Rozdział 25 „Jesteście razem?"

2.5K 128 147
                                    

Od dawna nie spędzaliśmy czasu tylko we dwójkę. Brakowało mi tego. Tych niezobowiązujących rozmów, nieśmiesznych żartów i ciągłych przepychanek słownych. Niby nic wielkiego, ale tak znaczącego.

— Mam — krzyknął Michał, gdy czekałam na niego z pieskiem przed restauracją, trzymając papierową torebkę z jedzeniem — Może zjemy na schodkach?

Przytaknęłam na jego pytanie i złączyłam nasze dłonie. Kierowaliśmy sie w stronę Bulwarów Wiślanych, mając nadzieje że w godzinach popołudniowych nie będzie będzie tam masy nastolatków.

— Co nam zamówiłeś?

— Kurczak gongbao — odpowiedział z uśmiechem na ustach — Uwierz, że nie jadłaś w życiu nic lepszego. Zawsze po szkole chodziliśmy na niego z chłopakami. To była już nasza tradycja.

— Czyli stąd wzięło sie gombao — rzuciłam pod nosem, gdy mijaliśmy duże wieżowce, zasłaniające szare chmury — Myślałam, że jesteście bardziej kreatywni.

— Co Ci sie nie podoba w naszej nazwie? — krzyknął oburzony, kręcąc głową — Wszystkim sie podoba.

— Wszystkim 12 latkom — poprawiłam go — Główny przedział wiekowy twoich fanek.

Farbowany blondyn miał duży dystans do siebie. Potrafił sie z siebie śmiać i akceptował wszystkie swoje wady. I chociaż jego zalety mogłabym wymieniać w nieskończoność, to chyba uwielbiałam w nim najbardziej.

— Dobrze, że Ty tą średnia podwyższasz — puścił mi oczko i wybuchł swoim charakterystycznym śmiechem.

— Dobra panie gwiazdo, zapozuj — rzuciłam i przekazałam mu smycz — Jeszcze dziś nic nie wrzucałam na instagrama — powiedziałam bardziej do siebie i wyciągnąłem telefon.

— Już sie przyzywczaiłem, że wszystko musisz wrzucać — wyciągnął telefon i obejrzał wstawioną przeze mnie relacje — Ładne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Już sie przyzywczaiłem, że wszystko musisz wrzucać — wyciągnął telefon i obejrzał wstawioną przeze mnie relacje — Ładne.

— No gibon ładnie wyszedł — rzuciłam sama do siebie i pogłaskałam pupila po grzbiecie.

— Nie wkurwiaj mnie, Trochonowicz.

Mimo, że uwielbiałam go denerwować, nie miałam serca dalej tego kontynuować. Zbliżyłam sie do niego i przejęłam inicjatywę. Złożyłam delikatnego buziaka na jego miękkich ustach, którego chłopak niespodziewanie oddał. Mocno muskał moją wargę, nie zwracając uwagi na przechodniów, którzy bacznie nas obserwowali. Nie przejmował sie tym, że ktoś może nas rozpoznać i zrobić nam zdjecie z ukrycia. Liczyliśmy sie tylko my, a cały świat nie miał żadnego znaczenia.

*******

— Nie zmieszcze już więcej — westchnęłam, gdy zjadłam ponad połowe swojej porcji — Chcesz dokończyć?

— Dawaj — zaśmiał sie cicho, podając kawałek kurczaka dla psa, który grzecznie siedział obok nas.

Słońce wyszło zza chmur, przez co pogoda nieco sie poprawiła. Ćwierkot ptaków od czasu do czasu przerywał naszą rozmowę, a szum Wisły dodawał tylko własnego klimatu. Nie mogłam wyobrazić sobie lepszej randki.

Szukałem Cię wszędzie | MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz