Ξ Rozdział 6

1.9K 79 5
                                    

Ξ Rozdział 6

24.08.2012r./ -Harry, ty nie rozumiesz, czym jest przyjaźń lub wrogość. Lubisz wszystkich, to znaczy, że wszyscy są ci obojętni.

Lou od rana siedział na sofie w milczeniu. Maddison nie mogła patrzeć na to wszystko spokojnie, znów był załamany, smutny. A gdy ona na niego patrzyła, także była smutna.

-Louis, co jest?

Usiadła obok niego i podała mu jedną z butelek z piwem, tak jest dziesiąta rano, a oni piją już piwo. Przecież nie upijali się do nieprzytomności. Jedno piwko i koniec. Nic więcej.

-Harry przyjeżdża.

-Czyli muszę się wynieść….

Bardziej stwierdziła niż zadała pytanie. Ustami dotknęła zimnego szkła i wypiła całe piwo na raz. Dlaczego? Bo musi wrócić do domu. Ale nie chce!

-Maddie, zamieszkasz u mojego kumpla, a potem wrócisz.

Mężczyzna zaklaskał w dłonie i spojrzał w jej trochę smutne oczy. Wyciągnął do niego dłoń i przyciągnął ją do siebie.

-Na trzy tygodnie. Później znów będziesz moja, obiecuje.

-A co powiesz Harry’mu jeśli o mnie zapyta?

-Że cię nie znam i nie widziałem…

Poszła do kuchni, wyrzuciła butelkę i udała się do swojego pokoju. Z szafy wyjęła walizkę i położyła ją na łóżku. Spojrzała na jej puste wnętrze i wypuściła głośno powietrze. Musi się ukrywać przed własną rodziną, to niedorzeczne. Kocha Harry’ego jak starszego brata, Louis’a tak samo. To smutne, prawda? Musi, albo chce uciekać, aby oni byli bezpieczni.

Podeszła i spojrzała za okno. Zobaczyła osobę w kapturze, która wrzuciła coś do jej skrzynki. Padał deszcz, nie widziała zakapturzonej postaci tak dokładnie. Lecz mogła stwierdzić, że jest to mężczyzna. Ta sylwetka była jej bardzo dobrze znana.

Widziała go już kiedyś, w klubie i gdy pracowała przy dzieciach. Odeszła, bo państwo Ryan wyjechali.

Parzyła na postać i próbowała przypomnieć sobie jego twarz, nie potrafiła. Spojrzał w jej stronę na co ona mimowolnie wstrzymała powietrze. Nadal nie widziała jego twarzy, kaptur skutecznie ją zasłaniał.

Odszedł. Wypuściła powietrze, ubrała na siebie za dużą bluzę Lou, która z niewiadomych powodów była z jej pokoju. Biegnąć po schodach, prawie z nich spadła. Tak szybko, jak tylko potrafiła wybiegła z domu, do skrzynki pocztowej i zabrała szarą kopertę wielkości A4. Schowała ją pod bluzę i powrotem wbiegła do swojego pokoju.

Usiadła obok nadal pustej walizki, oddychała ciężko i nierówno, otworzyła kopertkę. Widniało na niej jej imię i nazwisko.

Maddie Whie

Zamknęła oczy i wyjęła rzeczy. Same zdjęcia. Ale nie takie normalne, przyrody czy coś. Zdjęcia Maddie w różnych sytuacjach sprzed kilku dni. Przeglądała zdjęcia i nie potrafiła oderwać od nich oczu. Przeglądała nerwowo zdjęcia, oddychała głęboko i ze zdenerwowaniem. Zrobiło jej się zimno, otuliła się szczelniej bluzą Lou i przyłożyła do niej nos. Zaciągnęła się jego zapachem, musiała. Chwyciła zdjęcia i wbiegła na dół.

Usłyszała śmiechy, ale wbiegła tam i spojrzała na swojego przyjaciela. Rozmawiał z panem ginekologiem.

-Louis musimy pogadać.

Little black dress \\z.m ✓Where stories live. Discover now