Rozdział siedemnasty

257 27 258
                                    

W świąteczny poranek Sadie poczuła, że ktoś ją budzi. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła Kate siedzącą obok niej.

- Co się dzieje? - zapytała Krukonka zaspanym głosem.

- Są święta, chciałam żebyśmy razem otworzyły prezenty - rzekła Puchonka. Siostra nadal miała na sobie koszulę nocną, więc najwyraźniej pierwsze co, to przyszła do jej pokoju.

- Mnie też obudziła - dodała Rachel, a Sadie popatrzyła w jej stronę. Najstarsza z sióstr również była jeszcze nieprzebrana.

Krukonka nie miała pojęcia, która jest godzina, ale prawdopodobnie jeszcze wczesna. Inaczej musiałyby już być przyszykowane do śniadania.

Co roku siostry miały poranną tradycję odpakowania nawzajem swoich prezentów przed tym, jak musiały zejść na dół i zjeść śniadanie z rodzicami. Mimo tego, że wcześniej się kłóciły, siostry najwyraźniej nie miały zamiaru rezygnować z tego zwyczaju.

Sadie cicho westchnęła, lecz wygramoliła się z łóżka, by wyjąć spod łóżka pudełka z prezentami. Następnie usiadła z siostrami na dywanie, gdzie dały sobie nawzajem podarunki.

Sadie dostała całkiem ładny, ozdabiany grzebień od Rachel oraz książkę z różnymi ciekawymi zaklęciami od Kate. Do tego też było dużo słodyczy.

Sama natomiast również dała siostrom prezenty i one sobie nawzajem. Mimo wszystko było w porządku, chociaż też nie dało się w nieskończoność unikać trudnych tematów. Jednak dzisiejszy dzień nie był na rozmowy o tym.

W końcu przyszła Bapinka, która powiedziała im, że rodzice każą im się przygotować do śniadania. Obie siostry poszły więc do swoich pokojów, a Sadie została sama.

Podeszła do szafy i miała zamiar wyciągnąć z niej suknię, gdy coś zapukało do okna.

Do środka wleciała sowa od Clementine, która przysłała jej prezent. Była to całkiem ładnie oprawiona książka o magicznych zwierzętach. Scamander napisała, że ona i tak zna wszystkie na pamięć, a może ją zaciekawi.

Po chwili odesłała sowę z prezentem dla Clementine, a niedługo później przybyły także podarunki od Joy i Harity. Madley podarowała jej eleganckie nowe pióro, a Patil znalazła dla niej jakąś książkę z wzorami do zakładek, by mogła się inspirować.

Gdy Sadie otrzymała już prezenty, mimowolnie pomyślała o Regulusie. Wątpiła, by dał jej prezent, ale mimo wszystko ciekawa była, czy cokolwiek otrzymał.

~

Regulus jak zwykle elegancko jadł przygotowaną przez Stworka zupę kremową. Obok niego siedział brat, który jak zwykle miał to gdzieś i jadł jak najszybciej, byle skończyć i móc sobie iść.

Rodzice jak zwykle ich pouczali, szczególnie przypominając ciągle o bankiecie, który miał się odbyć wieczorem. Poza tym nie mogło się też obyć bez narzekania na wszystko i wszystkich.

- Ani mi się ważcie zrobić coś nie tak. Szczególnie dotyczy to ciebie Syriuszu - rzekła matka, patrząc na starszego syna surowym wzrokiem.

On prychnął i przewrócił oczami.

- Może lepiej zostanę tutaj, co?

- Jesteś Blackiem i musisz tam być. Niestety - stwierdził niechętnie Orion.

- Musimy się godnie pokazać. Mój brat i bratowa ciągle się wywyższają, że udało im się już wydać obie córki za mąż - prychnęła Walburga z pogardą. - Jakoś zapominają, że powinni się wstydzić za tamtą zdzirę, która poślubiła szlamę...

Presja szaleństwa | Regulus BlackWhere stories live. Discover now