VII

776 84 14
                                    


Głośny huk i rzucane pod nosem ciche przekleństwa skutecznie wybudziły mnie ze snu. Otworzyłem zaspane oczy w celu sprawdzenia przyczyny hałasu. Karol siedział właśnie na podłodze i trzymał mocno prawie przedramię przy ciele.

– Co ty zrobiłeś? – zapytałem powoli, lustrując go spojrzeniem. Twarz chłopaka zdobiły teraz ogromne sińce pod oczami, a włosy były w ogólnym nieładzie. Ale co się dziwić, po wczorajszej nocy prawdopodobnie wszyscy wyglądamy równie niekorzystnie.

– Potknąłem się o tą jebaną torbę! – poskarżył się głośno, jeszcze mocniej przyciskając do sobie obolałą część ciała. Od razu zauważyłem, iż ręka chłopaka robiła się ciemnoczerwona, co raczej nie było dobrym znakiem.

– Weź daj na to jakiś lód głupku – nie śpiesznie zacząłem podnosić się do pionu.

– Bardziej, niż tego lodu potrzebuje jakiś przeciw bólowych.

Z ogromnym oporem skierowałem się na dół, aby poratować przyjaciela jakimiś lekami. W kuchni zastałem równie przymulonego Ernesta.

– Żyjesz stary? – odezwałem się na przywitanie, podchodząc po dwie szklanki z wodą.

– Nie wiem... – odpowiedział, na co zaśmiałem się cicho. Wypiłem duszkiem zawartość jednego naczynia. Patrząc na aktualny stan chłopaków, byłem w ogromnym szoku jak mało wypiłem poprzedniej nocy. Jedyną dolegliwością którą odczuwam był po prostu niedobór snu, ponieważ wszyscy spaliśmy jakieś cztery godziny. Więc, ogólnie rzecz biorąc czułem się dosyć dobrze.

– Masz tu jakieś leki? – chłopak potwierdził skinieniem głosy, przysuwając w moją stronę małe opakowanie tabletek.

Wróciłem do Karola, przekazując tabletkę wraz ze szklanką wody.

– Co dostane za moją dobroduszność?

– Mogę ofiarować ci dożywotnią wdzięczność Damianie – powiedział, biorąc łyk. Usiadłem na przeciwko chłopaka

– Pokaż ty te rękę łamago – westchnąłem, delikatnie łapiąc siny już nadgarstek. Jako, że dealer jeszcze nie bardzo orientował się co dzieje się wokół, postanowiłem pomóc mu również w tym. Gdy lód spotkał się z jego rozpaloną skórą, bezgłośnie syknął z bólu. Przeniosłem wzrok na twarz chłopaka, jednak on uciekł spojrzeniem. Chciałem zapytać go o tak wiele rzeczy, ale ostatecznie przez dłuższą chwilę siedzieliśmy po prostu w ciszy.

~~~~

– Powiem wam chłopaki, że pierwszy raz tańczyłem na stole – chwalił się Łukasz, wgryzając się właśnie kolejnego tosta, które przygotowała dla wszystkich, najbardziej ogarnięta tu Martyna.

– Dumny jesteś ze swojego sukcesu? – zaśmiał się Marcin

– Oj, dumny to mało powiedziane.

Minęło dobre kilka godzin, a więc wszyscy zdążyli odpocząć i ponownie wstać w dużo lepszych humorach. Omawialiśmy najciekawsze - te zapamiętane wydarzenia z wczorajszego wieczoru, nierzadko reagując na nie niekontrolowanym śmiechem.

– Przemek chciał wejść z tobą na ten stół stary – dodał Ernest z uśmiechem – cudem go powstrzymaliśmy – na to wspomnienie Marcin pokiwał twierdząco, przyjmując rozradowany wyraz twarzy.

W pomieszczeniu zjawił się Karol, poprawiając bandaż na poobijanym nadgarstku. Wcześniejszy okład z lodu przyniósł mizerny skutek, toteż Ernest znalazł gdzieś w szafce coś w stylu maści na stłuczenia. Zgarnął tosta ze stołu, a następnie rozsiadł w jednym z foteli.

– A ty Karol, co tak szybko zniknąłeś wczoraj? – po pytaniu Marcina, starszy zamyślił się na moment.

– Pamiętam tylko, że w pewnym momencie ktoś zabrał mnie na górę – odpowiedział powoli dobierając słowa. No tak, nie dziwne, że nic nie pamiętał. Martyna zabrała głos, krótko relacjonując owe wydarzenia. Karol z namysłem pokiwał głową.

– Czyli doknes zabrał cię do pokoju na piętrze, w środku imprezy – w odpowiedzi na ironiczne stwierdzenie Marcina, większość parsknęła śmiechem, w tym również ja. Jedynie szatyn skupił całą uwagę na swoim toście, przybierając nieodgadniony wyraz twarzy.

– Jeszcze z niesprawną ręką wrócił – dodał Łukasz z zawadiackim uśmieszkiem co wywołało kolejną, krótszą tym razem lawinę śmiechu.

– Moglibyście w końcu przestać? – ton dealera był ciut pretensjonalny, co nie umkło uwadze innych.

– To tylko żarty, stary – stwierdził lakonicznie Ernest, kompletnie nie wiedząc o co chodzi przyjacielowi. Sam nie do końca rozumiałem jego reakcje, przecież jakiś czas temu zapewniał mnie, że już wszystko w porządku. Nie zdążyłem jednak zareagować, ponieważ straszy raptownie wstając, skierował się w stronę schodów. 

~~~~

Taak wiem, że akcja toczy się baardzo powolutku, ale wole tak niż machnąć wszystko praktycznie na raz. Jednak już w kolejnym wydarzy się coś na co warto poczekać... więcej nie zdradzam c: 

dzielcie się wrażeniami!

Nieplanowane | DoklereqDove le storie prendono vita. Scoprilo ora