Rozdział 20. "Baekhyun nie miał wyjścia."

73 15 1
                                    

Szkoła tańca i klub nocny znajdowały się pod tym samym adresem na jednej z najbardziej popularnych ulic Gangnam. Baekhyun się nie dziwił, rodzice Jongina byli kurewsko bogaci, Kai mógł sobie pozwolić na tak dobrą lokalizację. I z tego, co Byun zdążył już zauważyć, inwestycja musiała okazać się naprawdę rentowna, tak drogiego samochodu nie miał nawet jego ojciec.

- Dzień dobry. - Przywitał się z nieznanym mu mężczyzną, wchodząc do czystego holu.

Oddał swój płaszcz, niepewnie lustrując pomieszczenie. Rozejrzał się po wnętrzu jeszcze raz, tym razem nieco pewniej. I musiał przyznać, Kai nic a nic się nie zmienił. Wciąż lubił beże, brązy i krwistoczerwone róże. I wciąż musiał pozostać pewnym siebie dwudziestolatkiem, bo na takiego wyglądał.

- Miło cię widzieć. - Zaczął, będąc pod ogromnym wrażeniem formy przyjaciela. Poczuł ukucie zazdrości widząc nienaganną fryzurę i doskonałe ciało. - Wyglądasz jeszcze lepiej niż cię pamiętam. - Przyznał szczerze.

A Kai tylko się zaśmiał, po chwili krótko dziękując. Niby nie spojrzał na Baekhyuna dziwnie, ale młody Byun mógłby przysiąc, że widział pewnego rodzaju współczucie w oczach byłego przyjaciela.

- Baekhyun. - Wskazał drogę. - Wyglądasz gorzej niż w opowieściach Tao. - Zabolało. - Mam nadzieję, że nie jest tak źle jak mówią.

Nie odpowiedział. Posłusznie szedł za Kaiem, co raz widząc swoje odbicie w umieszczonych na każdej ścianie lustrach. I prawda, nie wyglądał dobrze. Miał opuchnięte, podgrążone oczy i nieco sine usta. Był przeraźliwie chudy, a jego skóra była szorstka i sucha. Starał się wyglądać dobrze, kilka dni temu pofarbował włosy na jasny brąz i kupił nowe, ukrywające wszystkie mankamenty jego ciała ubrania. Przy starym przyjacielu wyglądał jak chory krewny.

Jongin zatrzymał się na metr przed wejściem do ukrytego w piwnicy klubu. Chrząknął, widocznie zdenerwowany.

- Wiem, że nic wcześniej nie mówiłem. - Zaczął niepewnie. - Odezwałeś się do mnie sam z siebie, a wiedziałem, że unikasz kontaktu z każdym ze starych przyjaciół i pomyślałem...

- Co pomyślałeś?

- W środku czekają na nas już wszyscy. Jest Tao, Kris i Xiumin. Chen pojawi się dopiero po piątej, także będziemy musieli na niego chwilkę poczekać. Jest też Taemin i Kyungsoo, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.

- A Chanyeol?

Kai odrobinę się speszył, za wszelką cenę unikając spojrzenia Byuna.

- Chanyeol jest w środku. - Wykrztusił w końcu. - Ale Baekhyun... Cokolwiek między wami było, to nieważne. Chanyeol niedługo będzie ojcem, nie zepsuj jego szczęścia.

- Nie mogę postawić jego szczęścia wyżej niż życie mojego syna, przepraszam.

Kai nie rozumiał.

***

- Baekhyuniee! - Uśmiechnął się, wtulając w ciepłe ramię Minseoka. To on, jako jedyny, ciepło go powitał. - Tęskniłem!

- Ja za tobą też. - Powiedział szczerze, uśmiechając się szeroko. - Brakowało mi ciebie. Za nikim tak nigdy nie tęskniłem. - Zaśmiał się uroczo, rozglądając wkoło.

Niemal od razu poczuł się speszony, bo choć już od pierwszej sekundy wiedział, że nie jest mile widzianym gościem, ale nie spodziewał się aż tak chłodnego powitania. Nerwowo chrząknął, starając się nie spoglądać na lustrującego go zimnym wzrokiem byłego przyjaciela.

- Miło cię widzieć. - Usłyszał z ust Tao i wiedział, że nie było to w żadnym stopniu szczere. - Dawno się nie widzieliśmy, ale jak widzę nic się nie zmieniłeś.

- Cześć. - Przywitał się, patrząc na coraz większy brzuch Chińczyka. - Dobrze wyglądasz.

Tao prychnął, a Baekhyun postanowił nie kontynuować grzecznej wymiany zdań. Przecież jego były przyjaciel nie miał ochoty z nim rozmawiać, więc po co?

W ciszy oczekiwali przybycia Chena. Siedem minut przed piąta usłyszeli radosny śmiech, a w drzwiach pojawił się radosny brunet.

- O boże! Jak miło was widzieć! - Krzyknął na powitanie. - Jak ja za wami tęskniłem! - Rzucił się w ramiona Xiumina.

Przywitał się po kolei z każdym, na dłużej zatrzymując się przy Baekhyunie. Spojrzał na niego poważnie, ciężko przełykając ślinę.

- Powiesz mi, o co chodzi? - Zapytał poważnie, łapiąc Byuna za rękę. - Wszyscy mi powiedzcie. - Zwrócił uwagę wszystkich obecnych. - Powiedzcie mi, do cholery, o co w tym wszystkim chodzi?! Mówicie o moim Baekhyunnim same najgorsze rzeczy, a on sam wygląda jak śmierć! O co chodzi?!

Baekhyun nie miał wyjścia. Nie tylko Chanyeol miał dzisiaj poznać prawdę, wszyscy jego dawni przyjaciele też.

Nie pytał siebie, czy był na to gotowy. Nie było innej okazji, dzisiaj miał wyznać prawdę.

On Ponad Wszystko | ChanBaekWhere stories live. Discover now