IX

154 17 4
                                    


 Zachowałam spokój oraz resztkę godności w momencie, gdy mężczyźni w garniturach dosyć szybkim ruchem złapali mnie za ramiona. Nie czułam się groźnym przeciwnikiem, wręcz na odwrót.

Dlaczego zachowywali się tak jakbym co najmniej była kimś w rodzaju seryjnego zabójcy?

Po raz kolejny zostałam zdradzona. Nie powinnam była nikomu tak szybko zaufać.

Whitney i Karla były aktorkami, chociaż z pozoru wyglądały na parę wspaniałych przyjaciółek.

Moja matka z pewnością zaśmiałaby mi się prosto w twarz.

Nigdy nikomu nie ufaj. Nie możesz nawet polegać na sobie, jesteś tylko sama.

Czemu ona miała zawsze racje?

Ani na moment nie spojrzałam na mężczyznę, którego pokazywała mi moja siostra. W jakimś stopniu czułam, że miałam więź z nieznajomym, chociaż wydawało mi się to co najmniej obrzydliwe.

Może dlatego tak się czułam, bo go widziałam z lat, gdy jeszcze nie rozumiałam świata?

Co ja wygaduję? Pomimo wszystkiego nie potrafiłam zrozumieć otaczającego mnie świata z zewnątrz do tej pory.

 Tak, moja matka miała rację również i co do tego.

Świat jest przerażający, lecz nieważne co stanie mi na drodze, muszę udawać silną.

Mężczyźni poprowadzili mnie do jednego z pokoi, którego nie pokazywała mi Amaris.

Nie powinnam była się w ogóle dziwić.

Pomieszczenie tak naprawdę przypominało pokój przesłuchań.

Nie, zdecydowanie to był pokój przesłuchań.

 Usiadłam w wyznaczonym miejscu, przy stole pełnym notatek. Lampka świeciła się centralnie w oczy, chociaż nie miała mocnego natężenia.

Aż tak mocnego.

Zdążyłam się upewnić czy żaden z mężczyzn nie stał tuż obok mnie. Było pusto przy moim zaskoczeniu. Nie czułabym się komfortowo, gdybym była cały czas pod nadzorem.

Doskonale wiedziałam, że byłam obserwowana, lecz nie chciałam tego widzieć. Nieważne jak dziwnie to brzmi, czułam się lepiej z taką myślą, że naprawdę jestem sama.

-Miło cię znowu widzieć, Suzetto. - rzekł niskim głosem, któryś z mężczyzn zza moimi plecami.

Odwróciłam głowę i dostrzegłam jego.

To on. Pan tajemniczy. Pan, który rozkochał swoim wyglądem moją siostrę.

Z bliska wydawał się być jeszcze wyższy niż był wcześniej. Przerażał mnie.

Lecz co miał na myśli mówiąc, że miło mnie znowu widzieć?

 Nie wiedziałam kim jest tak naprawdę.

-Co ma pan na myśli znowu? - zaakcentowałam ostatnie słowo.

Powolnym krokiem zmierzył w stronę stołu z naprzeciwka by mnie lepiej widzieć.

-Nie zgrywaj niewiniątka. Sprytnie to sobie zaplanowałaś, wiesz? Jestem szczerze pod wrażeniem, jednak to za mało by mnie przechytrzyć. - oznajmił biorąc do ręki notatki.

Patrzyłam się na niego jak na idiotę.

Dosłownie nie wiedziałam o co mu chodzi.

Miałam ochotę odpyskować mu tak samo jak to zrobiłabym jeszcze parę lat wcześniej, natomiast jako nadzwyczajnie dobrze wychowana osoba, muszę zachowywać się jak dama by móc oczarować przeciwnika.

Ta drugaWhere stories live. Discover now