Rozdział ósmy

395 48 425
                                    

Na kolejnym spotkaniu Klubu Zaklęć Regulus usiadł pomiędzy Sadie i Magnolią. Nie chciał bowiem siedzieć obok Lawrence'a.

Ten rudzielec irytował go zarówno z powodu swojego statusu, jak i tego, że go podjudzał tymi swoimi odzywkami.

Może rudzi mieli w sobie coś takiego irytującego. Licho ich wie.

W sumie wiele osób go irytowało.

Starał się skupić na gadaniu profesora Flitwicka.

- Dzisiaj chciałbym omówić z wami genezę zaklęcia Accio. Jest ono jednym z najstarszych zaklęć i służy do przywoływania przedmiotów. Czy wiecie jednak, kim byli Accionici? - zapytał profesor Flitwick. - Tak panno Mills?

Regulus spojrzał w kierunku wysokiej blondynki o niebieskich oczach. Caroline Mills była na siódmym roku i była Krukonką.

- Accionici byli grupą, która nienawidziła mugoli tylko za to, że ci podnosili i przenosili przedmioty bez użycia magii - powiedziała Caroline Mills. - Żyli w pierwszej połowie osiemnastego wieku. Byli okropni.

- Zgadza się panno Mills - powiedział profesor Flitwick. - Przewodził nimi niejaki Gideon Flatworthy, który ostatecznie wywołał gniew goblinów poprzez przyzywanie pieniędzy z Banku Gringotta.

Regulus nie lubił mugoli, bo rodzice mówili mi, że są paskudni. Nigdy rzecz jasna żadnego nie poznał, ale gardził nimi. W końcu nie mieli mocy.

Mimo to przyznawał, że Flatworthy był głupi - rozwścieczenie goblinów nie było dobrym pomysłem.

Czasami nauczyciele poruszali temat obecnej sytuacji na świecie, a on i wielu innych Ślizgonów udawało, że się z nimi zgadzają. Nieraz kłamał Slughornowi, że zgadza się, że jest źle, podczas gdy tak naprawdę fascynowało go to.

Pamiętał, że gdy był młodszy, spotkał Czarnego Pana na jednym z przyjęć dla najbardziej liczącej się elity. Rzecz jasna nie rozmawiał z nim - Czarny Pan nie zwróciłby uwagi na małe dziecko - ale widział i słyszał, jak ten mówił o wielkości czarodziejów czystej krwi. O tym, że zaprowadzi ich ku lepszej przyszłości.

Był trochę przerażony gdy zobaczył Czarnego Pana. Nie rozumiał za bardzo o czym ten mówił, ale wiedział, że jego rodzice się z tym zgadzają. Więc on też powinien.

Gdy jednak przyjęcie się skończyło i wrócili do na Grimmauld Place, on i Syriusz mieli iść spać. Regulus jednak nie mógł zasnąć i przemknął się do pokoju brata, by z nim się położyć.

Wtedy jeszcze byli ze sobą blisko.

Potem jednak Regulus coraz bardziej chłonął to, co mieli do powiedzenia rodzice. A Syriusz coraz bardziej się temu sprzeciwiał, aż w końcu wylądował w innym domu i znalazł sobie inne towarzystwo.

Regulus przeklnął w duchu. Czemu każde rozmyślanie prowadziło go do brata? Tego samego, który wolał miłośników mugoli od niego?

Ostatecznie na koniec zajęć Flitwick dał im zadanie, by w grupach czegoś poszukali na temat różnych grup związanych z zaklęciami, jak Kluby Pojedynków. Regulus czuł ulgę, że może już sobie iść.

Postanowił pójść do biblioteki. Przy jednym ze stolików zobaczył tą całą Evans z trzema innymi dziewczynami, zapewne jej przyjaciółkami. Z tego co kojarzył, Snape nazwał je kiedyś zdrajczyniami krwi, przez co potem pokłócił się z Evans, ale ta mu wybaczyła.

Głupia i naiwna.

Jednak szczerze mówiąc, niezbyt go to obchodziło. To całe szantażowanie nie było w sumie nawet potrzebne, skoro nawet nie przyniosłoby mu żadnych korzyści.

Presja szaleństwa | Regulus BlackWhere stories live. Discover now