9 - (nie)dawna miłość Honga

159 8 13
                                    

Spanie w pęczku było cudowne, ale to chyba nie tylko wynikało z tego, że było wygodne. Sama obecność Honga działała na mnie uspokajająco. Przez całą noc czułem niesamowite ciepło i budząc się, zrozumiałem, dlaczego tak bardzo je odczuwałem. Ten drobny elfik leżał na mojej piersi. Oczywiście mi to nie przeszkadzało, bo był leciutki, jak piórko. Z drugiej strony byliśmy bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Najgorsze, że to było takie miłe...

Tak ufnie się we mnie wtulał, że nie miałem serca go budzić. Jakby wbrew sobie ułożyłem dłoń na jego główce i zacząłem delikatnie głaskać po włoskach. Dlaczego ja to robię!? To takie niewłaściwe i krzywdzące dla niego...

Usłyszałem po chwili codzienny alarm, który zwiastował pobudkę dla całej wioski. Chłopak o dziwo się nie budził, mając mocny sen. Nie wiedziałem za bardzo, co zrobić.

- Hong, budzimy się - wyszeptałem melodyjnie i podrapałem go po uszku.

Jestem idiotą, wiem, ale niektóre gesty wychodziły ze mnie same. Nie miałem nad tym większej kontroli. A może nie chciałem jej mieć?

- No śpioszku - mruknąłem, na co ten jeszcze mocniej się przytulił. - Wstajemy~.

Co on nagle taki senny? Zawsze wstawał równo z rozbrzmiewającym dźwiękiem muszli.

- Mhm - mruknął sennie i nagle otworzył oczka, a potem w nieco panicznie się ode mnie odsunął, kładąc w bezpiecznej odległości. - Em... Przepraszam.

Dlaczego mnie przepraszał? Chyba chciał udawać, że sytuacja sprzed chwili w ogóle nie miała miejsca. Przecież tak bardzo się do mnie przytulał i teraz nagle był taki przestraszony. Nie rozumiałem naszej relacji. W sumie to chyba nawet lepiej, że się odsunął, bo nasza bliskość powinna być ograniczona, by ten pod żadnym pozorem się we mnie nie zauroczył.

- Nie przepraszaj mnie - powiedziałem i ułożyłem się na boku, by móc na niego patrzeć. - To wyszło przez sen. Po prostu nasze ciała szukały ciepła, tak?

To nic więcej nie znaczyło. Skoro byliśmy obok siebie, to instynktownie czerpaliśmy ze swojego ciepła. Nie było to umyślne.

- Nie stresuj się tak - uśmiechnąłem się łagodnie. - Przyjaciele mogą się przytulać.

Tak, dokładnie tak. I nic, poza tym. Muszę zacząć podkreślać, że nasza relacja nie wyjdzie dalej poza przyjaźń.

- Po prostu bałem się, że poczujesz się przez to źle, chociaż wyszło przypadkiem - wyjaśnił, kierując na sobie swój wzrok. - Nie chce, byś czuł się przy mnie niekomfortowo. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, tak?

Tego się trzymajmy i będzie dobrze. Nie będzie tak cierpiał, kiedy odejdę. Nie chcę zostawić go ze złamanym sercem. Elfy tak szybko się zakochują...nie mogę do tego dopuścić.

- Nie, spokojnie. Czuję się przy tobie bardzo dobrze i wyjątkowo swobodnie - odparłem z delikatnym uśmiechem. - Możesz się do mnie przytulać, jeśli tego potrzebujesz.

Boże, jakim ja jestem idiotą. Nie powinienem go do czegoś takiego zachęcać. Czy ja mogę czasami ugryźć się w język? Muszę się bardziej pilnować.

- Jasne, na pewno skorzystam - powiedział z uśmiechem i po chwili dodał, zmieniając temat. - Trzeba wstać. Chcesz pójść ze mną na zbiory? Trzeba zebrać trochę pszenicy.

- Tak, wstajemy - powiedziałem i delikatnie się przeciągnąłem. - Pójdę z tobą.

Podniosłem się do siadu i spojrzałem do góry na płatki, które nadal były zamknięte, ale przebijało się przez nie światło. Hong również usiadł, by do nich sięgnąć. Pączek się rozwinął, a nas zalało światło poranka. Nadal trochę nie wierzyłem w to, że byłem wielkości kwiatka. Magia była czymś niesamowitym i cieszyłem się, że mogłem tego zasmakować. Nawet jeśli to tylko chwilowe.

My little elf || SeongjoongWhere stories live. Discover now