10. Miłosne pierniczki

3.7K 138 14
                                    

🎄 Autor: mels965 🎄

17 grudnia

Leżę na swoim łóżku, wpatrując się w sufit i nasłuchując czy moja matka już wróciła do domu. Słysząc otwieranie drzwi wejściowych, wzdycham ciężko. Zaraz się zacznie.

- Kim! Chodź tu i pomóż mi z zakupami! - podnoszę się do siadu i patrzę na stertę książek na biurku. Powinnam zająć się lekcjami, ale Pearl Hollway to nie obchodzi. Dla niej nie jestem córką, tylko służącą i skoro mieszkam pod jej dachem, to muszę być na każde zawołanie.

Wchodzę do kuchni, gdzie na blacie stoją dwie torby z zakupami. Po chwili zauważam kobietę, która patrzy na mnie oceniającym wzrokiem.


- Co ty masz na sobie? - patrzę na swój dres, nie rozumiejąc o co jej chodzi - Rozumiem, że siedzisz w domu, ale jednak wszędzie powinnaś prezentować się idealnie. Nigdy nie wiadomo, kto postanowi nas odwiedzić, a ja nie chcę się za ciebie wstydzić - powtarza po raz kolejny słowa, które słyszę prawie codziennie. Nie komentując ich, zabieram się za rozpakowywanie pakunków. Gdy kończę, odwracam się z zamiarem powrotu do pokoju, jednak zatrzymuje mnie głos.


- A ty dokąd moja droga? Musisz mi jeszcze pomóc posprzątać dom. Święta są coraz bliżej, a pojutrze przyjeżdża twoja ciocia Juliet. Wiesz, jak nie lubi bałaganu.

Posępnieje od razu. Ciotka Juliet jest bardzo dumną i wyrachowaną kobietą. Co jakiś czas znajduje sobie bogatego partnera, okręca go sobie wokół palca, a gdy jej się znudzi zostawia go ze złamanym sercem i często bez połowy jego pieniędzy. Kolejna osoba, która obniża moją samoocenę, a wychwala moją siostrę jakby była jakąś pieprzoną Boginią. Niestety odkąd pamiętam święta spędza zawsze z nami. Spoglądam na kalendarz wiszący na ścianie i dostrzegam datę siedemnasty grudnia. Czyli za dwa dni zacznie się najgorszy czas w moim życiu.


- A nie mogłaby ci pomóc Everly? - zaczynam powoli, odwracając się do niej - Ja mam sporo nauki, a...


- Wiesz dobrze, że twoja siostra ma nawał pracy przez studia. Nie ma czasu, żeby mi jeszcze pomagać. Jeśli chcę zostać prawnikiem, musi się skupić tylko na nauce. Ty natomiast chodzisz do liceum, więc możesz sobie czasami odpuścić, z tego co pamiętam, nadal nie wiesz co chcesz robić w przyszłości, także uważam tę rozmowę za zakończoną. A teraz idź i zacznij sprzątać łazienkę, ja na razie skupię się na kuchni - wychodzi z pomieszczenia, pewnie po środki czystości, a ja mam ochotę się rozpłakać. Zmierzam do łazienki, po drodze również zaopatrzam się w potrzebne przybory.

Tak było od zawsze.

Everly Hollway - idealna córka, przyszła prawniczka, duma rodziny.

Ja, Kimberly Hollway - nieplanowane dziecko, zwykła wpadka, służąca rodziny, bez planów na przyszłość.

Zawsze byłam tą gorszą, brzydszą, nie pasującą do rodziny. Wszyscy byli znanymi lekarzami, prawnikami czy mieli własny biznes. Mnie nigdy to nie kręciło, zawsze byłam bardzo zamknięta w sobie, nie próbowałam się wyróżniać w tłumie. Miałam tylko jedną przyjaciółkę, ale nawet jej nie akceptowali moi rodzice. Dlaczego? Bo nie była bogata, a ich zdaniem powinnam się otaczać ludźmi tylko dobrze urodzonymi, którzy mogą coś osiągnąć w życiu. Nie mogli zrozumieć, że mnie nie obchodzi ile ktoś ma pieniędzy, tylko to co ma w środku. W przeciwieństwie do Everly, która wśród swoich znajomych miała tylko osoby, które żyją na takim samym poziomie jak ona. Każdy ją wychwalał, byle tylko wejść w jej łaski. Nasza rodzina traktowała ją jak ósmy cud świata.

Oprócz jednej osoby. Renesmee Hollway, mojej babci. Ona jako jedyna akceptowała mnie taką jaka jestem, wspierała, nigdy nie krytykowała i robiła wszystko bym czuła się kochana. Jednak zmarła rok temu, a ja straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Odkąd odeszła, moja rodzina stała się jeszcze gorsza, bo nie miał mnie już ktoś bronić, więc mogli mi mówić wszystko co chcieli, gdyż wiedzieli, że nigdy im się nie postawię. Gdybym to zrobiła, moje życie zamieniłoby się chyba w piekło, a na razie nie chciałam się wyprowadzać z domu. Chociaż jakieś pieniądze na start miałam, ponieważ jakimś cudem dostałam niemałą sumę po śmierci babci. Musiałam jednak je oszczędzać, aby wyjechać na studia i uwolnić się od tego toksycznego miejsca. Zostało już niewiele, w czerwcu kończyłam szkołę i moim zamiarem było wyjechać z Nowego Orleanu, najlepiej na drugi koniec Stanów. Chociaż uwielbiałam to miasto, miało swój magiczny urok, to nic mnie tu nie trzymało. Może tylko Raya, moja przyjaciółka, lecz ona również chciała wyjechać, aby spełnić swoje marzenie o aktorstwie. Pogrążona w swoich myślach, zabrałam się za sprzątanie łazienki, aby skończyć jak najszybciej i zająć się nauką.

Jedno życzenie || Antologia ŚwiątecznaWhere stories live. Discover now