Chapitre 9 |Romantyczny spacer?|

120 19 25
                                    

Na wstępie chciałam wam podziękować za niemal tysiąc wyświetleń i 100 gwiazdek. To wiele dla mnie znaczy <3 I cieszę się, że ktokolwiek czyta to opowiadanie :D Każde komentarze i gwiazdki są dla mnie na wagę złota, za co jeszcze raz wam dziękuję <3 A teraz przechodzimy do rozdziału :)

***

 Marinette raz po raz przeskakiwała wzrokiem pomiędzy migającymi za szybą budynkami. Choć wydawać się mogło, że wnikliwie obserwowała otoczenie, tak naprawdę była nieobecna. Jej wszystkie myśli kumulowały się wokół dzisiejszej wizyty w domu Agreste'ów.

Nie dalej jak godzinę temu dostała rozpaczliwy telefon od samej Emilie, która potrzebowała szybkiej interwencji ''pogotowia paznokciowego''. Właśnie tak zapisała jej kontakt w telefonie, ale Marinette nie miała nic przeciwko. Akurat była sobota, miała sporo czasu wolnego i nic konkretnego do roboty, więc zgodziła się na prośbę szefowej. Zresztą jak mogłaby odmówić, słysząc jej załamany, pełen bólu głos? Kobieta wyznała płaczliwie, że przez załamanie nerwowe nikt inny nie jest jej w stanie pomóc. Złamała trzy paznokcie i potrzebowała nowych. Oczywiście podkreśliła, że to sprawa najwyższej wagi, a Marinette wierzyła jej na słowo.

I tak oto właśnie teraz siedziała w eleganckiej limuzynie, wieziona przez ochroniarza do domu jej szefostwa. Była bardzo zestresowana i przejęta. Kurczowo zaciskała palce na pasku od torebki, ponieważ to będzie pierwszy raz, kiedy odwiedzi dom słynnego projektanta mody. Zastanawiała się, czy będzie dane jej spotkać Gabriela? Albo chociaż zobaczyć? Nawet jeśli z daleka, to byłaby ucieszona.

Nim się obejrzała, samochód wjechał na teren olbrzymiej posesji, położonej w najbogatszej paryskiej dzielnicy. Na drodze po obydwóch stronach rosły idealnie przycięte drzewa, a ogrodnicy z oddaniem pielęgnowali różnorakie ozdobne krzewy. Trawa była przycięta co do milimetra, a jej soczyście zielony kolor sprawiał wrażenie aż nierealnego, jakby podkręconego w programie graficznym.

Marinette patrzyła na to wszystko z zapartym tchem. Ogród naprawdę robił niesamowite wrażenie. Kojarzył jej się z wakacjami w ciepłych krajach. Zawierał wiele egzotycznych odmian roślin, które mówiąc szczerze, dotychczas widywała w telewizorze albo reklamach biur podróży.

Zatrzymali się przed marmurowymi schodami. Dziewczyna już sięgała po samochodową klamkę, ale ochroniarz był od niej szybszy i z lekkim ukłonem otworzył jej drzwi. Podziękowała mu kulturalnie, po czym jej sandałki zetknęły się z jasnym kamieniem wysypanym na dziecińcu.

Nieopodal znajdywała się fontanna, której przyjemny szum wody przynosił jej ukojenie. Na moment przymknęła powieki i zaciągnęła się słodkawą wonią unoszącą się z okolicznych kwiatów. Była zachwycona rozpościerającymi się wokół widokami, lecz szybko przypomniała sobie, że nie jest tu po to, aby podziwiać.

Zadarła wysoko podbródek i spojrzała na białą willę, która rzucała na nią wielki cień. Zapukała do drzwi, lecz ku jej zdumieniu skrzydło samoistnie ustąpiło. Wahała się przez chwilę, ale kiedy nikogo za nimi nie zastała, weszła nieśmiało do środka.

Jej oczom ukazały się wszechstronne wysokie hole, białe kolumny, długie turkusowe zasłony oraz prawdziwie pozłacane żyrandole. Marinette zdawała sobie sprawę, że rodzina Agreste jest bogata, ale żeby aż tak?! Wszystko tutaj było takie sterylne, takie symetryczne i perfekcyjne, że aż ją to przerażało. Wnętrze robiło piorunujące wrażenie, jednak jeśli miała być szczera, to nie czułaby się w nim komfortowo. Według niej było surowe, nijakie... Zbyt muzealne. Nie chciałaby tutaj mieszkać.

Raptem jej uwagę przykuł duży portret wiszący nad schodami prowadzącymi na pierwsze piętro. Przedstawiał roześmianą Emilie obejmującą Adriena w wieku szkolnym. Już wtedy Marinette dostrzegła znaczące podobieństwo między nimi. Mieli takie same śmiejące się szmaragdowe oczy o migdałowym kształcie i jasne blond włosy. Chłopak wyglądał na szczęśliwego, uroczego, jednak w jakimś stopniu różnił się od teraźniejszej wersji. Jego spojrzenie było inne.

Panna od zwrotu |Miraculum| [W TRAKCIE]Where stories live. Discover now