... tak jak nigdy wcześniej

513 46 86
                                    

Zostawię tu tylko informację, że rozdział jest +15, tak na wszelki wypadek. Jednak domyślam się, iż mimo to przeczytają go wszyscy so have fun! 

Lodowisko o tej porze było już dość opustoszale, tym bardziej, że znajdowało się dalej od ścisłego centrum. Chłopak stwierdził, iż wybrał je specjalnie, bym nauczył się jeździć we względnym spokoju oraz nie staranował nikogo po drodze, ponieważ tak również mogło się zdarzyć. 

Czułem się w owej sytuacji całkiem niepewnie, lecz mimo wszystko podążyłem za Karolem w stronę wejścia na lód. Widziałem jak bardzo zależy mu tej aktywności, toteż - choć nie wyznałbym tego na głos, ponieważ brzmi zdecydowanie zbyt ckliwie - wybrałem poświęcenie, aby odczuł te chwile radości i ogólnej uciechy. 

Już pierwszy krok na śliskiej powierzchni, okazał się być dużo trudniejszy niż mógłbym się spodziewać. Gdyby nie zwinność stojącego przede mną chłopaka, prawdopodobnie zaliczyłbym pierwszy z zapewne serii czekających na mnie upadków. 

– Taki sposób na jazdę, chyba nie wróży sukcesów – zaśmiał się głośno, po czym pomógł z ustawieniem z powrotem do pionu. 

– Jak zawsze potrafisz się tylko śmiać, gdzie twoja hojnie proponowana pomoc? – posłałem mu strofujące spojrzenie. 

Westchnął cicho, po czym nieznacznie spuścił wzrok i pozostając w ciszy złapał mnie za dłonie, stając na przeciw. Rozpoczął powalony kurs do tyłu, a więc w konsekwencji - również ruszyłem się z miejsca. Chłopak zaczął udzielać mi instrukcji, odnośnie poprawnej jazdy. Mimo że, obserwowałem własne łyżwy, by w dobry sposób stawiać stopy na niepewnej powierzchni, czułem, że bacznie się mi przygląda. Jakoby w razie błędu, był wstanie znów błyskawicznie zareagować. Szczerze, tej strony Karola praktycznie nie miałem okazji oglądać . Przemawiała przez niego niezachwiana niczym powaga, skupienie i ogromna odpowiedzialność. 

Po dłuższym czasie takiej jazdy, przyłapałem się na tym, że czuje się dużo swobodniej i pewniej. Prawdopodobnie te odczucia były widoczne na pierwszy rzut oka, gdyż z każdym krokiem starszy stopniowo się oddalał, a z czasem jego dłonie całkiem zniknęły. 

– No i widzisz marudo, świetnie sobie radzisz – zagaił, ustawiając się obok. 

– Bo w końcu mój nauczyciel zdołał się ogarnąć – przystanąłem na chwilę przy barierkach, co również uczynił mój towarzysz. Następnie znów zmniejszyłem dystans pomiędzy nami, w celu złożenia krótkiego pocałunku na ustach lekko zaskoczonego chłopaka. Choć na lodowisku, oprócz nas znajdowało się niewiele osób, zainicjowanie tej, trwającej zaledwie sekundę pieszczoty nie było niczym prostym. – Dziękuję.

Karol w zamian obdarzył mnie pełnym podziwu, ale również szczerych uczuć uśmiechem.

– No dobra, to co powiesz na to, by wykazać się tymi nowo zdobytymi umiejętnościami? – klepnął mnie w ramie, a kolejno prędko przedostał na druga stronę lodowiska. Z niekrytą radością, chwiejnie popędziłem ku oddalającej się sylwetce. 

~~

– O kuźwa, moje nogi! – skrzywiłem się znacząco, stawiając pierwsze kroki już po zdjęciu łyżew. Karol zerknął na mnie rozbawiony. 

– Ale nie powiesz, że nie było warto, stary – wstał z ławki, by również udać się do okienka zwrotu sprzętu. Podążyłem za nim, a następnie wspólnie udaliśmy się już ku wyjściu z pawilonu. 

– Mm no dobra, nie będę kłamać – uśmiechnął się na te słowa. – Gdzie teraz?

– Idziemy po Ernesta – oznajmił, wystukując pospiesznie wiadomość w telefonie – przejdziemy się na Sady Żoliborskie, to jakieś 10 minut drogi.

Nieplanowane | DoklereqWhere stories live. Discover now