R O Z D Z I A Ł 8 1/2

5K 232 60
                                    

Szczęśliwego nowego roku!

***

May

Tydzień tutaj minął mi całkiem dobrze. Poniekąd zżyłam się z Tomásem, ale rzadziej rozmawiam z Luisem i to mnie smuci. Sądząc po jego tonie głosu — nie bardzo mnie lubi.

Nie mogę się przyzwyczaić, że kiedy coś chcę, to mogę poprosić o cokolwiek i już zaraz to mam. Rano i wieczorem gotuje kucharz, dwudziestopięcioletni Harry, który swoją drogą jest strasznie miły. Śniadania jemy razem, tak samo, jak kolację, no chyba, że ktoś nie pojawi się w domu na wieczór.

Przedwczoraj miałam urodziny i jest mi cholernie smutno, ponieważ nie mogłam ich spędzić z przyjaciółmi. Znaczy, gadaliśmy na kamerkach wszyscy razem, ale to nie to samo... Oczywiście nie obeszło się od tego, czy nie poznałam jakiegoś "przystojniaka", jak to powiedziała Kate. Opowiedziałam im tylko o tamtej nocy, kiedy tu przyleciałam i chłopaku, którego skądś kojarzę. Layla mi wmawiała, iż może widziałam go kiedyś na jakiejś imprezie, czy na mieście, ale, gdy podałam jej jego imię i nazwisko — zaniemówiła.

"Przecież to jeden z najmłodszych bilionerów w Teksasie!"

Przewróciłam oczami, śmiejąc się na to, jak obie z Katherine do niego wzdychały. Mike nawet się rozłączył, udając obrażonego i "nie chcąc" rozmawiać z dziewczyną.

Dochodziła dziewiąta rano, a ja wiedząc, że na dziesiątą muszę zjawić się na dole, wstałam niechętnie i wybrałam ubrania na dziś. Postawiłam na zwykły, szary komplet dresowy z Nike i takie same skarpetki. Włosy upiełam w wysoki kucyk i ulizałam włosy specjalnym żelem. Lekko się pomalowałam, a resztę czasu spędziłam na rozpakowywaniu paczek, które zamówiła mi Pani Riera. Przeważnie znajdowały się w nich ubrania, kosmetyki i bielizna. Czasem jakieś dodatki do pokoju.

Idealnie skończyłam je odpakowywać, kiedy na zegarku obok łóżka było za pięć dziesiąta. Zeszłam powolnym krokiem na dół, zauważając Harrego, który rozmawiałam zawzięcie o czymś z Tomásem. Przywitałam się z nimi i dołączyłam do reszty w salonie. No brakowało tylko jeszcze Luisa.

– Jak się spało. – zadała pytanie, Pani Riera.

– Bardzo dobrze, proszę Pa...

– Dasha. Mówiłam ci wielokrotnie, żebyś się nie krępowała i tak do mnie zwracała. – uśmiechnęła się przyjaźnie.

Przytaknęłam, oddając uśmiech, a do stołu zasiadł młodszy z braci. Zaraz przyszedł starszy i już jedliśmy, rozmawiając przy tym na różne tematy.

– Um, May. – zwrócił się ku mnie, Gavin — Pan Riera.

Spojrzałam na niego pytająco.

– Dziś wybierzesz się z Luisem i jego przyjaciółmi na zakupy. – zmarszczyłam brwi na jego słowa.

– Ale przecież mam już sporo rzeczy. – przypomniałam. – Już naprawdę nie potrzebuje więcej.

Starszy tylko cicho westchnął, jakby sobie o czymś przypomniał.

– Zapomniałem ci powiedzieć.

– Gavin! – skarciła go żona. – Jak mogłeś zapomnieć? Przecież to jest dla niej ważne.

Ulożył dłoń na ramieniu żony, lekko je pocierając. Przyglądałam się im w skupieniu, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.

Desiderio | Pragnienie uczuć Where stories live. Discover now