Rozdział 20.2.

13 4 0
                                    


Ry mocno się zdziwiła, gdy poprosiłam, by to Ima była ubrana w elegancką suknię, a ja w tunikę i skórzane spodnie. Moja służka nie chciała początkowo się zgodzić, bo to ja miałam grać pierwsze skrzypce. Wyjawiłam jednak dziewczętom, że skoro Eva wierzy, iż to Ima jest gościem, chcę przy tym pozostać, by sprawdzić, co faktycznie Aker kombinuje. Ryiah nie była przekonana, ale cóż.

Zeszłyśmy na dół prowadzone przez służkę. W ogromnej jadalni ustawiono stoły tak, by zmieściło się tylko parę osób. Nieco dalej ustawiono mniej zastawione stoły. Przy nich widziałam tą pannę, którą mijałam rano w ogrodzie. Tam też skierowała się Ry. Słyszałam głośne sapnięcie, gdy wraz z Imą zasiadłyśmy przy stole głównym, na jedynych wolnych miejscach. Po chwili postawiono przed nami kielichy pełne wina. Stół uginał się od łakoci, ale najpierw chciałam przyjrzeć się gościom. Naprzeciwko mnie i Imy siedziała Eva i Balor. To mnie akurat zdziwiło. Po mojej lewej stronie siedział Aker, a po prawej, naprzeciwko niego, siedziała piękna kobieta, jak porcelana. Bardzo szybko zrozumiałam, że to musiała być Lisa. Drobna i elegancka. Eva była do niej bardzo podobna. Niewiele miała z ojca, poza kształtem oczu. Obie niemal jak laleczki.

- A cóż to za nowe zwyczaje, by służki siedziały przy głownym stole? – powiedziała tym drażniącym głosem Eva. – Ima, powinnaś bardziej nauczyć się hierarchii.

- Zawsze jemy razem posiłki. –odpowiedziała dumnie Ima, choć tym swoim bardzo nieśmiałym głosikiem. Spojrzałam na Akera – uniósł delikatnie brew do góry, ale nic nie powiedział.

- Widzę, że stamtąd, skąd pochodzisz, macie zupełnie inne zwyczaje. Żeby wypuszczać na całą noc swoją służkę, by zabawiała się z żołnierzami?

- Och, widzę pani, że sama byś chętnie się oddała w ręce żołnierzy.

- Nie muszę, mam już swojego. – powiedziała z dumą, po czym nakryła swoją dłonią mocno dłoń Balora. Nie wyglądał na zadowolonego. A ja zwróciłam uwagę na pierścień na palcu. Spojrzałam w oczy mężczyzny.

- To już wiem, jak dorobiłeś się awansu, Balorze. – powiedziałam z delikatnym warknięciem. Nie byłam zazdrosna, ale ta informacja mocno mnie zdziwiła. Był z Evą, kompletnie do siebie nie pasowali. Nie był już tym człowiekiem, którego znałam.

- Doskonale powinnaś wiedzieć, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda.

- Tak? Gardziłeś takimi karierowiczami. Aż dziwne, że Fenrir i pewnie Garm zostali przy tobie. – widziałam, jak się wzdrygnął i jak zaczęła w nim kipieć złość. Z jakiegoś powodu chciałam tego. Zobaczyć w końcu jego prawdziwe emocje a nie tą maskę.

- Na nich przynajmniej zawsze mogłem liczyć. – wywarczał.

- To samo myślałam o tobie, Bal. – chwyciłam kieliszek i upiłam spory łyk wina.

Przy stole panowała cisza. Służący trzymali tace z jedzeniem i wino, ale nie podchodzili. Ima siedziała wyprostowana i tylko patrzyła przed siebie. Eva rzucała spojrzeniami pomiędzy wszystkimi. Reszta milczała. Za nimi także panowała cisza, więc pewnie nikt ze służby nie odzywał się słowem, czekając na dalszą część.

- Nie wiedziałem, że się znacie. – powiedział cicho Aker, chociaż w głosie słychać było złość. Czułam wibrację mocy delikatnie krążącą po pomieszczeniu.

- Balor uratował mi parę razy życie. – powiedziałam z uśmiechem, patrząc prosto w oczy człowieka, który uważał się za mojego ojca. Czułam jego moc, wypuszczoną i złowieszczą. Co się z nim działo?

- A Kalma w podzięce mnie okradła. – odpowiedział ze śmiechem. To był w końcu on – prawdziwy, którego znałam. Czyżby też wyczuł moc? Przewrocilam oczami.

- Ileż razy mam ci tłumaczyć. Nie okradłam, po prostu... rzeczy zmieniły właściciela. – uśmiechnęłam się do niego, ku furii siedzącej obok niego Ev.

- Jak to miło powspominać dawne dzieje. Nie wiedziałam, że jesteś stąd.

- Nie stąd, Ev. Z Porini. – powiedział Bal, nie zdając sobie sprawy, co uczynił. Spięłam się, gdy moc wzrosła, podnosząc mi włoski do góry.

- Mieszkałaś cały czas w Porini? – wywarczał Aker. I wiedziałam już, co się stało. Uważa mnie za swoją córkę, a teraz się dowiedział, że cały czas byłam pod jego nosem, na wyciągnięcie ręki. A jeśli naprawdę wierzy w to, że Arima jest jego zaginioną Mirą, właśnie Balor zdradził mu największy sekret.

Gdzieś w oddali potłukł się wazon. Kwiaty rozsypały się po kamiennej podłodze. Czułam wzrastającą moc. Wszystkich spojrzenia utkwione były w Akerze, który nie spuszczał mnie z oczu. Wiedziałam, że muszę go uspokoić.

- Mieszkałam w różnych miejscach, odkąd zostałam sama. Czasem w Porini, czasem mieszkałam w Varze, a przecież znalazłeś nas i kupiłeś w Duat. Ima także mieszkała w różnych miejscach, panie, zanim trafiła na Ciebie i obie skorzystałyśmy na twojej gościnności. – powiedziałam to słodko i bardzo nieśmiało.

- Kochanie, nie męczmy gości. Jedzenie stygnie. – spojrzałam na Lisę z ulgą, ale ona była zbyt podejrzliwa. – I miałeś nam przedstawić swoich tak chronionych gości.

- Liso, Evo, przedstawiam wam moich gości. Zakupiłem je ostatnio w Duat i pozostaną w moich prywatnych komnatach. Nie chciałbym przy córce mówić, po co sprowadza się takie niewolnice do prywatnych komnat. – po czym dopił swoje wino, rzucił śnieżnobiałą serwetę na stół i wyszedł. Lisa jak gdyby w ogóle się tym nie przejęła.

- Służyłyście Whiro w tym Duat? – zapytała odpijając swoje wino drobnymi łyczkami.

- Nie, pani. – tu się zdziwiłam na ton głosu Imy, która z niezwykłą twardością w głosie, patrząc kobiecie prosto w oczy, tłumaczyła, kim byłyśmy naprawdę. – Zostałyśmy pojmane do niewoli przez handlarzy ludźmi, a następnie sprzedane jednemu z panów. Pracowałyśmy na kolanach przy arenie wraz z gladiatorami.

Nie musiała tłumaczyć dalej. Widać wszyscy stwierdzili, co to za praca na kolanach. Ima miała rację – tak to wyglądało, ale my głównie myłyśmy podłogi i sprzątałyśmy, a nie puszczałyśmy się na arenie. Jednak takie przedstawienie nas sprawiło, że straciłyśmy mocno na wartości. Zarówno Lisa, jak i Eva nie były już nami zainteresowane.

- No cóż, mój mąż uwielbia sobie sprawiać... nowe zabaweczki. Na szczęście szybko je zmienia. – po czym zaczęła małymi kęsami jeść swój posiłek.

Znad swojego tylko raz spojrzałam na Balora. Nie jadł. Pił wino z taką furią w oczach, że trudno było to przeoczyć. Eva natomiast z matką omawiały zbliżające się przyjęcie oraz przygotowania do ślubu. My milczałyśmy, bo niby co miałyśmy powiedzieć w tej sprawie? Czułam jednak spojrzenie mężczyzny. I wiedziałam, że ma wiele pytań. Poznał mnie jako dziewczynę, która walczyła o swoje. A teraz wróciłam jako ta, która dała się sprzedać do niewoli. Było mi z tym bardzo źle. 

Nowe miasto - Liberia IIIWhere stories live. Discover now