Rozdział 15. "Nic teraz nie jest w porządku."

117 13 7
                                    

Chłopiec uśmiechnął się szeroko, szperając w słoiku z ciasteczkami.

- Pojedziemy do zoo? - Zapytał nagle, brudząc palce w roztopionej od temperatury czekoladzie. - I na lody, dobrze, tatusiu? A później może na ten ogromny plac zabaw, co ty na to?

Baekhyun tylko westchnął, uśmiechając się nikle. To wcale nie tak, że propozycje syna były w jakimś stopniu złe. Po prostu... Byun od dłuższego już czasu był więcej niż zmęczony. Wyczerpany pracą, opieką nad dzieckiem i dłużącym się bez powodu rozwodem.

- Chciałbyś pojechać z dziadkiem? - Zapytał, odwracając się do Chanmina. Wziął szklankę i nalał do niej soku, patrząc na reakcję chłopca. - Może zaprosicie Jimin i jej babcię, co ty na to?

- Nie, chcę jechać z tobą!

- To w takim razie pojedziemy jutro, w porządku?

- Nie! - Chłopiec krzyknął. - Chcę dziś! Chcę zobaczyć się z tatą! Tęsknię za nim!

Baekhyun nie odpowiedział. Uśmiechnął się smutno i kiwnął głową. A jego syn radośnie klasnął w dłonie i wybiegł z z kuchni.

Co teraz miał zrobić? Okłamywał syna przez tak długi czas, nie myśląc nawet o konsekwencjach. Okłamywał go nawet teraz, nie zdradzając, że mężczyzna, którego Chanmin wciąż uważał za prawdziwego ojca, w rzeczywistości nim nie jest. Nie umiał okręcić spirali kłamstw. Poza tym, jego syn wciąż był na tyle mały, że nie mógłby zrozumieć. I z pewnością chciałby poznać tego prawdziwego ojca. A co Baekhyun zrobiłby wtedy?

Westchnął smutno, z trudem przełykając łzy. Jego życie w tym akurat momencie było koszmarnie zagmatwane. Każda z decyzji, którą podjął do tej pory, okazała się zła. Po czasie okazywało się, że wszystko, co wydarzyło się do tej pory, było zwykłą iluzją. A czasu nie da się przecież cofnąć.

***

- Wciąż mu nie powiedziałeś! - Płakał, próbując wyrwać nadgarstki z silnego uchwytu prawie byłego już męża. - Nie jestem jego prawdziwym ojcem, powiedz mu to! Nie chcę mieć z wami nic wspólnego, zrozum to w końcu!

Kiwnął głową, zanosząc się płaczem.

- Jest jeszcze mały, nie zrozumie.

- To nie mój biznes. - Upadł, popchnięty przez, do tej pory, najbliższą osobę. - Mogłeś myśleć o tym wcześniej!

Nie potrafił odpowiedzieć.

Ale nikt nie oczekiwał odpowiedzi. Wszystko to, co do tej pory się wydarzyło, było wystarczającą odpowiedzią. Zauroczenie Baekhyuna przystojnym sąsiadem było zwykłym przejawem czegoś na kształt nastoletniej głupoty. Szybki ślub nie był przemyślany. A wspólne wychowanie dziecko tylko jednego z nich, obarczanie odpowiedzialnością i  nadzieja, że obcy mężczyzna jest w stanie poświęcić wszystko dla małego chłopca było błędem. Ogromnym błędem Baekhyuna.

Czasu nie da się cofnąć. Tak samo jak nie jest się w stanie przewidzieć przyszłości.

***

- Dawno się nie widzieliśmy. - Uśmiechnął się, rozczulony. - Wyglądasz niesamowicie! Cały promieniejesz!

Tao krótko się zaśmiał.

- To prawda. - Przyznał. - Dawno się nie widzieliśmy, dlatego nic nie wiesz. - Zdradził krótko. - Tyle się stało, że nie wiem od czego zacząć. Może zaczekamy na Yi Fana?

Baekhyun powoli skinął głową. Prawdę powiedziawszy było mu obojętne czy będą rozmawiać przy Fi Fanie czy na osobności. Nie widział się z Tao od trzech lat. Nie utrzymywali zbyt dobrego kontaktu, Baek zajęty był byłym już przemocowym mężem i dzieckiem. A Tao? No cóż, młody Chińczyk poznał wszystkie aspekty małżeństwa, ocieplił relacje z rodziną męża i zaprzyjaźnił się z żoną Chanyeola. Mimo wszystko wciąż był lojalnym przyjacielem Byuna, przynajmniej tak sam Baekhyun myślał.

Chińczyk westchnął, patrząc na zegarek.

- Nie wiem, dlaczego go wciąż nie ma. - Powiedział szybko. - Razem z Chanyeolem, Chenem i Jonginem byli na bilardzie, niedługo powinien tu być. W sumie muszę powiedzieć ci bardzo wiele rzeczy, naprawdę! Moje życie wygląda jak niskobudżetowa drama! Jestem totalną żoną i matką.

- Co?

- Jestem totalną żoną i matką!

- Matką? - Tao przytaknął szybko, jednocześnie wstając.

Przywitał się z podchodzącym do ich stolika mężem i jego bratem.

- Czekaliśmy na was. - Mruknął, udając złego. - Znowu jesteście spóźnieni.

- Chyba się na nas nie gniewacie, prawda?

Baekhyun nie był w stanie usiedzieć w miejscu. Nie słyszał najpiękniejszego dla jego uszu, aksamitnego głosu od tak dawna. Wiedział, że gdy tylko spojrzy w oczy wciąż kochanego faceta po prostu się rozpłynie.

I tak było. Zatopił się w głębi oczu byłego kochanka, czując gwałtowne mrowienie między udami. Uśmiechnął się, delikatnie przegryzając wargę.

- Więc wszystko w porządku, Baekhyun?

Nawet się nie zastanawiał, pozwalając ponieść się chwili i gwałtownym emocjom.

- Nic teraz nie jest w porządku. - Nie zastanawiał się ani przez moment. - W szczególności kiedy widzę was wszystkich.

On Ponad Wszystko | ChanBaekWhere stories live. Discover now