43

5.2K 369 202
                                        

Harry leżał w łóżku przykryty swoim ulubionym kocem. Na wycieczkach i innych różnych wyjazdach, miał jedną swoją zasadę.

Zawsze weź swój własny koc i poduszkę.

Otarł rękawem bluzy łzy, które już powoli zasychały mu na policzkach. Naprawdę chciał, żeby Ron już, wrócił. Nie chciał być teraz sam, zawsze wolał żeby ktoś siedział razem z nim przy tych gorszych chwilach.

Chyba, że czuł się naprawdę tragicznie, wtedy wolałbyć sam.

Mógł przecież do niego napisać i byłby pewny, że Ron przyszedłby tutaj w mniej niż minutę, ale naprawdę nie chciał im przeszkadzać.

Wyłączył na chwilę telefon i przykrył się mocniej kocem. W ich pokoju było dosyć zimno, dlatego wstał odkręcić kaloryfer. Kiedy już miał kłaść się spowrotem do łóżka, wtedy przerwało mu pukanie do drzwi. Pewnie Ron już wrócił.

— Co ty tu robisz? — zapytał z brwią uniesioną do góry.

— Nie ma tutaj Zabiniego? — zapytał Draco wchodząc do pokoju, wymijając Harry'ego w przejściu.

— Jak widzisz nie ma. — westchnął i usiadł na łóżko.

— No bo mam z nim pokój, a pokój jest zamknięty na klucz więc myślałem że poszedł do was. — powiedział i usiadł obok Harry'ego.

To nie tak, że on sam kazał mu zamknąć ich pokój na klucz, żeby mieć jakiś pretekst aby przyjść do Harry'ego.

— Skoro Zabini nie chce cię wpuścić do waszego pokoju to pewnie on i Ron się pieprzą. — wzruszył ramionami.

— Ta możliwe, a ja naprawdę nie chcę im przerywać. W takim razie chyba jesteś na mnie skazany.

— Naprawdę nie możesz iść do kogoś innego? — zapytał Harry.

I Draco w tym momencie wiedział, że gdyby już teraz powiedział, że  tajemniczy nieznajomy to on — Harry na pewno by go odrzucił. Chłopak nie pałał do niego żadną sympatią, nie przepadał za nim i to było prawie pewne, że nic z tego.

— Może, ale czy to jakiś problem żebym został tutaj z tobą? — zapytał, a Harry niepewnie pokręcił przecząco głową. — Świetnie. Pooglądajmy coś okej?

— W porządku.

— Świetnie. Może wkońcu przestaniesz mnie nienawidzić. — powiedział obojętnie Malfoy i zaczął wybierać film na laptopie Harry'ego.

— Ale... Ja cię nie nienawidzę, skąd ci to przyszło do głowy? — zapytał ze zmarszczonymi brwiami.

— Nie wiem, otwarcie pokazujesz mi swoją niechęć do mojej osoby, masz o mnie złe zdanie, a ja uważam cię za... Dobrego znajomego.

Wcale nie jako miłość życia i przyszłego męża.

— To znaczy... Oh Boże. — westchnął, nie umiejąc tego wyrazić w słowach. — Nie wiem jak to powiedzieć, ale zawsze myślałem że to ty uważasz mnie... Za jakiegoś gorszego od reszty?

— Czy nadal chodzi ci o ten... O te żarty? — zapytał cicho blondyn.

— Nie. — szepnął spokojnie. — Nie, ty... Nie byłeś niczego świadomy i to nie było twoją winą. Po prostu... Nie wiem, zacznijmy jakoś od nowa? Możemy przecież być dobrymi znajomymi, prawda?

— Od początku mi o to chodziło. — uśmiechnął się Draco.

— Dobrze, ja... Cieszę się że znaleźliśmy jakieś porozumienie. — powiedział szczerze. — A tak już całkowicie zmieniając temat, co chcesz oglądać?

— Zmierzch. — powiedział szybko Draco.

— Och nie, ja nienaiwdzę zmierzchu. — jęknął, a Draco cicho prychnął pod nosem.

Lekkie flashbacki.

Harry? — zapytał cicho. Byli w trakcie oglądania romantycznej komedii. Dziwne było to, że leżeli obok siebie i Draco naprawdę miał ogromną ochotę go przytulić, ale musiał się powstrzymać.

— Tak?

— Ja nigdy nie uważałem cię za gorszego od innych, a wręcz przeciwnie. Zawsze wydawałeś mi się... Lepszy od tej całej reszty. — Harry lekko się zarumienił i nie komentując, powrócił go oglądania seansu.

unknown number ; 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚 𝒕𝒆𝒙𝒕𝒊𝒏𝒈Donde viven las historias. Descúbrelo ahora