Ξ Rozdział 2

3.7K 113 2
                                    

Ξ Rozdział 2 


18.06.2012r./ Trudne czasy wymuszają trudne decyzje (...)


"Wiem, że przez każdy rok mojego życia martwiliście się o mnie tak samo jak o każdego innego człowieka.
Mamo jesteś cudowna. Uwielbiam twoje naleśniki i spaghetti. Gdybym miała do wyboru kogoś innego nigdy bym ci tego nie zrobiła. Wiesz dlaczego? Bo to ty zawsze stawałaś w nocy, gdy płakałam lub byłam chora. To ty pocieszałaś mnie, gdy Bruno rzucił mnie w liceum. To ty ocierałaś łzy z mojego policzka.
Tatusiu, od zawsze byłeś moim bohaterem. Pamiętasz dzień, w którym myliśmy razem samochód? Oblałam cię wtedy tą brudną wodą z wiadra. Miałam szesnaście lat, a ty nawet na mnie nie nakrzyczałeś. Po prostu śmiałeś się, a ja wiedziałam, że nic nas nie rozdzieli. Że zawsze będziemy razem. Nie byliście źli, gdy zaczęłam palić. Nie byliście źli, gdy złapaliście mnie i kolegę pijanych uprawiających seks. Spytaliście się tylko czy mamy prezerwatywy i wyszliście z domu. Na samą myśl o tym chce mi się płakać. Zawsze byliście wyrozumiali. Pamiętam jak mam umówiła mnie na randkę z synem koleżanki, ginekologiem. Nieważne, że dwie godziny miała monolog na temat miesiączkowania. I tak bardzo ci za to dziękuję. To i tak było cudowne i miłe z twojej strony.
A przechodząc do sedna sprawy... Gdy będziecie to czytać będę już w Nowym Jorku. Postanowiła wyjechać i proszę, abyście to zaakceptowali. Nie dzwońcie do mnie. Sama się odezwę.
Wasza i tylko wasza Maddie"

Odłożyła długopis, przeczytała swoje słowa i wyszła z domu. Jej walizki znajdowały się już w samochodzie. Po kilkunastu minutach była na lotnisku. Wsiadła do samolotu i zajęła odpowiedni przydzielone dla niej miejsce. Nie miała nic prócz mieszkania. Wiedziała, że będzie mieszkać u Louis'a. Kuzyna Harry'ego. Ale ten nie mógł mu o tym powiedzieć, nikomu. W samolocie poczuła pustkę i rozczarowanie własną osobą. Zawiodła ich. Nikt nie spodziewał się, że ta Maddison White wyjedzie bez żadnego słowa do Nowego Jorku. Nawet nie podając powodu.

19.06.2012r./ Bez poczucia oczywistości nie byłoby błędu.


Żar lał się z nieba, pogoda była odpowiednia jak na czerwiec w Nowym Jorku. Była środa, po piętnastej, Louis był na zakupach. Maddie siedziała na ogromnym tarasie w czerwonym stroju kąpielowym z gazetą w ręku. Wsłuchiwała się w naturalne odgłosy miasta. Spięła włosy w niedbałego koka na czubku głowy. Założyła okulary przeciwsłoneczne i chwyciła długopis.
'Boże, te artykuły są takie głupie.'
Spojrzała na tekst w czasopiśmie. Na fotografii obok zobaczyła parę wpatrzoną w siebie niczym dwa gołąbki, a całość przyozdobiono rysunkami przestawiającymi amorki i serduszka.

Mój chłopak i ja pasujemy do siebie jak:
a) Batman i Robin
b) Justin Bieber i Selena Gomez
c) Lindsay Lohan i sztuczna opalenizna


Dziewczyna zachichotała pod nosem. Bo przecież nie ma nic głupszego od takich testów miłosnych. Jeśli wyjdzie, że nie powinni być razem, to ze sobą zerwą, choć tak bardzo się kochają?!
'Bez sensu'
Maddie myślała, że inne miasto i inni ludzie pozwolą jej zapomnieć o czynie Liam'a. Ale teraz, gdy siedziała tu sama i czekała na Lou, znów miała przed oczami byłego z kochanką i całującego się Zayn'a w parku.
'Wszyscy są szczęśliwi, kiedy ja mam pecha!'
Miała rację. Harry i Emily. Mama i tata. Stefan i zdzira. Zayn i jakaś laska. Nawet Louis był na wieczór umówiony ze swoją dziewczyną na wyjście do klubu. Usłyszała czyjeś kroki. Louis wszedł na taras i przyjrzał się dokładniej Maddie. Nie jej ciału, ale jej duszy. Była smutna, załamana. Nie powiedziała mu dlaczego do niego przyjechała. Znali się kilka miesięcy, ale przyjął ją pod swój dach. Nie mógł pozwolić, aby Maddie spała na dworcu lub w parku na ławce. Nie zapierał na nią. Nie musiał wiedzieć dlaczego przyjechała, ale martwił go jeden fakt. Nie mógł nikomu mówić, gdzie jest.
'Może przed kimś ucieka...'

Little black dress \\z.m ✓Where stories live. Discover now