1. theatrum mundi

146 13 302
                                    

THEATRUM MUNDI — topos teatru świata; "człowiek pozostaje marionetką w rękach bogów"

      Wbrew pozorom, Emu miała całkiem dużo osób, które mogła nazwać swoimi znajomymi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

      Wbrew pozorom, Emu miała całkiem dużo osób, które mogła nazwać swoimi znajomymi.

      Może nie była tak energiczna i pozytywna, jak była kiedyś, ale to nie zmieniło w niej tego, że była bardzo miłą osobą, która umiała się dogadać ze wszystkimi. Odkąd tylko została uczennicą Miyamazusaki, niemalże od razu zaczęli otaczać ją ludzie; nigdy ich nie ignorowała ani nie odrzucała, zawsze starała się wymienić z nimi chociaż jedno słowo, nawet, jeśli się śpieszyła, ale, mówiąc szczerze, nikt z nich nie był jej "przyjacielem". Większość osób po prostu prosiło ją tylko o jakieś przysługi, cały czas unikając patrzenia w jej oczy. Dziwiło ją to, ale nie zmuszała ludzi, by byli blisko niej; nie była całkowicie samotna, gdyby tylko tak się poczuła, mogła wyjąć swój telefon i odpalić Nightcorda, by popisać z T-T, który zawsze odpisywał jej prawie od razu (czy on w ogóle chodził do szkoły?) i od razu poczuć się lepiej, nie potrzebując towarzystwa ludzi wokół. Zdążyła się już nauczyć, że nikomu innemu, poza członkami swojego ukochanego zespołu, nie może tak naprawdę ufać, bo prędzej czy później każdy inny zacznie spiskować przeciwko niej, wykazując całkowity brak szacunku do jej planów. Nie potrzebowała, by mieć wielu przyjaciół. Tak długo, jak przy niej wciąż byli T-T, Neneko i Kamiro, mogła mówić, że czuła się szczęśliwa.

      Ale to również nie tak, że całkowicie unikała jakiejkolwiek próby zaprzyjaźnienia się z kimś — stwierdzenie tego byłoby całkowitym błędem. Na początku roku cały czas chodziła ze swoją starszą koleżanką, Mafuyu, szybko otrzymując miano "tych dwóch dziewczyn ze strasznym spojrzeniem", lecz tym razem nie mogła nawet zaprzeczyć owemu strasznemu spojrzeniu. O ile Emu nie widziała nic dziwnego w swoich własnych oczach, oczy Mafuyu były co najmniej... przerażające. Mimo tego, że Mafuyu Asahina zawsze się uśmiechała, splatając razem palce w koszyczek i nachylając się miło nad osobą, która z nią rozmawiała, jej oczy wyrażały taką niesamowitą pustkę, pokazującą, że ich właścicielka ma już dosyć siebie oraz całego świata, a Emu było jej przez to naprawdę, naprawdę żal. Tak przynajmniej było do pewnego dnia, w którym to Mafuyu pełna entuzjazmu otworzyła drzwi do klasy swojej młodszej koleżanki i po raz pierwszy szczerze się uśmiechnęła, wołając na cały głos "Już nigdy nie zamierzam dawać się manipulować! Ani swojej matce, ani komukolwiek!". Na znak pokazania nowej, całkowicie odnowionej siebie triumfalnie ściągnęła gumkę ze swoich włosów, rozpuszczając je i pokazując, jak naprawdę są długie oraz wręczyła je pierwszoklasistce, szeptając cicho "Dziękuję za to, że ze mną byłaś, Otori. Mam nadzieję, że pewnego dnia również i ty znajdziesz szczęście, również i twoje oczy się zaświecą". Emu nie do końca była pewna, jak na te słowa miała zareagować, więc tylko ze strachem zapytała "Zamierzasz popełnić samobójstwo, Asahina-senpai?", w odpowiedzi tylko słysząc śmiech starszej dziewczyny oraz jej lekkie "Nie, Otori, skąd ten pomysł? Zamierzam zmienić szkołę. Tutaj, w Miyajou, cały czas musiałam pokazywać się jako perfekcyjna Mafuyu Asahina, zawsze służąca pomocą oraz pomocną dłonią. Ale ta perfekcyjna Mafuyu Asahina tak naprawdę nigdy nie istniała. Chcę przepisać się do Kamiyamy, gdzie w końcu będę mogła zaistnieć jako Yuki, która pokazuje to, kim naprawdę jest!". Od tamtego momentu już nie słyszała niczego od Mafuyu, która faktycznie nie przychodziła już do ich szkoły, nie wiedziała nawet, czy jej plan się powiódł. Jedyne, co pozostało jej po Mafuyu Asahinie, to srebrna gumka recepturka, jakkolwiek potwierdzająca to, że ktoś taki kiedykolwiek istniał.

under kids | prosekai ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz