II

1K 104 65
                                    


– Naprawdę coś do mnie czujesz... – mruknąłem na głos, bardziej w formie wypowiedzianej do siebie myśli. Słowa zawisły w powietrzu, nadając gęstości całej sytuacji. Dopiero teraz zorientowałem się, jak bardzo surrealistycznie zabrzmiały.

Usłyszałem nerwowy oddech Karola w słuchawkach. Jednak chłopak siedział spokojnie, bawiąc się swoimi dłońmi. Nie mam pojęcia co konkretnie zaprzątało jego myśli, sprawiał wrażenie pogrążonego w niemej refleksji. Nie do końca chciałem przerwać ten niecodzienny stan w którym właśnie się znalazł, ale naprawdę potrzebowałem dowiedzieć się od niego czegokolwiek. Cisza w połączeniu z tym niesamowitym stresem na pewno nie była niczym dobrym.

– Karol? – Podniósł wzrok.

– Najpewniej zepsułam już naszą przyjaźń – oznajmił smętnie – to może ja już ...

– Nie, czekaj! - zareagowałem szybko, mimo iż naprawdę nie wiem co miałem na myśli zatrzymując go tutaj. Mętlik w głowie narastał z każdą sekundą. Doskonale wiedziałem, że to co chcę mu powiedzieć prawdopodobnie i tak nie polepszy owej sytuacji. Wręcz może okazać się trochę brutalne, jednak nie mogę pozwolić, aby w taki sposób zakończyła się nasza długoletnia znajomość.

– Przepraszam, ale ja ... nie mogę.

– Szczerze, nie spodziewałem się niczego innego. Przecież nie jestem w stanie zmusić cię do niczego zmusić – westchnął zawiedziony, następnie na krótką chwilę schował twarz w dłonie.

– Jest coś co mógłbym dla ciebie zrobić?  chłopak podniósł na mnie, swoje zmizerniałe już spojrzenie – coś innego, niż ... wiesz. Naprawdę nie chcę, żeby to wpłynęło na naszą przyjaźń – na moje słowa, chłopak zaśmiał się smutno.

– Nie widzisz, że już na nią wpłynęło? – nagle podniósł głos, na co drgnąłem nieznacznie – nie jesteś w stanie nic zrobić Hubert – dokończył już znacznie ciszej.

Ponownie siedzieliśmy w tej wszechogarniającej ciszy.  Obawiałem się odezwać, ponieważ każde słowo mogło by okazać się po prostu niestosowne, albo co gorsza odebrane przez szatyna jak próba ataku na jego osobę.  Zaś, jakiekolwiek pocieszenie najpewniej skończyło by się lichym niepowodzeniem. Zwykłe ' Wszystko sie ułoży!' raczej nie wchodziło tu w grę.

– Przejdzie mi, ale potrzebuje trochę czasu - zaczął niepewnie  – to raczej tylko ... zauroczenie.

Pokiwałem lekko głową, na znak zgody. Pierwszy raz widziałem go aż w tak okropnym stanie – bezwzględnego rozbicia emocjonalnego. Wszystkie wcześniejsze, pozytywne emocje uleciały, zaś ich miejsce zastąpiły  ogromny żal, bezsilność i zwątpienie.  Mimo, że szczerze pragnąłem pomóc, raczej ostatecznie byłbym mu w tym wszystkim największym balastem. Spojrzałem na przyjaciela posyłając mu smutny uśmiech, w celu dodania otuchy. Odwzajemnił gest.

Połączenie z użytkownikiem KarolKuterere zostało zakończone

~~~~

Rozdziały będą pojawiać się raz w tyg (czaaasem raz na dwa) w piątek! c:

Nieplanowane | DoklereqWhere stories live. Discover now