09.09.2012r/ (...) jak pogodzić głębię pijanej duszy z płycizną pijanego ciała?
Było już dobrze po dwudziestej trzeciej. White była zdenerwowała jak nigdy dotąd. Martwiła się o pana ginekologa, który jeszcze nie raczył wrócić z pracy. Był dupkiem, świnią, prostakiem, ale martwiła się o niego. Bała się o niego, jak o nikogo innego. Spędziła z nim niecałe dwa tygodnie, a czuła jakby to było kilka lat. Spojrzała na zegarek. Dwudziesta trzecia zero osiem. A jego nadal nie ma!
Usłyszała pukanie do drzwi.
-Hey.
Blondyn o niebieskich oczach stał obok Zayn’a. Pijanego Zayn’a. Jeszcze nigdy nie widziała go w takim stanie. Co doprowadziło go do takiego posunięcia.
-Zanieś go do sypialni. Zaraz przyjdę.
Tak ja powiedziała tak zrobiła. Kiedy Niall wychodził z domu, ona zamknęła za nim drzwi. Poszła na górę do Malik’a.
Stanęła w drzwiach. Leżał na łóżku zalany w trupa, w ubraniach i butach. Z jednej strony cieszyła się, że u niego mieszka, ale z drugiej coś ciągnęło ją do Lou.
Podeszła do pana doktora i spojrzała na niego z góry.
-Co malutka? Będziemy się bawić w niegrzeczne gry?
-Tak, chyba w monopol.
Uśmiechnęła się do niego. Powoli odpinała guziki jego koszuli, w końcu zdjęła ją z niego. Jej pięknym oczom ukazały się tatuaże. Dziewczyna przejechało nich dłonią na co Zayn jęknął. Był pijany, napalony, denerwujący.
-Ooo… i jeszcze mnie rozbierasz. Gra wstępna się rozpoczęła!
Uśmiechała się do niego, był zabawny. Po kilku minutach szarpania się z pijanym ginekologiem, był już w samych bokserkach. Dziewczyna usłyszała pierwsze nutki jakiejś piosenki. Podeszła do jego spodni i wyjęła z kieszeni telefon.
-Dobry wieczór. Mówi Maddison White. Niestety pan Malik jest w tej chwili… zajęty.
-Dobrze panno Maddison, powiedz panu Malik’owi, że ma jutro wolne.
-Oczywiście przekaże, dobranoc.
Odłożyła jego telefon i chwyciła wyjść.
-Zostań ze mną Maddie. Jestem taki samotny.
Z jej ust wydobył się lekki jęk niezadowolenia. Nie chciała spać w jednym łóżku z pijanym i napalonym facetem. W dodatku ginekologiem. Ale przecież już spędziła z nim noc. Ale wtedy była burza, to co innego, gdy w sprawę wchodzi strach.
Położyła się obok niego, na co on objął ją ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
-Jutro i tak nie będziesz nic pamiętać.
Usiadła na nim okrakiem i złożyła soczystego buziaka na jego ustach, którego on oddał. Przejechał językiem po jej dolnej wargę, prosząc o wejście. Udzieliła mu go bardzo szybko. Gwałcił jej podniebienie swoim językiem. Maddie wstała, położyła się obok niego.
-A teraz śpi, panie gwałcicielu.
10.09.2012r/ Kochać kogoś, to przede wszystkim pozwalać mu na to, żeby był, jaki jest.
![](https://img.wattpad.com/cover/29742084-288-k416174.jpg)
JE LEEST
Little black dress \\z.m ✓
Fanfictiezdrada+ ślub= wyjazd wyjazd+ przyjaciel= seks strach+ ginekolog= miłość okładka wykonana przeze mnie <3