczym od poproszenia jabłka żeby smakowało brzoskwinią.

Więc zagłębia się w badania. Nawet nie próbuje tego ukryć przed resztą stołu Gryffindoru, chociaż wydaje się, że nie zwracają na to uwagi. Nie na tyle, aby zauważyć co czyta, a następnie zapisuje.

O ile wie, widzą tylko Hermionę Granger pilnie uczącą się na zajęcia. Jak zawsze.

Tylko Ginny wie, że studiuje właśnie rodowody uczniów Slytherinu. Historyczne wydarzenia z udziałem rodzin Parkinson i Nott, które zapamiętała.

Tylko Ginny wie, co wypełnia dolną szufladę jej szafki nocnej.

Ginny, która po raz pierwszy od tamtego ranka w Trzech Miotłach sprawia wrażenie zaniepokojonej. Wygląda na to, że żałuje, że ją zachęciła i wsparła.

Hermiona zastanawia się, czy rudowłosa myślała, że to tylko faza przejściowa.

Fragment Proroka Codziennego Harry'ego wciąż błyska twarzą Malfoya – niepożądane rozproszenie. Blondyn spogląda z czerni i bieli papieru na świat. Na nią.

Prawie zbyt doskonale. Prawie tak, jakby mówił: „Nie waż się. Nie waż się tego robić."

Ale niebezpieczeństwo nie przyszło jej do głowy ani razu, odkąd o tym wspomniał. Jej głowa jest raczej pełna intelektualnego wyzwania. Bronienia produktów pokoleń fanatyków i morderców.

Sprawienia, żeby wyglądali na możliwych do odkupienia, nawet jeśli więzy rodzinne zabarwiają ich los na czarno.

Nott jest szczególnie ciężkim przypadkiem. Jego przodkowie byli wplątani w taką ilość ludobójstw i przestępstw, że mugolscy mordercy mogą się przy tym schować.

Ale Hermiona nie marnuje czasu. Bo procesy zaczynają się za kilka dni, a ona złożyła uroczystą obietnicę, że zamknie w sobie starą Hermionę. Tę bezpieczną, rozsądną Hermionę.

A w chwili, gdy wróciła do Hogwartu z Ministerstwa, bez słowa oddzieliła się od McGonagall. Znalazła pierwszą, najbardziej giętką i sprzedajną Ślizgonkę, jaką mogła – jedną z nielicznych reprezentantek tego Domu, którzy w nim pozostali – i przekupiła ją galeonami, zakazanymi zaklęciami i ukończonymi esejami na cały rok.

W zamian Hermiona ma teraz wysoki na stopę stos pastelowych i neonowych dzienników ukrytych w swojej szafce nocnej, a jeden z nich jest znajomo fioletowy.

[T] Breath Mints / Battle Scars | Dramione [PL]Where stories live. Discover now