14 - wybaczysz mi?

131 9 2
                                    

*POV: Seonghwa*

Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Nie byłem też pewny tego, ile dni minęło, kiedy siedziałem w chatce Honga, nigdzie nie wychodząc. Może trzy lub cztery? Wiedziałem tylko, że strasznie mi go brakuje i coraz ciężej mi się oddycha bez niego.

Chciałem cofnąć czas i nigdy się nie znaleźć w wieży czarnoksiężnika, bo moje samolubne decyzje doprowadziły do tego, że Hong miał złamane serce. Lepiej by było, gdyby mnie nigdy nie poznał. Lepiej byłoby mu się zakochać w jakimś prawdziwym elfie, a nie takiej marnej podróbce, jaką byłem ja.

Leżałem na sofie, nie mając już siły na płacz. Po prostu byłem zmęczony tęsknotą. Skoro ja tak źle się czuję, to jak musi czuć się chłopak? Był tak bardzo wrażliwy, więc na pewno całe te dni miał przepłakane. Co mogłem zrobić? Czy da się jakoś naprawić moje głupie postępowanie? Miałem coraz więcej wątpliwości co do tego, czy dobrze zrobiłem. Hong był gotowy na poświęcenia i nawet perspektywa śmierci nie była dla niego straszna. Wszystko dla miłości...

Może po prostu chroniłem samego siebie, a nie jego? Chroniłem się przed strasznie bolesną utartą chłopaka, który nigdy nie mógłby być mój. Gdyby tylko istniał sposób na to, byśmy mogli być razem..

Chwila!

Usiadłem nagle na kanapie, przez co zakręciło mi się w głowie, bo dopiero teraz mnie olśniło. Po cholernych czterech - chyba - dniach! Przecież mogłem poprosić czarnoksiężnika o coś zupełnie innego niż poznanie mojej przyszłości. Po co mi to? To już nie jest ważne

— Moją przyszłością jest Hong — wyszeptałem, patrząc na drzwi.

Może powinienem o to zawalczyć? Pozwolić sobie na miłość, a potem do niego wrócę? Przecież jest to możliwe, nie mogę od razu tego skreślać, tak jak zrobiłem to przy chłopaku. Muszę go znaleźć...

Kiedy postanowiłem wyjść z chatki, na chwilę przystanąłem na schodkach, bo nie wiedziałem dokładnie, dokąd miałbym pójść. Robiło się dość późno, więc elfy siedziały już w swoich domkach i nie miałem kogo spytać, czy przypadkiem nie widzieli Honga. Ruszyłem ślepo przed siebie, mając nadzieję, że na kogoś wpadnę. Westchnąłem ciężko i przeczesałem włosy, które musiały być teraz strasznie splątane. Chyba tylko dzięki elfiej magii wyglądałem jeszcze na żywą istotę.

Nie mogłem się poddać i dalej wędrowałem po wiosce, aż jakimś cudem wpadłem na jednego elfa, którego spytałem, gdzie znajduje się chatka Felixa. Dlaczego akurat jego? To proste. W końcu był najlepszym przyjacielem Honga i właśnie u niego mógł się ukrywać.

Poszedłem we wskazanym kierunku i kiedy stanąłem pod odpowiednimi drzwiami, poczułem lekki paraliż. Co ja mu powiem? Co jeśli mnie wyrzuci? W końcu nie chciał mnie widzieć... Westchnąłem ciężko i szybko zapukałem, bo nie mogłem już teraz uciec. I tak zmarnowałem cztery dni na płacz oraz użalanie się nad sobą. Powinienem ten czas poświęcić pewnemu ślicznemu elfowi.

Nagle drzwi się uchyliły i zobaczyłem Felixa, który trzymał w dłoni nóż. Czy on już na wstępie próbuje mnie odstraszyć?

— Jest u ciebie Hong? Muszę z nim porozmawiać — westchnąłem ciężko, a twarz chłopaka wyrażała niepewność. — Proszę...to ważne.

Nie wycofam się, nawet jeśli miałby mi machać tym nożem przed twarzą.

— Co jest niby tak ważne? — zapytał z nieufnym wyrazem twarzy. — Zraniłeś go i nawet nie wiesz, jak ciężko się nim opiekować, gdy na zmianę płacze i zasypia z wymęczenia. Czemu miałbym ci pozwolić z nim porozmawiać?

My little elf || SeongjoongWhere stories live. Discover now