09. Co by było gdyby...

4.9K 370 1.5K
                                    

🎄 Autor: @baeluvcake 🎄

Co by było, gdyby... Chase i Elizabeth od początku swojej relacji postawili na szczerość.

UWAGA! Proszę o to, aby nie pisać w komentarzach SPOILERÓW do trylogii! Rozdział pisany jest z poziomu SPARK, więc niektóre rzeczy wyglądają inaczej niż w ASHES.

*Perspektywa Chase'a*

- Kurwa! - Uderzam ręką o kierownicę, kiedy samochód nadal nie odpala.

Wciskam się w fotel i zamykam oczy, odliczając powoli od dziesięciu w dół. Caroline mówiła, że to pomaga, ale ja za chuja tego nie czuję. Przeciwnie. Jestem jeszcze bardziej wkurwiony niż wcześniej, bo się pomyliłem. Nie ma opcji, że zacznę od początku.

Chrząkam głośno. Podejmuję kolejną próbę odpalenia auta. Przekręcam kluczyk w stacyjce, a kiedy znów dziwnie warczy, wyklinam niebiosa. Co za kaszana.

Wyjmuję z kieszeni telefon, który od kilku minut nieustannie wibruje.

- Co? - Nie silę się na jakiekolwiek uprzejmości.

- Oho, ktoś tu ma kija w dupie - śmieje się Aiden.

Przewracam oczami, choć nawet tego nie widzi.

- Zaraz ty będziesz miał w dupie, ale całą choinkę i gardłem ci wyjdzie - cedzę, na granicy wytrzymałości. - Czego chcesz? Auto mi się zepsuło. Jesteś ostatnią osobą, z którą mam ochotę gadać.

Wgapiam się w przednią szybę. Całkowicie okrył ją śnieg. Minęło dopiero kilkadziesiąt sekund od momenty odśnieżenia. Zajebiście.

- To karma za bycie skurwielem - cmoka. - Twoja księżniczka prosi o dokupienie czerwonych kuleczek. Wiesz, tych na pierniki, bo jej zabrakło.

Niekontrolowanie zaciskam dłoń na kierownicy. Za uszami robi mi się gorąco, i chociaż piździ - płonę z wściekłości. Nie. Po prostu, kurwa, nie.

- Nie ma chuja, że tam wrócę. Ci ludzie są popierdoleni. Już i tak musiałem się dla niej wykłócać z jakąś babą o cholerne bombki.

- Te z brokatem? Są zajebiste! I do tego...

Rozłączam się, zanim jest w stanie powiedzieć coś więcej. Za żadne skarby nie wrócę do tego sklepu. To moje pierwsze i ostatnie zakupy w tym roku. Kropka.

Poprawiam się na fotelu, aby podjąć kolejną próbę odpalenia samochodu. Ściskam w ręce kluczyk, z nadzieją, że jakkolwiek mi to pomoże. Cóż, nie, ale łapię się wszystkiego, co mogłoby mnie pocieszyć.

Raz, dwa, trzy. Brzęczenie. Warkot silnika. Cisza.

- No, do kurwy nędzy! - Zdzieram sobie gardło, a gdy mija mnie jakaś para staruszków i dziwnie się na mnie gapi, wystawiam w ich kierunku środkowy palec.

Nienawidzę świąt.

Wychodzę z samochodu, nie zapominając o tym, żeby trzasnąć drzwiami. Jestem wściekły. Zajebiście zły, bo znów dałem się zwieść tym zielonym oczom, które patrzyły na mnie żałośnie, gdy powiedziałem, że warunki nie są na tyle sprzyjające, aby jechać do miasta po choinkę. Moja silna wola i jej spojrzenie, zdecydowanie nie idą ze sobą w parze.

Otwieram bagażnik, w międzyczasie klnąc, gdy śnieg wpada mi między nogawkę, a buta. Wgapiam się tępo w jego zawartość, a kiedy stwierdzam, że nic już nie zdziałam, wysuwam pierdoloną choinkę, następnie dwie torby z zakupami i zamykam auto.

"To tylko dwa kilometry, stary. Mogło być gorzej... prawda?" Myślę sobie

Wysuwam telefon, kiedy znowu zaczyna wibrować.

Jedno życzenie || Antologia ŚwiątecznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz