Rozdział 14

120 16 8
                                    


Otarłam twarz wierzchem dłoni, ale to tylko uświadomiło mi, że teraz na czole mam pot zmieszany z brudem i krwią. W szatę nie mogłam się wytrzeć, była i tak mocno brudna, a wieczorem będę musiała porządnie ją przeprać. Miałam tylko dwie szaty – kiedy jedna wysychała, nosiłam drugą. Codziennie pranie, gdy wracałam na tyle zmęczona, że już nie miałam siły nawet na wieczerzę. Nie było jednak nikogo, kto by nawet mi podrzucił trochę resztek z kuchni. Walka o każdy skrawek jedzenia odbywał się każdego dnia. Kobiety przekupywały strażników ciałem, by zatrzymali dla nich najlepsze kęsy. Te, które ciała nie miały do zaoferowania lub tego nie chciały, walczyły miedzy sobą. Dziś pracowałam za dwie i to z czystej złośliwości losu. Jedną z nas przyłapano na wyjadaniu resztek po wojownikach. Pocięto jej twarz i zasypano rany solą, by się nie goiły. Normalnie groziło za to stracenie ręki, ale byłaby wtedy nieużyteczna, więc wybrano inne okaleczenie, które będzie widoczne z daleka. A gdy teraz leżała gdzieś w lochu nieprzytomna z bólu, ja dostałam i jej zmianę. Dlaczego mnie ukarano?

Po korytarzach rozległa się kolejna fala krzyków. Walka na arenie dobiegała końca. Oczyściłam wnękę, by wojownik mógł w niej odpocząć. Musiałam biec dalej. Po tych wynoszonych zawsze było dużo sprzątania. Kolejne ciało, jeszcze żywe i błagające o ratunek, zostanie zesłane zsypem gdzieś w tę ciemność pod nami. Nawet nie zastanawiałam się, co się tam znajduje. Wiem, że spuszczano tam wszystkich tych, którzy byli nie do odratowania. Czasem, gdy zamknięto arenę, z dołu dochodziły lamenty tych, którzy jeszcze żyli. Czasem były to także krzyki tak przeraźliwe, że uciekałam od tego miejsca jak najdalej. I warczenie na tyle silne, że czułam, jak ziemia pod stopami drży. Nie wiem, co Duat miał w swych podziemiach, ale bałam się nawet o to pytać.

Pisk dziewczyny za mną. Wiedziałam, co zastanę. Wygrany wojownik właśnie podniósł szatę jednej „z moich sióstr" i obłapiał jej nagie ciało. O tak, niewiele pod nim nosiłyśmy z prostego względu – nie miałyśmy co na siebie założyć. Żadna z nas nie dostawała zbyt dużego wynagrodzenia, by kupować dodatkową odzież. Z drugiej strony, poza bielizna, nie miałyśmy gdzie jej zakładać. Dziewczyna jednak była prawie dzieckiem. Dopiero zaczęła się rozwijać i krwawić. Trafiła przypadkiem i to był jej pierwszy miesiąc. Przekleństwem jej z pewnością był bardzo młody wiek i uroda. Obroniłam ją już dwa razy, przez co dorobiłam się jedynie podwójnej chłosty, po której nadal miałam niewyleczone rany. Ich baty także były z solą, przez co rany albo się nie goiły, albo z ogromnym problemem, zadając ofiarom znacznie większy ból. Nauczyłam się tu chodzić z pochyloną głową i nie rzucać się w oczy. To jedyny sposób, by przetrwać. Ale teraz, gdy po raz trzeci wojownik chwycił młódkę, zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam ponownie jej pomagać. Kolejna chłosta byłaby bardzo bolesna przez niezagojone rany. I wiem, że wojownik robił to celowo. Jego wzrok był utkwiony we mnie. Jej przerażony również. I choć moja bestia znów się wyrywała, a ja w oczach miałam czystą nienawiść, odwróciłam głowę, podciągnęłam lekko szatę i szybkim krokiem poszłam sprzątać kolejny korytarz.

Długo jeszcze słyszałam jej przeraźliwy krzyk, gdy napalony wojownik pozbawił ją jedynego atutu i największego skarbu. W tym czasie ja na klęczkach zmywałam kamienne płyty z krwi i nieczystości przegranego. Gdy kończyłam, przede mną stanął mężczyzna. Rzucił przed mój nos zakrwawioną szatę dziewczyny.

- Posprzątaj moją wnękę. Trochę... zabrudziłem... - zaśmiał się i odszedł.

Zerwałam się na nogi i trzymając w zaciśniętej pięści ubranie dziewczyny, wbiegłam w korytarz. Leżała na ziemi. Jej oczy były szeroko otwarte, twarz zalana łzami. Trzymała się kurczowo za ramiona, wbijając paznokcie w swoje ciało. Drżała, ale nie wydawała żadnego dźwięku. Spomiędzy nóg płynęła jej krew. Ale nie tylko. Nachyliłam się i spojrzałam między pośladki. Tu także ją miał. Pozbawił ją dziewictwa podwójnie. Nic dziwnego, że się tak darła. Odwróciłam się na pięcie i podążyłam za wojownikiem. W ręku nadal ściskałam ubranie dziewczyny.

Nowe miasto - Liberia IIIKde žijí příběhy. Začni objevovat