XI

642 84 11
                                    


Końcówka września...

Wakacje chyliły się już ku końcowi, zabierając wraz se sobą ostatnie promienie słońca i resztki parnego powietrza. Zbliżała się złocisto - pomarańczowa chłodna jesień, czyli moja ulubiona z pór roku. Może zabrzmi to ozięble, lecz naprawdę uwielbiałem ulewne deszcze, grzmiące burze i delikatny ziąb panujący na zewnątrz, od którego zazwyczaj dostawało się leciutkich wypieków.

Najprzyjemniejsze w tym czasie były wieczorne spacery, podczas których choć na chwile można było odciąć się od rzeczywistości, problemów oraz codziennych dylematów. W pełni pogrążyć w melancholii. Pozwalała mi zapomnieć to, do czego nie chciałem już wracać.

Jednak najgorsze okazały być się noce, których nawet spokojne krople deszczu, rozbijające się o szybę nie były wstanie osłodzić. Wszystkie skrywane w ciągu dnia emocje, odpuszczały, dając sobie wyczekiwany upust. 

W końcu doszło do mnie, że naprawdę czułem coś do swojego wieloletniego, byłego już przyjaciela. Tej zgubnej myśli, nie jestem wstanie w pełni zaakceptować po dziś dzień, lecz uświadomiłem sobie, że tak po prostu jest. Prawdopodobnie żywiłem to uczucie nawet w momencie, gdy Karol podzielił się swoim. Jednak te wrażenie odpychałem od siebie na tyle długo, że praktycznie uwierzyłem we własne kłamstwo. To wszystko wydawało się być (i wciąż wydaje) zbyt surrealistyczne, by mogło uchodzić za niezaprzeczalną prawdę – a jednak. 

Nagle do moich uszu dotarł dźwięk powiadomienia, najprawdopodobniej była to jakaś wiadomość na discordzie. Leniwie podniosłem się z łóżka i udałem w stronę monitora. 

To jak stary, co z tym odcinkiem?  odczytałem pytanie od Ernesta. Faktycznie, umawialiśmy się dzisiaj na jakieś nagrywki, ponownie zgubiłem poczucie czasu. Mimo że, nie miałem ochoty rozmawiać i znowu udawać jak wielce szczęśliwy jestem, wystukałem zwięzłą odpowiedz 

Taa, daj mi chwile. 

Starszy tak bardzo pomagał mi przez cały ten czas, aż głupio było mu odmówić. Choć miałem czasem wrażenie, iż te wspólne odcinki były kolejną formą  wsparcia w moją stronę. Wiedział o tym, że bywam teraz w nienajlepszym stanie, możliwe więc, że robił to wszystko, bym nie tkwił całymi dniami w pierzynach, przy jednoczesnym zatapianiu się w odmętach własnych mało przyjemnych myśli. 

Oczywiście nie znał tych najistotniejszych szczegółów, za bardzo obawiałem się jego reakcji. 

– Siema! Jak tam? – zapytał pierwszy, w jego wesołym tonie, usłyszałem nutę szczerej troski. 

– Jakoś leci – odpowiedziałem, nie chcąc dodatkowo martwić przyjaciela – a u was? 

– A w sumie dobrze, realizujemy z Łukaszem ten ogrom zaległych projektów... wiesz jak jest – w odpowiedzi mruknąłem coś twierdząco – to jak, zaczynamy? Podsyłam ci ip i za chwilę odpowiem o co mniej więcej będzie chodzić. 

Nieplanowane | DoklereqWhere stories live. Discover now