Rozdział 12

291 10 8
                                    

Po wręczeniu awansu Gutka czekała miła niespodzianka na komendzie w postaci ogromnego tortu w jego kształcie. Nie mógł się nadziwić jak bardzo ktoś zadbał nawet o najdrobniejsze szczegóły. 

- Czyja to sprawka? - zapytał uśmiechając się. Z grupy policjantów wychyliła się Marta. - Wiedziałem. Jest przepiękny.

- A do tego orzechowo-owocowy - poinformowała Grabska. Wiedziała, że aspirant uwielbia ciasta owocowe.

- To nie ma na co czekać - powiedział Piotr i wyjął ostrożnie nóż. - Kto czyni honory STARSZY aspirancie Bielski? - zapytał.

- Autor - powiedział od razu. Nie chciał pokazywać po sobie, jednak widok Górskiego a nożem w dłoni wywołał w nim atak paniki. - Przepraszam, muszę na chwilę zniknąć - powiedział mrugając porozumiewawczo. - Tylko zostawcie mi pierwszy kawałek - zaśmiał się sztucznie, po czym skierował się w stronę toalet.

Szczelnie zamknął za sobą drzwi. Oparł się o nie i zjechał na ziemię. Czuł okropny ból w klatce piersiowej, ale to nie było przez żebra. Znał ten rodzaj bólu jeszcze z czasów liceum. Nie mógł oddychać, brał bardzo szybkie i płytkie oddechy. Obraz przed oczami mu się rozmył.

- Wszystko w porządku? - usłyszał zza drzwi głos Marty. - Zaraz Alex się dorwie do twojego kawałka ciasta.

Gutek wziął głęboki oddech. Wizja świata znowu stała się wyraźna.

- Zaraz do was wrócę - powiedział do Grabskiej. Powoli wstał z ziemi i oparł dłonie o kran. Spojrzał w lustro. Ochlapał twarz zimną wodą i wytarł ją w papierowy ręcznik. Poprawił garnitur i przeczesał ręką włosy. 

Chwilę później znowu wrócił do kolegów. Gdy zaczął jeść swój kawałek tortu Alex popatrzył na niego błagalnie.

- Marta? Czy tort ma coś z czekoladą? - zapytał z ciekawością.

- Nie - rzuciła szybko nawet nie odrywając się od rozmowy, jaką właśnie prowadziła.

- Chodź Alex - policjant podał psu jeden z kawałków tortu ze stołu. Na szczęście Piotrek tego nie widział, bo zaciekle tłumaczył komendantowi, że adoptowanie psa ze schroniska to lepszy pomysł niż adopcja kota.

Kiedy bale na komendzie ucichły, Gutek wrócił do domu. Czuł się nieswojo w tak licznym i hucznym towarzystwie. Tęsknił za spokojnym domem, gdzie zawsze panował spokój (oczywiście o ile nie przylatywał tam Górski z szalonymi pomysłami).

Wziął jeszcze kilka porcji tortu, które rozdał sąsiadom. Wielu z nich gratulowało mu awansu. Pomimo całej powszechnej radości on nie potrafił się naprawdę cieszyć z tego wszystkiego. Nie czuł się godny. Nie chciał nawet pozwolić sobie na to, by poczuć coś dobrego. 

Zrobił sobie kubek herbaty i usiadł na sofie. Wyciszył telefon i narzucił na siebie koc. Była dopiero piąta popołudniu, ale on nie miał na nic ochoty. Wtedy też po raz pierwszy od bardzo dawna zaczął rozważać niektóre myśli.

Zmęczony bagażem emocjonalnym zasnął. Obudziło go delikatne pukanie do drzwi. W pierwszym momencie chciał to zignorować, jednak sumienie kazało mu wstać. Za drzwiami stała Klara.

- Cześć - zaczęła niepewnie. - Wszystko w porządku? 

- Hej - powiedział półprzytomnie Gutek. - Awans dostałem dziś.

- Gratulacje, ale wiesz, że nie o to pytam. - spojrzała na niego badawczym wzrokiem.

- Nie jest okej - przyznał się szczerze. Wiedział, że ona zna prawdę, Łzy naszły mu do oczu. Nie miał serca jej okłamywać.

- Chcesz się przytulić?- zapytała widząc cały jego smutek.

- Tak, chcę - powiedział, na co dziewczyna powoli podeszła do niego. Gutek objął ją delikatnie. Ona też lekko go objęła. Właśnie wtedy coś pękło w policjancie. Zaczął płakać jak nigdy dotąd.

Pozwolił sobie na upust emocji. Trząsł się, jednak Klara go nie wypuściła ze swoich objęć. Wiedziała jak ważne było dla niego, aby po prostu była. Stali przez jakiś czas. Potem usiedli na sofie w salonie wtuleni w siebie.

Nikt nie wiedział ile czasu Gutek płakał. Klara była z nim cały czas. W końcu zmęczony policjant położył się do łóżka. Płacz go zmęczył tak bardzo, że nie miał nawet siły rozmawiać. Dziewczyna zaopiekowała się nim najlepiej jak umiała. Podała mu wodę do picia i włączyła jedną z płyt od Piotrka. Kiedy nuty delikatnego jazzu zaczęły pływać w powietrzu zaburzając ciszę, Bielski zasnął. Klara podłączyła jego telefon do ładowania i włączyła budzik.

Została z nim przez jakiś czas. Gdy siedziała przy łóżku Gutka ten we śnie złapał ją za rękę. Nie chciała go obudzić, więc sama też zasnęła siedząc przy nim.

Gutek obudził się z oczami czerwonymi od łez, jednak nie ochodziło go to. Wyłączył budzik. Poczuł przyjemny zapach, co było dziwne. Gdy wszedł do kuchni zastał swoją przyjaciółkę przy kuchence robiącą naleśniki.

- Dziękuję - powiedział nieśmiało patrząc na nią.

- Nie ma za co dziękować - uśmiechnęła się. - Jedz, bo zaraz wystygnie.

- Naleśniki na śniadanie. - mruknął zadowolony. - Zupełnie jak za starych dobrych lat.

- To masz na oczy - pokazała mu jakieś krople. - Głowa do tyłu i oczy szeroko otwarte. - Gutek posłusznie zrobił to o co prosiła. Krople przyniosły mu natychmiastową ulgę.

- Jak ty to robisz, że możesz poświęcić komuś tyle czasu? - zapytał.

- Rano napisałam do szefa, że potrzebuję wolne i się zgodził. Jeśli chcesz to mogę tu zostać na cały dzień i pogadamy szczerze.

- Ja dziś też mam wolne, bo wczoraj o to poprosiłem szefa. Z racji, że mam dziś kontrolę u lekarza, nie widział przeszkód. - mówiąc to patrzył jak dziewczyna krząta się po jego kuchni.

- Smacznego - powiedziała Klara podając mu talerz z ciepłymi naleśnikami, które pachniały nieziemsko.

- Dziękuję - spróbował kęs. - Smakuje jak niebo.

- Sama wymyśliłam przepis - mrugnęła do niego. - Kilka lat prób i błędów, ale dopracowałam go idealnie.

Po śniadaniu oboje zabrali się sobie szpitala. Klara nie była pewna czy przyjaciel dobrze odpoczął w nocy, więc zdecydowała, że ona prowadzi.

Po godzinie wracali z dobrymi wynikami badań. Gutek był zupełnie zdrowy. Bynajmniej pod względem fizycznym. Psychicznie był w rozsypce.

- Myślałem ostatnio o terapii - przyznał się Gutek, kiedy wracali z powrotem. Klara się nieznacznie uśmiechnęła.

- I co o niej sądzisz? - zapytała nie kryjąc ciekawości.

- Muszę pogadać z moim szefem. Muszę zawalczyć o siebie.

- Jestem z ciebie bardzo dumna. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. A w czasie terapii nie będziesz nigdy sam. Mój telefon jest czynny całą dobę przez siedem dni w tygodniu.

Policjant się uśmiechnął. Miło było wiedzieć, że jest ktoś, komu na tobie zależy.

- Ale jeszcze zanim pójdę na terapię, chcę Ci i czymś powiedzieć - zaczął niepewnie.

- Mam się zatrzymać?  - zapytała z troską Klara.

- Tak chyba będzie lepiej. - przyznał Gucio.

Dziewczyna znalazła jakieś wolne miejsce obok parku. Zatrzymała samochód i zgasiła silnik.

- No więc wtedy, gdy... - zaczął niepewnie policjant. Wziął głęboki oddech. - Wtedy, kiedy tamten mężczyzna mnie porwał on mnie nie tylko pobił. On mnie również wykorzystał na tle seksualnym - powiedział łamiącym się głosem. - Zrobił to kilka razy. A bynajmniej tyle pamiętam jak byłem przytomny...

Pora na reklamy...

Dajcie znać jak wrażenia z opowiadania. Powoli będziemy kończyć 🙈

Nim będzie za późno || Komisarz Alex [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now