Rozdział 5

460 11 31
                                    

Uwaga! Rozdział zawiera fragmenty mówiące o przemocy i śmierci! Czytasz na własną odpowiedzialność!

W samochodzie operacyjnym policji.

- Antyterroryści na miejscu - poinformował komendant. Wokoło było ciemno, bo dochodziła już północ, jednak adrenalina buzowała we krwi policjantów. Nikt nie myślał o śnie.

- Ja z Alexem i wsparciem wchodzimy od północy. Trzech ateków i Lucyna idą od zachodu. Pozostali wchodzą od południa - wydał rozkazy Górski.

- Tak jest - wszyscy odpowiedzieli chórem. Górskiemu brakowało tego "oczywiście, nie ma problemu" Gutka, pomimo że był humanistą. Wszyscy weszli do budynku rozglądając się za Bielskim. Nagle Alex złapał trop i zaczął biec. Za nim pobiegł Górski i reszta policjantów.

Jednak wszyscy zamarli na moment, kiedy usłyszeli strzał. Jeden, pojedynczy strzał. Każdy z nich pomyślał tylko o jednym. Żeby to nie był ostateczny strzał. Ten, który odbierze im przyjaciela, a ojczyźnie dobrego policjanta.

Po sekundzie bezruchu, która wydawała się  wiecznością wszyscy ruszyli biegiem, wręcz sprintem. Podążali za echem strzału, który powoli ucichł.

Gdy minęli kilka korytarzy usłyszeli szczekanie Alexa. Skręcili w prawy korytarz. Tam zastali makabryczny widok. Znaleźli go całego we krwi. Przywiązanego do metalowego krzesła z obszernymi i bardzo licznymi ranami na całym ciele. Wydawało się, że nie żyje. 

- POTRZEBUJEMY LEKARZA!!! - wrzasnął Górski. - Jak najszybciej! - krzycząc rozwiązał delikatnie ręce rannego. Był w krytycznym stanie. Wszędzie płynęła krew. Komisarz zaczął obwiązywać największe rany swoim ubraniem.

- Dorwę tego sukinsyna, który mu to zrobił - wycedził przez zęby komendant. - Ale jak się to stanie to może być pewny, że tego nie przeżyje. - dodał po chwili próbując utrzymać nerwy na wodzy, jednak było widać jak bardzo dotknęło go to, co spotkało młodego policjanta.

Lucyna zaczęła pomagać Górskiemu w ratowaniu młodszego kolegi. W najgorszym stanie była lewa noga Bielskiego. Zwichnięta kostka i postrzelone udo wyglądały naprawdę paskudnie. Całe ubranie Gutka było całkowicie zniszczone. Niczym nie przypominało tego, które młodszy miał na sobie na niedawnej wspólnej imprezie. Wiele ran nadal krwawiło. Stracił bardzo dużo krwi, ale jego puls był nadal wyczuwalny.

Wyglądał źle, był bardzo blady. Liczyła się każda sekunda. 

Alex, który nie potrafił usiedzieć w miejscu zaczął nagle szczekać. Komendant pobiegł za nim i zobaczył na własne oczy jak owczarek niemiecki rzuca się na oprawcę Gutka, który uciekał,  powalając go na ziemię. Ten po upadku wyjął zza pasa broń, po czym wymierzył w psa.

Rozległ się strzał.

Ręka Walickiego opadła bezwładnie na ziemię. Komendant trafił prosto w głowę. Podbiegł do niego i sprawdził puls. Nie wyczuł go. Sprawca tego całego cierpienia leżał przed nim martwy. Patrzył na niego długo. Na jego powoli drętwiejące ciało. Ten czterdziestoletni mężczyzna właśnie zakończył swój żywot z dziurą w głowie. Komendant wiedział, że ta decyzja była konieczna, jednak nadal nie wierzył w to, co zrobił. Otrząsnął się dopiero gdy obok pojawiła się Marta. Dotknęła jego ramienia.

- Wszystko w porządku? - zapytała, po czym zauważyła ciało Walickiego. 

- Teraz już tak. Ten człowiek już nikogo więcej nie skrzywdzi. Co z Gutkiem? - zapytał mężczyzna.

- Nie wiadomo czy z tego wyjdzie - powiedziała cicho Marta. - Ma bardzo liczne obrażenia i stracił dużo krwi. - po tych słowach przygryzła wargę. - Został też kilkukrotnie wykorzystany na tle seksualnym.

- Co za gnój - powiedział starszy po czym poszedł w kierunku samochodu policyjnego. Marta zawołała chłopaków żeby posprzątali ciało. Zabrała Alexa i poszła za śladem komendanta.

Gutek został przetransportowany do szpitala śmigłowcem. Razem z nim poleciała Marta. Lekarz wprowadził go w stan śpiączki farmakologicznej, żeby chociaż trochę mu ulżyć w bólu.

Po dotarciu do szpitala młody policjant od razu został zabrany na stół operacyjny. Nikt tak naprawdę nie wiedział czy aspirant będzie jeszcze w stanie kiedykolwiek normalnie funkcjonować. Nikt nie wiedział czy on w ogóle przeżyje.

- A pamiętacie jak nam pomógł w swojej pierwszej sprawie w naszym wydziale? - zapytał Górski pozostałych siedzących na krzesłach przed salą operacyjną. - Jaki on był narwany do roboty - zaśmiał się cicho. - A ja go cisnąłem go tak mocno.

- A za to ile razy się włamał na konta - wtrąciła Lucyna. - W tym na moje konto pacjenta żeby o mnie zadbać. - wzruszyła się.

- Albo to jak pracował w szpitalu po tym jak został postrzelony jak prowadziliście akcję z Szarym - powiedział komendant.

- To szef o tym wiedział? - zapytał zdziwiony Górski.

- Ja wiem o wszystkim co się dzieje na naszej komendzie - westchnął starszy. - Tylko jakoś nie umiałem być na niego zły, bo odwalił kawał dobrej roboty. A teraz jak próbował pomóc tej kobiecie spotkało go coś takiego...

- Najlepsze było jego dopijanie kawy - stwierdziła Lucyna. - Ile razy ja mu ją zabierałam - zaśmiała się cicho.

- Nie tylko ty - rzucił Górski.

Siedzieli chwilę w milczeniu. Każdy myślał o tym ile dobra Gutek zrobił dla mnóstwa ludzi. Koncerty dla fundacji, drobne gesty, uśmiech - to wszystko pokazywało jak dobrym człowiekiem może być ktoś, kogo na codzień nie widać, ale jest bardzo ważny dla wielu osób. Gutek był ważny dla wielu osób.

- Ktoś rozmawiał z jego rodziną? - zapytała Marta.

- Jego rodzice są w Singapurze - powiedział Mędrzak. - Niedawno rozpoczęli światowe tournee. Wrócą dopiero za dwa miesiące. 

- Do tej pory ma nas - powiedziała Marta. Alex spojrzał na nią pytająco - Ciebie też ma - pogłaskała psa. - Wszyscy ciebie mamy. 

Pies zaszczekał radośnie. W tej samej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Wszyscy natychmiast podnieśli się z plastikowych krzeseł szpitalnych. Mina lekarza była jednoznaczna...

 Mina lekarza była jednoznaczna

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tutututututuruuuuu...

😆

Kolejny rozdział po przerwie na reklamy...

Nim będzie za późno || Komisarz Alex [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now