Rozdział 11

297 10 7
                                    

Zdjęcie Gucia w golfie, because I love it.

Tej nocy jednak nie mógł spać spokojnie. Co chwilę budziły go koszmary. W pewnym momencie spojrzał na zegarek. Było za dwadzieścia trzecia. Wziął do ręki telefon. Miał jednego SMS-a od Klary, że jakby cokolwiek się działo, ma do niej zadzwonić. Tak też zrobił.

- Przepraszam, że budzę - zaczął.

- Nie ma problemu - powiedziała spokojnie. - Co się dzieje?

- Ostatnio wiele przeszedłem, a teraz to do mnie wraca i nie pozwala mi nawet spokojnie odpocząć.

- Ktoś cię skrzywdził - powiedziała. Gutek pokiwał smutno głową i potwierdził. - Mogę do ciebie przyjechać jak chcesz. Dla mnie to żaden problem.

- Naprawdę byś mogła? - zapytał zaskoczony. 

- Podaj mi adres - poprosiła. Gutek powiedział jej adres i po piętnastu minutach usłyszał delikatne pukanie do drzwi.

To była ona. Wcale nie wyglądała jakby dopiero co wstała. Wręcz przeciwnie. Młody policjant się nieźle zdziwił.

- Chcesz może herbaty? - zapytał Gucio po tym, jak powiesił jej płaszcz na wieszak obok.

- Tylko jeśli masz zieloną herbatę - powiedziała poważnie.

- No to jest twoja szczęśliwa noc - powiedział wyjmując z szafki dwa kubki. - Moja ulubiona.

- Moja też. - lekko się zarumieniła.

Gdy herbata była gotowa przeszli z kuchni do salonu.

- Chcesz pogadać o tym co się stało? - zapytała Klara.

- Nie wiem czy potrafię - przyznał się Gutek. - To było dla mnie naprawdę ciężkie dwa dni.

- Kiedy to było? 

- Prawie dwa miesiące temu.

- To nie tak dawno. U mnie minęło już pół roku.

- Pół roku od czego? - zdziwił się Gutek. - Oczywiście jeśli mogę zapytać.

- Wypadek samochodowy. Złożone złamanie lewego piszczela i strzałkowej. Jakiś imbecyl wjechał we mnie z podporządkowanej i oberwałam. Gdyby nie noga wyszłabym po kilku dniach, ale tak to spędziłam tam ponad trzy tygodnie.

- Bardzo mi przykro - powiedział Gutek. - A teraz jak twoja noga? 

- Wyćwiczona z powrotem. Ludzie mnie potrzebują. A jaka jest twoja historia?

- Brutalna - powiedział cicho Gutek, po czym wstał i podszedł do okna. Światła zgasły dawno temu, jednak on pamiętał rozłożenie ulic.

- Zostałeś pobity... - westchnęła cicho dziewczyna. - Zauważyłam twoją reakcję na ludzi pod szpitalem. Uciekałeś od nich. Ja mam to samo.

- To było coś więcej niż pobicie -powiedział cicho. Po jego twarzy popłynęły łzy. 

- Jeśli nie czujesz się gotowy, żeby o tym pogadać, poczekam tak długo, jak potrzebujesz - powiedziała szczerze.

- To mnie zabija od środka - westchnął.  - Nie wiem co mam zrobić, żeby przestało boleć. 

- Z czasem będzie odrobinę lżej. Nie dlatego, że przestanie boleć. Niepewność zostaje z nami na długo. Będzie lżej jeśli z kimś o tym szczerze porozmawiasz. Ale musisz dać sobie czas. To proces i wymaga więcej niż dwa miesiące.

- Dziękuję - powiedział po chwili całkowitej ciszy. - Za to, że przyjechałaś i za to, że jesteś szczera. 

- Zawsze jestem pod telefonem. Ale jeśli chcesz pomóc sam sobie powinieneś skorzystać z terapii. - powiedziała, po czym upiła duży łyk ciepłej herbatki.

- Terapia? Dla mnie? - zdziwił się. 

Klara delikatnie pokiwała głową. Była szczera wobec niego. Gutek spojrzał na telefon. Dochodziła czwarta rano.

- Chyba powinniśmy nieco odpocząć - stwierdziła dziewczyna. - Jakby to powiedzieć, robi się wcześnie. - zaśmiała się. Gutek jej zawtórował. 

Pożegnali się i kobieta wyszła z mieszkania. Gucio myślał jeszcze chwilę nad tym, co powiedziała Klara na temat procesu leczenia. Czuł ulgę, że jej powiedział choć część o sobie. Położył się spać.

Wstał o wpół do siódmej, przygotował się do pracy i pojechał autem pod komisariat. Nie było jeszcze nikogo, więc wziął się do pracy sam. Jeszcze raz zaczął przeglądać nagrania z kamer, kiedy przyszedł do niego technik z raportem przeanalizowania telefonu.

- Co tam piszą? - zapytał Piotrek, który właśnie wszedł z Alexem.

- Telefon był zaszyfrowany, więc trochę zeszło, zanim cokolwiek z niego wyciągnęli, ale ciekawa jest lista kontaktów i bilingi naszej ofiary - zaznaczył markerami pokrywające się rzeczy. 

- A to ciekawe - zainteresował się Górski. 

- Według SMS-ów znali się i to w dość... specyficzny sposób - powiedział Gutek. - Wygląda to raczej na dilera niż kumpla od piwa. A te lokalizacje też nie są przypadkowe. Tam pracował.

- Dzwonię do narkotykowego - oznajmił wyciągając telefon. 

Podczas gdy Piotr rozmawiał na komendę przyjechała Marta, a zaraz po niej Lucyna. Obie zostały wtajemniczone w szczegóły. Sprawę zaczęli prowadzić razem z kolegami z wydziału narkotykowego. Zdecydowali się na pracę pod przykrywką. 

Piotrek uruchomił również swoich informatorów, dzięki czemu szybko ustalili plan działania. Na ochotnika zgłosiła się Lucyna. Razem z policjantem z narkotykowego mieli przeprowadzić zakup kontrolowany. Wszystko poszło zgodnie z planem, złapany diler sypał, aż miło.

Kilka godzin później morderca usłyszał zarzuty. Geniusz nawet nie pomyślał o schowaniu narzędzia zbrodni. Nie miał szans na wybronienie się.

- Dobra robota - powiedział komendant cały rozpromieniony. - A szczególne gratulacje należą się tobie Gutek. 

- Co prawda, to prawda - stwierdził Piotr. - Gutek jako pierwszy zobaczył powiązanie. Co my byśmy bez ciebie zrobili? - Alex spojrzał zazdrosny na młodego i zaszczekał.

- Nos Alexa pomógł bardziej niż ja - rzucił szybko Gutek. 

- Kadry postanowiły przyznać ci awans - powiedział nagle komendant odwracając się do Gutka.

- Nie wiem czy zasłużyłem - powiedział cicho. - Nadal mam przed oczami tamtą pielęgniarkę, która...

- Zasłużyłeś - powiedziała Lucy. - Robisz naprawdę dużo i szczerze sama się zastanawiam dlaczego nie jesteś nam równy stopniem.

- Do komisarza mi daleko - stwierdził Gutek. 

Ceremonia awansu Gutka odbyła się następnego dnia. Od tej pory już był starszy aspirant Gustaw Bielski.

Hejka! Tu Samotnabez :)

Chciałam dać wam trochę radości z rozdziałami, mam nadzieję, że się podoba :) 

Dajcie znać co myślicie 

Nim będzie za późno || Komisarz Alex [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora